Venus zniewala rakietą

Venus zniewala rakietą

Przez kilka dni Warszawa będzie stolicą światowego tenisa

Po styczniowym PŚ w Zakopanem w skokach narciarskich przed nami druga, wielka tegoroczna impreza sportowa w kraju. Kolejna, którą trzeba zobaczyć. Tym razem w świetle jupiterów ujrzymy światowej klasy tenisistki. Organizatorzy turnieju J&S Cup przygotowali dla fanów tenisa prawdziwą ucztę. W turnieju głównym, na kortach Warszawianki zagra 28 tenisistek. Wśród nich takie gwiazdy jak: Venus Williams, Conchita Martinez, Daniela Hantuchova, Magdalena Malejewa. O randze obsady świadczy fakt, iż do turnieju głównego zakwalifikowały się wyłącznie tenisistki z pierwszej „50” świata.
Tylko dzięki „dzikim kartom” w turnieju zobaczymy tenisistki polskie – Martę Domachowską i Joannę Sakowicz, zajmujące w rankingu WTA odpowiednio 357. i 271. pozycję. Dodatkowo w eliminacjach zagrają Anna Żarska, Monika Schneider i Katarzyna Strączy. W rywalizacji deblowej Polskę reprezentować będzie para Warszawianki – Alicja Rosolska i Karolina Kosińska.

W światowej dwudziestce

Dotychczas turniej na Warszawiance kojarzył się fanom tenisa z rozgrywanym od 1995 r. Warsaw Cup by Heros. Po sześciu latach miejsce opuszczone przez Bankowe Towarzystwo Ubezpieczeń i Reasekuracji zajęła zajmująca się importem i eksportem produktów chemicznych i ropopochodnych – firma J&S Energy. Od 1995 r. importuje gaz płynny z Rosji i Słowacji dla regionalnych rozlewni w Polsce. Zainwestowała w turniej duże pieniądze, dzięki czemu jego ranga wzrosła.
Kiedy w listopadzie 2002 r. okazało się, że pula nagród wzrosła ze 170 tys. dolarów ( przed rokiem) do 700 tys. dolarów, oznaczało to automatycznie obecność w turnieju jednej tenisistki z pierwszej czwórki światowego rankingu i dwóch z dziesiątki. – W kobiecym tenisie istnieje tzw. „players committment” czyli zobowiązanie kierownictwa WTA Tour do dostarczenia zawodniczek na określoną kategorię turnieju. Im kategoria wyższa, tym lepsze zawodniczki – wyjaśnia Ryszard Fijałkowski, dyrektor turnieju.
Polecenie nie jest co prawda służbowe, ale tenisistki wiedzą, że należy się do niego dostosować. – Nie doszukiwałbym się jakiś podtekstów. Czołowe zawodniczki muszą w ciągu roku wystąpić w 13 turniejach. Powodzeniem cieszą się te najwyższej rangi. A warszawska impreza jest jedną z najważniejszych na świecie – tłumaczy Fijałkowski.
Turniej J&S Cup otrzymał w kalendarzu WTA Tour kategorię Tier IIA. Wyżej na świecie są tylko cztery turnieje Wielkiego Szlema i dziewięć turniejów Tier I.
Wyższa ranga spowodowała wzrost regulaminowych wymogów.
– Niezbędna była przebudowa i adaptacja Warszawianki. Zwiększyliśmy liczbę miejsc – łącznie będzie ich 4600. Trzeba też było przebudować kort centralny, zmienić nawierzchnię. Zbudowaliśmy miasteczko gastronomiczne i nowe centrum prasowe. Zaostrzone zostały wymogi bezpieczeństwa – mówi dyr. Fijałkowski.
Należało się też przygotować na spełnianie kaprysów gwiazd.
– Trudno nazywać to kaprysami. Tenisistki znają swoją klasę i wiedzą, czego mogą oczekiwać. Prośby są prozaiczne, np. Williams przyjeżdża z przyjaciółmi, więc mamy zapewnić im hotel – tłumaczy Fijałkowski.
Przyjazd zawodniczek z najwyższej światowej półki, w tym przede wszystkim Williams, wzbudził ogromne zainteresowanie. Bilety na mecze półfinałowe i finałowe rozeszły się momentalnie.
Najważniejsze, aby gwiazdy nie zawiodły.
– W innym razie może być wielkie rozczarowanie – mówi Wojciech Fibak, znakomity przed laty tenisista. – Taka Williams w tym roku grała tylko w hali. Pierwszy raz wyjdzie na ciężki, czerwony kort ziemny. Nie będzie jej łatwo.

Czekając na talent

– Organizacja tego typu imprez tworzy kulturę tenisa w Polsce – podkreśla Bohdan Tomaszewski.
Szkoda tylko, że od lat polski tenis kuleje. – Pożądanym efektem jest krok do przodu krajowych zawodników. Trzeba jednak pamiętać, że dzisiaj droga na szczyt jest nieporównywalnie trudniejsza – mówi Fijałkowski.
– Być 99. w rankingu światowym, to czasem dużo więcej niż 9. w wielu innych dyscyplinach – wtóruje Tomaszewski.
Zdaniem Fibaka konkurencja w tenisie jest ogromna. – Tak jak w golfa, w tenisa gra cały świat. Nie ma żadnych podziałów na klasy czy kategorie wagowe. Jest ranking i grają najlepsi. Tenis jest sportem typowo indywidualnym. Nie pomoże trener, czy krajowa federacja. Musimy poczekać na prawdziwy talent.
Organizatorzy J&S Cup udowodnili, iż można przygotować w Polsce imprezę na światowym poziomie. W jaki sposób przekonali władze światowe?
– Trzeba być wiarygodnym organizatorem i dysponować niezbędnym zapleczem finansowym. Do tego dochodzi szereg zabiegów menedżerskich, umiejętności przekonywania ludzi, nawiązywania nowych kontaktów. Już wcześniej mówiłem, że w Europie Wschodniej tworzy i rozwija się nowy rynek tenisowy. Była Magda Grzybowska i Aleksandra Olsza. Warszawa była dobra jako stolica sporego europejskiego kraju, z łatwym dostępem drogowym, lotniczym i kolejowym. Również za mną stał pewien dorobek. To wszystko sprawiło, że dla władz WTA byłem wiarygodnym rozmówcą – podkreśla Fijałkowski.
Teraz najwyższy czas na to, aby do poziomu organizatorów dostroili się polscy tenisiści.


Gwiazdy turnieju
1. Venus Williams (USA) – 3. w rankingu WTA
2. Amelie Mauresmo (Francja) – 7.
3. Daniela Hantuchova (Słowacja) – 9.
4. Jelena Dokić (Serbia i Czarnogóra) – 10.
5. Magdalena Malejewa (Bułgaria) – 14.
6. Eleni Daniilidou (Grecja) – 15.
7. Jelena Bovina (Rosja) – 16.
8. Anna Pistolesi (Izrael) – 21.
9. Conchita Martinez (Hiszpania) – 25.

Wydanie: 18/2003, 2003

Kategorie: Sport
Tagi: Tomasz Sygut

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy