Węgry idą własną drogą

Węgry idą własną drogą

Polityka gospodarcza, która miała doprowadzić do zagłady kraju, przynosi znakomite skutki Pod koniec maja premier Węgier Viktor Orbán podsumowywał pięć lat nieprzerwanych rządów koalicji Fidesz-KDNP. Z perspektywy Zachodu był to okres autorytarnych zapędów politycznych i gospodarczych, a także – w kontekście współpracy z Rosją – wyłamania się z „europejskiej solidarności”. Nieprzypadkowo przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przywitał kilka tygodni temu Orbána słowami „Witaj, dyktatorze”, dobrze ilustrującymi stosunek Brukseli do Węgier. Dochodzi do tego fala krytyki, jaka spadła na Budapeszt najpierw za dyskusje dotyczące przywrócenia kary śmierci, a obecnie za prowadzenie „narodowych konsultacji” w sprawie imigrantów i terroryzmu. Tymczasem przed miesiącem Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyznał rację węgierskiej polityce gospodarczej. Rozdwojenie jaźni? Raczej utwierdzanie Orbána w przekonaniu o słuszności jego polityki. Krytyka Viktora Orbána zaczęła się niemal natychmiast po sformowaniu przez niego drugiego gabinetu. Głównymi filarami polityki rządu miały być przywrócenie krajowi godności, wyciągnięcie go z głębokiego kryzysu politycznego, gospodarczego, a zwłaszcza moralnego. Wszystko przy dużym zaangażowaniu Węgier w Pakt Północnoatlantycki i Unię Europejską. Jednak uchwalenie w 2011 r. całkowicie nowej konstytucji stało się kością niezgody między Zachodem a Węgrami. Poszło m.in. o ochronę życia od poczęcia, a także ograniczenie roli Trybunału Konstytucyjnego. Potem przyszedł czas na ochronę węgierskich firm, w zdecydowanej większości pozostających w zagranicznych rękach, i węgierskiego kapitału. W 2010 i 2012 r. wprowadzono tzw. podatek bankowy od transakcji międzybankowych i giełdowych. Opodatkowano także sieci hipermarketów. Wszystko w celu uzdrowienia fatalnej sytuacji sektora finansów publicznych. W mniemaniu rządu, koszty wychodzenia z kryzysu przerzucono częściowo na banki, ale okazało się, że faktyczne koszty zaczęli ponosić obywatele. Sam się o tym przekonałem, kiedy w 2013 r. założyłem konto w węgierskim banku, a po roku opłaty za jego prowadzenie oraz wydaną kartę sięgnęły astronomicznych wręcz kwot, nie mówiąc o stałej opłacie plus prowizji od kwoty wypłaty nawet w macierzystym bankomacie. Na złożoną reklamację w sprawie zawyżonych cen odpowiedziano, że to reakcja banku na zachowanie rządu. Wysokie koszty prowadzenia kont bankowych sprytnie obniżono ustawą zwalniającą z opłat dwie wypłaty w miesiącu. Od 2016 r. podatek bankowy będzie zmniejszany, jednak dodatkowe opłaty obowiązywać będą do momentu, gdy dług publiczny kraju spadnie poniżej 50%. Węgrom – zarówno państwu, jak i węgierskiemu kapitałowi – udało się pozyskać 52% sektora bankowego, docelowo ma to być 60%. Jedna z głośnych renacjonalizacji dotknęła także Budapest Bank, który w listopadzie zeszłego roku został odkupiony od Amerykanów. Kierunek: Wschód i Południe Viktor Orbán chce także stworzenia potężnych węgierskich przedsiębiorstw. Już na początku rządów odkupił od Rosji akcje węgierskiego koncernu naftowego MOL oraz linii lotniczych MALÉV. Cena odkupu była o wiele wyższa od ceny sprzedaży. Nawet mimo późniejszego bankructwa linii MALÉV Węgry nie żałowały tych transakcji. Były to bowiem zakupy sztandarowe, honorowe i strategiczne z punktu widzenia polityki rządu. Fidesz obiecywał je w kampanii wyborczej, krytykując za sprzedaż spółek polityków z Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP). Dużo się inwestuje w rodzime firmy, głównie we wzrost ich konkurencyjności poza granicami Węgier. Otwarcie na Wschód i Południe to nowe hasła w polityce zagranicznej. To pierwsze realizowane jest od września 2013 r., tj. od objęcia teki ministra handlu zagranicznego i spraw zagranicznych przez Pétera Szijjártó. Warto zwrócić uwagę, że pierwszy człon nazwy ministerstwa odnosi się do handlu zagranicznego, a dopiero drugi do spraw zagranicznych. Pomysł otwarcia na Wschód to przede wszystkim wynik uważnej obserwacji przebiegu światowego kryzysu finansowego, który najmniej dotknął kraje azjatyckie i arabskie. To idea poszukiwania różnych partnerów handlowych, szansa na zwiększenie eksportu poza Unię Europejską, która obecnie jest głównym jego kierunkiem (80%). Docelowo eksport poza Unię Europejską ma wzrosnąć do 30%. Otwarcie na Wschód oznacza zacieśnienie współpracy z takimi krajami jak: Turcja, Indie, Korea, Tajlandia, Singapur, Malezja, Indonezja, Wietnam, Mongolia, kraje arabskie, a przede wszystkim Chiny. Otwarcie na Południe to z kolei nawiązanie współpracy z krajami Afryki i Ameryki Południowej. Węgrzy uważają, że teraz ten rejon świata będzie rozwijał się najbardziej dynamicznie. Mają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 26/2014

Kategorie: Świat
Tagi: Dominik Hejj