Z biustem na widoku

Z biustem na widoku

Dyskusja na temat odsłonięcia biustu nie wchodzi w grę Satysfakcjonujący stopień negliżu – Czy aktorki pozujące do rozbieranych zdjęć w “Playboyu” wypadają lepiej od zwykłych modelek? – Myślę, że pozowanie przychodzi im łatwiej niż np. piosenkarkom. Zawód aktorki wymaga umiejętności gry ciałem, twarzą. Taka praktyka bardzo pomaga w kontakcie z fotografikiem, także w seansach rozbieranych. Nagość dla aktorek, a są to przeważnie młode i ładne kobiety, dzisiaj nie jest już problemem. Zwykle mają one doświadczenie w kręceniu scen erotycznych, dzięki temu lepiej radzą sobie z nagością, bo przecież obnażanie ciała wymaga odwagi, trzeba pokonać barierę, którą ma każdy człowiek. – A czy coś utrudnia pracę z aktorką? – Aktorki uważają, że występując w scenach rozbieranych w filmach, poświęcają się dla sztuki, że to służy odpowiedniej wymowie dzieła. Twierdzą, że tam łatwiej przychodzi im pokazać nagie ciało niż na sesji zdjęciowej z fotografikiem “Playboya”. Moim zdaniem, tak nie jest. – Dlaczego? Przecież pokazanie się nago w filmie nie musi mieć tylko komercjalnego znaczenia, tymczasem w “Playboyu” z pewnością ma. – Myślę, że aktorki pozując dla nas, też odgrywają jakąś rolę. Pomaga im w tym nastrój czy namiastka fabuły wymyślona przez twórców sesji. Zwłaszcza że z “Playboyem” współpracują najlepsi fachowcy od fotografii, stylizacji, makijażu. Trzeba dodać, że gwiazdy otrzymują za swoją pracę godziwą gratyfikację. – W końcu sprzedają nie tylko swoje ciało, ale także nazwisko. – Dlatego staramy się wynegocjować nie tyle cenę, ale i to, żeby pokazały na zdjęciach jak najwięcej, przynajmniej tyle co w filmie. Czasami zresztą znajdujemy silnego sprzymierzeńca w producencie, który promuje swój film. – I który płaci aktorce za pokazanie się nago u was? – Nie. Producent jednak czasami nakłania aktorkę, by odbyła z nami sesję zdjęciową, bo na ekrany wchodzi nowy film. Doradza jej, że to dobry pomysł, że tak lepiej dla reklamy. Często po ukazaniu się numeru gwiazda jest przyjemnie zaskoczona rewelacyjnym odbiorem swoich zdjęć. – Aktorka się zgadza, rozbiera i potem co? – Przy sesji pracuje sztab ludzi. Najpierw prowadzimy rozmowy, nawiązujemy kontakty, uzyskujemy wstępną zgodę, a potem rozmawiamy coraz bardziej konkretnie. Niekiedy musi upłynąć dużo czasu, zanim uzyskamy satysfakcjonujący stopień negliżu. Po sesji zdjęciowej następuje etap akceptacji zdjęć. Wtedy ustalamy, na co możemy liczyć, a na co nie. – Rozebrane zdjęcia aktorek w “Playboyu” bywały bardzo zawoalowane. Np. Renata Dancewicz czy Jolanta Fraszyńska niby były fotografowane nago, ale nic nie pokazały. – W przeszłości publikowaliśmy w “Playboyu” “bezpieczne” zdjęcia aktorek, tylko umownie rozebranych. Od dwóch lat obowiązują inne reguły. Nie możemy przecież pokazywać nagości bez nagości, bo to byłoby oszustwo wobec naszych czytelników. Jeśli zapowiadamy na okładce pictorial znanej aktorki czy gwiazdy estrady, to czytelnik spodziewa się, że gdy otworzy numer, coś tam znajdzie. Istnieje więc pewne minimum, poniżej którego nie możemy zejść. – Co jest tym minimum? – Na pewno nie zaakceptujemy zdjęć, które mogłyby się ukazać np. w pismach reklamujących bieliznę. To nie są sesje dla “Cosmopolitan” czy “Elle”. My pokazujemy nagość, piękno ciała, kobiece akty. Wulgarności nie dopuszczamy. Wokół tego powstała przecież cała filozofia “Playboya”. Czytelnik nie może jednak mieć wątpliwości, że nasza modelka była rzeczywiście naga. – Powiedzmy szczerze, po męsku. Co musi ujawnić? – Biust musi pokazać bezwzględnie. Bez tego jej zdjęcia nie mogłyby się u nas ukazać. Co do innych części ciała, wymaga to szczegółowych ustaleń. My oczywiście chcielibyśmy zdjęć jak najbardziej śmiałych. W każdym radzie dyskusja na temat odsłonięcia biustu nie wchodzi w grę. – A o czym można dyskutować? – O całej reszcie – makijażu, scenerii, oświetleniu. O wyeksponowaniu nagości. Namawiamy gwiazdy, przekonujemy. Są takie, które nie wykazują większych oporów i takie, które są zadowolone, gdy na zdjęciach ładnie wypadną. Ale zdarzają się też aktorki, które wycofują się już po próbnych zdjęciach, z obawy przed opinią środowiska w miejscu zamieszkania, znajomych, rodziny. – Które z pictoriali aktorek wyróżniłby pan? – Powiem o tych, które najbardziej podobały się czytelnikom. To były zdjęcia Kasi Skrzyneckiej, w przypadku której walczyliśmy o jak najwięcej nagości, ale z końcowego efektu artystycznego byliśmy wszyscy zadowoleni. Bardzo dobrze

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2001, 2001

Kategorie: Obserwacje