Z USA przeciwko Europie

Z USA przeciwko Europie

Uwikłaliśmy się w konflikt globalny po właściwej stronie, ale w niewłaściwy sposób Polska jest uwikłana w konflikt globalny. Uwikłaliśmy się w ten konflikt po właściwej stronie, ale w niewłaściwy sposób. Zasadnicze błędy polskiej polityki zagranicznej mają źródło w nieadekwatnie rozumianych i niewłaściwie realizowanych polskich ambicjach do odgrywania wiodącej roli w polityce globalnej. Dlatego zabiegaliśmy o członkostwo w NATO i Unii Europejskiej. Z racji swych sporych rozmiarów oraz nowego usytuowania geopolitycznego czujemy się uprawnieni do sprawowania podmiotowej roli w świecie. Ambicja ta jest zrozumiała w przypadku kraju, który ze względu na swą bolesną historię pragnął zerwać z jego dotychczasowym instrumentalnym traktowaniem. Realizacja tych godnych pochwały zamierzeń okazała się jednak opierać na chybotliwych kalkulacjach, braku właściwego rozeznania w obecnej sytuacji międzynarodowej, rudymentarnej nieumiejętności przewidywania oraz, co chyba najważniejsze, na pozbawionym kręgosłupa moralnego oportunizmie. Całkowitą klęskę Polski w tej sferze znakomicie ilustrują dwa błędy popełnione przez polską politykę zagraniczną. Jeden z nich ma charakter polityczny, drugi dotyczy zaplanowanych zakupów zbrojeniowych. Błąd polityczny polegał na tym, że kontestując konstytucję europejską, Polska niepotrzebnie przyhamowała formułowanie i wdrażanie w życie wspólnej polityki zagranicznej i obronnej UE. Dopiero okrutna śmierć 190 osób w Madrycie otworzyła Europie oczy na konieczność posiadania urzędu i osoby upoważnionej przez Wspólnotę do podejmowania szybkich decyzji dotyczących obronności całej UE i jej poszczególnych państw członkowskich. Owego „Mr. Europe”, zaopatrzonego w numer telefonu, którego tak bardzo brakowało Henry’emu Kissingerowi. Jemu mogłaby podlegać część sił zbrojnych krajów UE. Łącznie stanowią one około połowy sił zbrojnych USA i są finansowane środkami dającymi razem około połowy budżetu wojskowego USA. To wielka i na razie nieskoordynowana siła militarna, która nie odgrywa wystarczająco poważnej roli w świecie. Wiele wskazuje jednak, że Europa, obudziwszy się z letargu wskutek madryckiego wstrząsu, ponownie zapadła w marazm. Być może, znowu obudzi ją wycofanie wojsk USA z Niemiec. Fakt, że wojska USA wycofają się z Niemiec, ale nie wprowadzą do Polski, obudziłby także polskie władze, gdyby takie istniały. Awanturnik i sprzątaczka Europa często uskarża się, że USA w bezceremonialny i awanturniczy sposób ingerują militarnie w różne konflikty i pozostawiają po sobie bałagan, który Europa potem musi sprzątać. Tak może, a nawet powinno być już niedługo również w Iraku. Europa skarży się także, że to sprzątanie kosztuje więcej niż amerykańskie działania zbrojne. Najbardziej przykrym aspektem tego sprzątania w oczach polityków europejskich jest to, że jest ono mało spektakularne, niedoceniane, a na dodatek, jak znowu widzimy w Kosowie, nie daje stuprocentowej skuteczności. W odniesieniu do problemów europejskich skargi te są nieprzyzwoite, bo gdyby Europa nie demonstrowała bezradności wobec jej wewnętrznych konfliktów, jak w byłej Jugosławii, nie nabrzmiewałyby one, a w razie ich wybuchu Europa umiałaby załatwiać je samodzielnie. Teraz Europa nie ma już wyjścia. Swoje problemy musi załatwiać sama. Musi to robić w imię ofiar w Srebrenicy, Kosowie, Bośni-Hercegowinie, Serbii, dla pamięci o ofiarach w Madrycie. A przede wszystkim dla uniknięcia przyszłych ofiar. Europa nie może dopuścić do zmarnowania ofiary madryckiej. Nauczka ta powinna doprowadzić do konkretnych działań koordynacyjnych, w tym do utworzenia sprawnych europejskich sił szybkiego reagowania, aby w przyszłości nie dochodziło do demoralizującej demonstracji bezradności, jaką widzieliśmy w byłej Jugosławii, wypracowania płaszczyzny współpracy wywiadów państw członkowskich (co będzie bardzo trudne), zacieśnienia współpracy sił policyjnych, służb specjalnych i wymiaru sprawiedliwości państw członkowskich UE. Polska powinna wziąć aktywny udział we wspomnianych działaniach koordynacyjnych, a nawet do nich przynaglać, dając priorytet wspólnej europejskiej polityce zagranicznej i obronnej. Janusz Reiter sugerował, że należy w tym procesie wykorzystać, przynajmniej propagandowo, doświadczenia polskich sił zbrojnych zdobyte dzięki uczestnictwu w militarnych misjach pokojowych pod egidą ONZ i innych, także w Iraku. Można próbować, ale trzeba pamiętać, że będzie to towar trudny do sprzedania na rynku europejskim. Prezydent Kwaśniewski ma rację, krytykując obecny stan troski Europy o własne bezpieczeństwo. Jeżeli jednak liczy na pełną odpowiedzialność USA za bezpieczeństwo Europy i całego świata, to po prostu nie ma racji. Sami nie dadzą rady. Musi im w tym pomóc Europa, lecz jako skoordynowana i zwarta, gotowa do działania całość. W tym dziele sojusz

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 26/2004

Kategorie: Opinie