Walczący w klatce

Walczący w klatce

Chcą prawdziwego pojedynku na śmierć i życie, pasji, energii, a może i krwi Szczeciński klub Soho w ostatnią sobotę lutego pęka w szwach. Przed wejściem ogonek oczekujących. Przeważają dobrze zbudowani młodzi mężczyźni w czarnych skórach, podkoszulkach, ze złotymi łańcuchami na szyjach i przegubach rąk. Na bramce ochroniarze pilnują porządku. Bilet na Galę Sztuk Walki Bushido kosztuje 50 zł. Bushido (z japońskiego) znaczy: droga samuraja. Pod tą egzotyczną nazwą ukrywa się gala mieszanych sztuk walki, a więc i vale tudo – walki bez reguł. Wewnątrz w centrum sali ustawiono już metalową klatkę, naprzeciw niej na małej widowni wszystkie miejsca są zajęte. Oblepione ludźmi są też balkony i podesty schodów. Wielu ściska w dłoniach aparaty i kamery. Największy tłum kłębi się jednak przy samej klatce, każdy chce tu zająć najlepsze miejsce. Wokół atmosfera jak na pikniku. Opalone na brąz dziewczyny, niczym wyjęte z czasopism dla panów, przechadzają się tanecznie, chwytając spojrzenia mężczyzn. Między nimi krążą kelnerzy z tacami pełnymi piwa. Obok mnie pod ścianą usadowiła się grupka Niemców, wśród nich rodzina z 10-letnim może chłopcem, bardzo przejętym. Cały ten zgiełk podgrzewa ostra, głośna muzyka, przy której za kratą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 12/2005, 2005

Kategorie: Obserwacje
Tagi: Helena Leman