Sytuacja jest dużo gorsza niż przed wyborami w 2005 r., bo obecne PiS jest krojone na modłę Viktora Orbána Szczęśliwi oburzeni Panie profesorze, czy szczęśliwi i zadowoleni z życia mogą być oburzeni? – Jak najbardziej, tak właśnie jest w Polsce. Z tegorocznej Diagnozy Społecznej wynika, że czterech na pięciu Polaków jest szczęśliwych i zadowolonych z minionego roku, ale mniej niż co czwarty sądzi, że sytuacja w Polsce jest dobra. – Ocena własnego życia i sytuacji w kraju to dwa różne, zupełnie nieprzystające do siebie obszary rzeczywistości. Pierwszy generuje poczucie osobistego szczęścia, drugi wkurza ludzi. Przejdźmy do szczegółów. Od 1997 r. zadaje pan w badaniach pytanie: „Czy Pana(i) zdaniem reformy w Polsce po 1989 r. udały się ogólnie, czy raczej nie udały?”. W tegorocznej Diagnozie 43,7% ankietowanych odparło, że się nie udały. To aż o 6 pkt proc. więcej niż dwa lata temu! – Nie we wszystkich grupach panuje jednakowy krytycyzm wobec zmian dokonanych w ciągu niemal ćwierćwiecza, jakie upłynęło od 1989 r. Wierni zwolennicy Platformy Obywatelskiej nadal uważają, że reformy raczej się udały. Ale są w zdecydowanej mniejszości. Dlaczego? – Sceptyków – tych, którzy uważają, że reformy się nie udały – przybywa, bo obraz tego, co dzieje się w państwie, ma charakter kumulatywny. To z kolei wiąże się ze specyfiką pamięci społecznej: starsze wydarzenia z niej wypadają, za to pozostają te z najbliższej przeszłości i czasu obecnego. A tu są problemy i to one składają się na obraz sytuacji: rządzący nie dotrzymują słowa, ich czyny rozmijają się z obietnicami, skutki podejmowanych decyzji są inne od deklarowanych. Ludzie oczekiwali, że w miarę upływu czasu wszystko będzie iść żwawiej, maszyna państwowa będzie coraz lepiej naoliwiona i coraz sprawniejsza. Tak nie jest. Co z tego, że jedynie nieliczne spośród tysięcy samorządów nie wyłoniły w przetargach firmy do wywożenia śmieci, skoro z „rewolucją śmieciową” nie poradziła sobie dwumilionowa aglomeracja warszawska? Nie dziwi mnie więc spadek odsetka osób patrzących z uznaniem na drogę reform III RP. Zresztą od samego początku przemian ustrojowych reformom towarzyszył pomruk niezadowolenia i braku akceptacji. Polacy nie piali z zachwytu nad przedsięwzięciami reformatorskimi, choć przecież sami je wskazywali, wybierając partie i polityków, którzy mają w ich imieniu rządzić. Niemniej jednak rejestrowane przez nas w ostatnim czasie zmiany są niepokojące – tak szerokie przekonanie, że reformy się nie udały, oznacza, że Polacy nie identyfikują się ze swoim państwem. Teoria niewdzięczności Winna temu jest nasza wybiórcza, selektywna pamięć? – Mówiłem o pamięci zbiorowej, bo w odniesieniu do własnego życia pamięć jest rajem – bazujemy na pozytywnych emocjach, odrzucając złe wspomnienia. No właśnie, Polacy z pamięci – parafrazując tytuł książki Mariusza Szczygła – robią sobie raj. Od 2000 r. w pańskich badaniach pojawiało się pytanie: „Kiedy żyło się Panu(i) łatwiej – przed 1989 r. czy obecnie?”. W Diagnozie sprzed dwóch lat 42,2% badanych pamiętających czasy PRL stwierdziło, że łatwiej im się żyło w poprzedniej rzeczywistości, a jedynie 26,7%, że w obecnej. Jak wypadła odpowiedź na to pytanie w tym roku? – Tym razem go nie zadaliśmy, bo kwestionariusz ma ograniczoną objętość, a musieliśmy włożyć pytania dotyczące rezerwy prokreacyjnej. To kwestia fundamentalna związana nie z przeszłością, lecz z przyszłością. Grozi nam potężna depopulacja. Odpowiedź, że w PRL żyło się łatwiej, co nie znaczy lepiej, jest dla mnie naturalna. Wtedy życie toczyło się według wytyczonych przez władzę planów, szło utartą drogą. Ci, którzy zaczynali karierę zawodową, mieli pewność, że przepracują, jeśli będą chcieli, w jednym miejscu do emerytury. Dzisiaj nic nie jest pewne. Musimy być ciągle bardzo skoncentrowani, stale potwierdzać własny status, dokładać wiele wysiłku i energii, by życie było pomyślne, skutecznie zabiegać o swoje interesy, o awans ekonomiczny. W poprzednich edycjach Diagnozy Społecznej wskazywano istnienie fałszywej świadomości. Obecne badanie ją potwierdziło? – Fałszywa świadomość dotyczy relacji między oceną własnego życia a oceną szerszego kontekstu zewnętrznego, całości sytuacji w kraju. Skoro Polacy coraz lepiej oceniają własne życie, a coraz gorzej reformy po 1989 r., fałszywa świadomość się umacnia. To zjawisko jednak nie występuje w relacji między obiektywną poprawą warunków życia w Polsce, mierzoną m.in. poziomem wzrostu PKB i dochodów obywateli,