W kraju kolumn

W kraju kolumn

Kolumna to – pouczają podręczniki – pionowa podpora architektoniczna o przekroju kolistym, pełniąca również funkcje dekoracyjne. Jeżeli nie dźwiga, co jest jej zasadniczą funkcją, elementu budynku, to przynajmniej podtrzymuje jakąś figurę, jak w przypadku kolumny Trajana w Rzymie, Zygmunta III Wazy w Warszawie, Aśoki w Sarnath czy Napoleona I na placu Vendôme w Paryżu. Nawet kolumny wpojone w bryłę architektoniczną budziły często nieskromne skojarzenia. Na przykład, a przykładów bez końca, w kolumnach pałacu Salomona Oswald Wirth odkrył znaczenie płciowe. Jeszcze popularniejsza była ta interpretacja w przypadku pomników. Co dopiero mówić o kolumnach wolnostojących, równanych od starożytności z członkiem w stanie erekcji. Kallikseinos z Rodos opisuje święto dionizyjskie obchodzone ok. 275 r. p.n.e. w Aleksandrii. Ulicami miasta niesiono, wśród śpiewów, złotego fallusa długości 180 stóp. Ów złoty członek w erekcji ustawiano pionowo na kształt kolumny – sięgnąć mógł 20. piętra w skali budynków owych czasów. Prącie w erekcji, długie, proste i twarde „jak kolumna” fascynowało też Rzym. „Rzymscy generałowie – pisze David M. Friedman – awansowali czasami żołnierzy, kierując się wielkością ich penisów; cesarz Kommodus wyniósł przynajmniej jednego posiadacza wyróżniającego się członka do godności kapłana”.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2017, 46/2017

Kategorie: Felietony, Ludwik Stomma