USA – nasz Wielki Brat

USA – nasz Wielki Brat

Szpiegowski program PRISM to tylko czubek góry lodowej W Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii na listy bestsellerów wróciła antyutopijna powieść George’a Orwella „Rok 1984”. Po ujawnieniu gigantycznego programu inwigilacji elektronicznej Waszyngtonu obywatele znów chcą czytać o Wielkim Bracie, który wszystko widzi. 64 lata po opublikowaniu powieści wizje Orwella stają się rzeczywistością. Uważani długo za paranoików zwolennicy teorii spiskowych, alarmujący, że w globalnej sieci wszystko jest kontrolowane, zasadniczo mieli rację. Jedyne supermocarstwo skutecznie uprawia internetowy imperializm. Globalny program szpiegowania internetu, połączeń telefonicznych i transakcji bankowych prowadzony przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) i inne służby specjalne Stanów Zjednoczonych budzi oburzenie obrońców praw człowieka, liberalnych i lewicowych publicystów. Amerykański myśliciel Noam Chomsky wystąpił na łamach brytyjskiego dziennika „The Guardian” z miażdżącą krytyką: „Rządy wykorzystują każdą dostępną technologię, aby zwalczać swojego najważniejszego wroga, jakim jest ich własny naród. Rządy nie są reprezentatywne – używają władzy, aby służyć tylko części społeczeństwa – ludziom dominującym i bogatym”. Chomsky ostrzegł, że obecnie konstruowane są samoloty automatyczne, które za 10-12 lat będą służyć całkowitej inwigilacji. Miniaturowe roboty będą mogły wlatywać do pomieszczeń jak muchy. Obama w Berlinie Prezydent Barack Obama złożył w ubiegłym tygodniu wizytę w Berlinie. Błyskotliwy mówca jak zawsze zrobił dobre wrażenie. Bronił programu inwigilacji, który, jak zapewniał, uratował życie ludzkie także w Niemczech i pozwolił zażegnać ponad 50 zagrożeń. Konkretnych przykładów nie podał. Kanclerz Angela Merkel nie zdecydowała się na ostre potępienie, mówiąc tylko, że chociaż monitorowanie jest konieczne, powinno się odbywać z zachowaniem „proporcji i równowagi”. Merkel przyznała, że „internet jest dla nas nową krainą”, co wywołało złośliwe komentarze internautów i polityków bardziej przyjaznych nowym mediom. Minister spraw zagranicznych Hans-Peter Friedrich chwalił „znakomitą współpracę z amerykańskimi służbami specjalnymi” i wyraził pewność, że program inwigilacji odbywa się zgodnie z prawem. Możemy dodać – zgodnie z prawem USA, które pozwala swoim wywiadowcom niemal na wszystko wobec obywateli innych krajów. Życzliwość ministra jest zrozumiała. Także niemiecki wywiad BND chce otrzymać w najbliższych pięciu latach 100 mln euro na rozbudowę Wydziału Rozpoznania Technicznego. Planuje zatrudnić 100 funkcjonariuszy i stworzyć odpowiedni system komputerowy. Zamiary te potępili liberałowie z FDP i Partia Lewicy (Die Linke). Gisela Piltz, zajmująca się w FDP polityką wewnętrzną, stwierdziła: „Internet nie może się stać Dzikim Zachodem społeczeństwa informacyjnego”. Jan Korte z Partii Lewicy powiedział, że Angela Merkel może sobie oszczędzić krytyki szpiegowskiego programu USA, jeśli wywiad niemiecki ma podążać w tym samym kierunku. Europejski Google? Niektórzy politycy, m.in. socjaldemokrata Dieter Wiefelspütz, proponują stworzenie niemieckiego Google, całego systemu komunikacji internetowej, do którego szpiedzy Wuja Sama nie mieliby dostępu. (Amerykańskie koncerny internetowe, Google, Facebook, Yahoo, Microsoft i inne, muszą udostępniać NSA i innym służbom dane na mocy prawa USA). Ale taka inicjatywa musiałaby mieć charakter europejski. Na zbudowanie europejskiego Google potrzebne jest wiele lat i kilkaset miliardów euro. Jak napisała „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, koncepcja wymaga wizji i środków finansowych, podobnie jak lądowanie na Księżycu. Można uznać za pewne, że europejski internet nie powstanie. Po wizycie Obamy lewicowy komentator elektronicznego wydania magazynu „Der Spiegel” Jakob Augstein napisał: „Wszystko jedno w jakim systemie czy w jakim celu: człowiek nadzorowany nie jest człowiekiem wolnym. A każde państwo, które pod pretekstem zapewnienia bezpieczeństwa systematycznie łamie ważne prawa człowieka, działa zbrodniczo. Ten, kto do tej pory uważał, że ataki samolotów automatycznych w Pakistanie czy więzienie Guantanamo to godne ubolewania wydarzenia na końcu świata, ten zatrzymał się, aby pomyśleć… Ten, kto wcześniej sądził, że znajdujemy się po stronie dobrych i tylko inni depczą prawa człowieka, temu otwierają się oczy: w USA panuje obecnie reżim, który jest totalitarny w tym sensie, że zgłasza pretensje do totalnej kontroli. Także łagodny totalitaryzm jest totalitaryzmem”. Augstein proponuje, aby Unia Europejska karała wysokimi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 26/2013

Kategorie: Świat