Minister Sikorski reaktywował Nagrodę im. Andrzeja Kremera „Konsul Roku”, wręczając ją podwójnie, za rok 2023 i za rok 2024.
Nagrodę za rok 2023 otrzymała Anna Chabros, ówczesna konsul RP w Kairze, która organizowała ewakuację polskich obywateli ze Strefy Gazy. Bardzo trudną, pełną emocji i osobistych dramatów. Z kolei nagrodę za rok 2024 otrzymał konsul RP w Nigerii Stanisław Guliński, który kierował akcją uwolnienia sześciu polskich studentów zatrzymanych latem tego roku w Kano na północy kraju, po demonstracji miejscowej ludności. Po paru tygodniach działań konsulowi udało się uzyskać ich uwolnienie.
Tak oto minister przekonuje nas, że służba zagraniczna ma praktyczny wymiar i w sposób namacalny służy Polakom. To oczywiście słuszne działanie, 90% Polaków postrzega nasze MSZ przez pryzmat działalności służby konsularnej, jej skuteczności.
Dodajmy tu jeszcze, że konsularnicy to również taki typ ludzi, których przyciągają dramatyczne zdarzenia. Guliński jest orientalistą, ale nie wybrał drogi gabinetowego urzędnika. Był m.in. tłumaczem polskiego kontyngentu w Iraku w 2003 r. A gdy wybuchła arabska wiosna w Libii, był konsulem ambasady RP w Trypolisie, następnie w Bengazi. Pracował też w konsulacie w Kairze. Potem przeniesiono go do Abudży – to także miejsce tylko dla najtwardszych. I proszę, przydał się.
Ech… Przy okazji przygotowywania uroczystości wręczenia nagród przemknęła MSZ-owcom przez głowę myśl, żeby zorganizować w Polsce zjazd konsulów honorowych, reprezentujących Rzeczpospolitą w świecie.
Polska jest reprezentowana przez 212 konsulów honorowych, którzy urzędują w 116 krajach. Zdecydowana większość, ok. 80%, to obcokrajowcy, czyli obywatele kraju zamieszkania. Ich zadania są inne niż zawodowego konsula. Konsulowie honorowi nie wystawiają wiz, dokumentów podróży itd., za to promują Polskę, reprezentują jej interesy i wspierają naszych rodaków. Z reguły dobrze funkcjonują w swoim środowisku, cieszą się prestiżem, Polska z różnych powodów jest im bliska. A tytuł konsula honorowego podbudowuje nie tylko ich samopoczucie, ale i pozycję. Jest to więc przedsięwzięcie opłacalne dla obu stron.
Polska o tym wie i w roku 2008 – szefem MSZ był wówczas Radosław Sikorski – odbył się w Warszawie I Światowy Zjazd Konsulów Honorowych. Padło zatem pytanie, czy nie zorganizować podobnego przedsięwzięcia w roku 2025. Było sporo argumentów za. Ponoć nawet przekonywano, że takie wydarzenie można wykorzystać w kampanii wyborczej, pięknie przecież prezentowałby się minister Sikorski w otoczeniu konsulów z całego świata. Ale te pomysły zostały odłożone. Bo, po pierwsze, szanse na to, że Sikorski stanie w szranki wyborcze, są nieduże. Po drugie, zorganizowanie zjazdu to nie bułka z masłem, takie rzeczy przygotowuje się z długim wyprzedzeniem. Po trzecie, trzeba mieć na to pieniądze, opłacić konsulom przylot i pobyt, a MSZ takich środków w planie działania nie ma. I przede wszystkim, to po czwarte, resort ma na głowie w pierwszym półroczu 2025 r. prezydencję w Unii. I to będzie zjadało jego środki, nie tylko finansowe, lecz i urzędnicze. Może więc w roku 2026?









