Widoki na areszt

Widoki na areszt

Jest niemal pewne, że niektórzy z bonzów PiS trafią za kratki. Bo kto mieczem wojuje – od miecza ginie Wystarczy uważnie czytać gazety, ministerialne komunikaty i biuletyny partyjne, by zorientować się, że ludzie Prawa i Sprawiedliwości zaczynają z obawą patrzeć w przyszłość. Ci, którzy zajmują dziś ważne miejsca w resortach, agencjach rządowych i spółkach z udziałem skarbu państwa, wiedzą, że po następnych wyborach przyjdzie im błyskawicznie sprzątać biurka. Co prawda zbójeckie prawo, że „zwycięzca bierze wszystko”, wprowadzili nad Wisłą bracia Kaczyńscy, lecz dopiero ich następcy rozwiną je do perfekcji. Kto mieczem wojuje… Minister Zbigniew Ziobro wydaje się żywcem wzięty z kart słynnego komiksu Carlosa Ezquerry, Pata Millsa i Johna Wagnera pt. „Sędzia Dredd”. Jego przesłanie jest proste – III RP Michnika, Kwaśniewskiego, Geremka, postkomunistów i ubeków zmieniła Polskę w zdewastowany, skorumpowany, opanowany przez mafie paliwowe i węglowe oraz zbrodniczych lekarzy kraj. Służby specjalne, policja, sądy i prokuratura muszą zjednoczyć działania, a łobuzów należy zakuwać w kajdany i na miejscu wymierzać sprawiedliwość, pokazując w telewizji. Zero tolerancji! I to się podoba. Ziobro od miesięcy okupuje wysokie miejsca w rankingach popularności i zaufania. Zwłaszcza że nikt nie sprawdza, co się dzieje ze sprawami, które minister nagłośnił. Choćby z tzw. aferą paliwową czy szwajcarskimi kontami polityków lewicy. Ziobrze nie zaszkodził ani przypadek doktora Mirosława G. („ten pan nigdy już nikogo nie zabije”) ani tragiczna śmierć byłej minister Barbary Blidy. Polacy kochają błyskawiczne wymierzanie kary, nawet gdy ociera się ono o zwykły lincz. To ważna lekcja dla polityków, którzy przejmą władzę z rąk PiS. Poza zwykłą w tych okolicznościach czystką (Jan Maria Rokita mówi o niej wprost) niezbędne bowiem okażą się spektakularne „wjazdy” oficerów CBA, CBŚ, ABW i innych służb do mieszkań przegranych polityków. Powodów nie braknie, podobnie jak usłużnych prokuratorów. Już dziś bez trudu można wskazać sprawy, które za dwa-trzy lata rozgrzeją do białości opinię publiczną. Afera mielecka W marcu br. na łamach „Przeglądu” opisałem sprzedaż przez Agencję Restrukturyzacji Przemysłu Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu spółce United Technologies Corp. – zależnej od słynnego amerykańskiego koncernu Sikorsky Aircraft Corporation. Dowodziłem, że 66 mln zł (plus 234 mln zł, które Jankesi mają zainwestować) to śmieszna cena za de facto przejęcie polskiego rynku. Pisał też o tym red. Tomasz Hypki na łamach „Skrzydlatej Polski”. Sprawą Mielca zajęli się więc posłowie z sejmowej Komisji Skarbu Państwa. W końcu sygnał do prokuratury w Tarnobrzegu przekazał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Władysław Stasiak. I już toczy się śledztwo „w sprawie”. Ostatnio „Dziennik” podał, że na przełomie lutego i marca br. zarząd Agencji Rozwoju Przemysłu pytał prawników, czy można negocjować kontrakt z Sikorsky Aircraft raz jeszcze. I usłyszał, że to niemożliwe. Zainteresowanie tarnobrzeskiej prokuratury Mielcem zaowocowało tym, że w kręgach rządowych zaczęto się zastanawiać, czy aby dobrym pomysłem jest organizacja jednego megaprzetargu na dostawę śmigłowców dla wojsk lądowych, marynarki, lotnictwa, pogotowia ratunkowego i VIP-ów? Może lepiej rozbić go na kilka mniejszych, zwłaszcza że eksperci poszczególnych rodzajów wojsk nie mogą się porozumieć co do szczegółów technicznych. Tak czy inaczej jest więcej niż pewne, że prezes agencji Paweł Brzezicki będzie musiał wyjaśnić prokuraturze motywy swego działania w związku ze sprzedażą Mielca. A byłoby wielką nieostrożnością ze strony podwładnych ministra sprawiedliwości, gdyby nie zbadali wątku korupcyjnego. Wszak nie oddaje się dużej fabryki za półdarmo. Wierzę (choć to trudne), że prezes Brzezicki zawarł kontrakt, kierując się dobrymi intencjami, lecz sporo wody w Wiśle upłynie, nim sądy ostatecznie zamkną sprawę. Stanisław Alot, były prezes ZUS z czasów rządu Jerzego Buzka, czekał siedem lat na oczyszczenie z podejrzeń, iż dopuścił do renegocjacji zawartej wcześniej umowy pomiędzy ZUS a firmą Prokom Software oraz informował rząd, że opóźnienia z uchwalaniem ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych i wydaniem aktów wykonawczych do niej nie mają wpływu na możliwość wprowadzenia reformy systemu ubezpieczenia społecznego. Zdaniem prokuratorów, działał na szkodę interesu publicznego. Groziło mu za to do trzech lat pozbawienia wolności. A jakie zarzuty usłyszy prezes Brzezicki? I co się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 21/2007

Kategorie: Kraj