W drodze

W drodze

W Bydgoszczy głównym hasłem było – “Od lewego do prawego wybieramy Kwaśniewskiego”. W Opolu – “Byłeś z nami! Jesteśmy z Tobą!!!” – Tak, na początku byłem zaskoczony serdecznością, tłumem, bezpośrednimi reakcjami ludzi – przyznaje Lech Nikolski ze sztabu wyborczego, często towarzyszący prezydentowi. – Potem ta radość i życzliwość, z którą spotykaliśmy się wszędzie, stała się czymś, na co się czekało. Po ataku Mariana Krzaklewskiego uważniej przyglądam się ludziom i widzę, że są podwójnie serdeczni i skupieni na słowach Aleksandra Kwaśniewskiego. Kampania wyborcza to życie w drodze. Miejscowe sztaby wyborcze mają różne pomysły. Przeważa styl przez organizatorów określany jako amerykański. Tak było w Nowym Sączu, gdzie zespół Lachu zaintonował: “My, sądeczanie, my się nie boimy, razem z prezydentem bide pogonimy”. W Szczecinie oczekiwanie na kandydata umilała orkiestra i telebim z prezydentem. Rozdawano chorągiewki. Ponieważ miasto słynie z magnolii, Aleksander Kwaśniewski zasadził jedną. Wszędzie słychać piosenki. Na początku kampanii, w Kielcach, Vox zaśpiewał “Szczęśliwej drogi, już czas”, podchwycono to w innych miastach, piosenka stała się radosnym motywem kampanii, najchętniej wykonywanym przez dziecięce zespoły. Potem pojawiły się dwie nowe piosenki – “Dom wszystkich – Polska” i “Razem w XXI wiek” (kompozytorzy – Antoni Kopf i Ryszard Poznakowski). Bywa, że zespoły są trochę zazdrosne o entuzjazm skierowany już tylko do prezydenta. W Rzeszowie, gdy rynek falował, a prezydent żegnał się z ludźmi, lider miejscowego zespołu zawołał: “Rozgrzał pan publiczność. Proszę zostać”. Warszawski sztab wyborczy prosi tylko, aby na spotkaniu znalazło się hasło wyborcze, reszta jest niespodzianką. Jedną z największych sprawiła Mariola Balińska, szefowa ośrodka kultury w Łukowie. – Nasze życie polityczne jest takie ponure – wyjaśnia mi pani Mariola. – Uszyłam więc coś w rodzaju poncza, a znajoma wyszyła “Ole, Ole, Olek – idol wszystkich Polek” i “Każda laska głosuje na Kwaska”. Widziałam, że prezydent się uśmiechnął. I o to chodziło. A tak ogólnie w Łukowie jest kiepsko. Upada fabryka obuwia. Oczywiście, o tym też mu powiedzieliśmy. Mariola Balińska ocenia nasze życie jako dęte. I dlatego, w okolicach wyborów, planuje happening, który wstrząśnie Łukowem i nie tylko. Cepeliada miesza się z show i poważną debatą – o uwłaszczeniu, bezrobociu, bezpieczeństwie. Spod każdej radosnej zabawy w końcu wyjdą sprawy regionu. Biedy. – Z tych spotkań można ułożyć leksykon problemów, które musi rozwiązać prezydent, parlament – oceniają w sztabie. Jednak na spotkaniach ludzie chcą głównie poprzeć, powiwatować i pokazać swoją wyjątkowość. Wiele starszych mieszkanek małych miejscowości przyznaje, że ze strychu, po latach, wyciągnęły stroje ludowe. Zasada jest taka – spotkać się z prezydentem powinna cała rodzina. Towarzyszący prezydentowi są czasem zaskoczeni, iż ludzie uważają, że i niemowlę musi zobaczyć kandydata. Najlepszym środkiem transportu okazała się nie limuzyna, a mikrobus iveco, określany przez kierowców jako Biała Dama, tak jest delikatny i elegancki. I właśnie w drodze prezydent mógłby odpocząć. Mógłby, ale przeważnie rozmawia z dziennikarzami radiowymi. To jedyna okazja. – Prezydent lubi ludzi – mówią w sztabie wyborczym. Przyszli ludzie Najcenniejszy transparent to “Kolbuszowa popiera prezydenta Kwaśniewskiego”. W Opolu zwracał uwagę napis “Byłeś z nami! Jesteśmy z Tobą!!!”. Ku żalowi autora nie zmieściło się więcej wykrzykników. Czasem autorzy nawiązują do przebojów, tak było w Bydgoszczy, gdzie hasłem przewodnim okazało się – “Od lewego do prawego wybieramy Kwaśniewskiego”. Czasem sytuacja wymusza szybką reakcję. W Łukowie po jednej stronie rynku odbywał się wiec Kwaśniewskiego, po drugiej mocno grali ludzie Krzaklewskego. Prezydent poprosił o chwilę ciszy i skomentował: – Grają, ale i tak nie wygrają. Bywa, że rozmowa z kimś z tłumu rozpoczyna się od agresywnej zaczepki. W Łodzi student zaatakował Kwaśniewskiego w sprawie uwłaszczenia. Prezydent zatrzymał się. Po kilkuminutowej rozmowie panowie rozstali się w umiarkowanej zgodzie. Setki rąk i reakcje: – Udało mi się, złapałam prezydenta – tak cieszyła się pewna dama na katowickim rynku. Jej koleżanka zrozumiała, że prezydent uścisnął jej dłoń. Za to w Nowym Tomyślu panowała opinia, że jeśli prezydent kogoś dotknie, ten ktoś będzie miał kasę. Zdarzało się,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 40/2000

Kategorie: Kraj