Więcej kredytów, więcej nowych banków

Więcej kredytów, więcej nowych banków

Coraz więcej pożyczamy, coraz więcej oszczędzamy. Branża bankowa przeżywa okres niespotykanej prosperity Tylko 8% Polaków nie zauważa żadnych niedogodności w działaniach banków. 45% klientów na własnej skórze doświadczyło trudności w korzystaniu z ich usług. Skarżymy się na nadmierną biurokrację (71%), długie kolejki (68%), skomplikowany i niejasny język (66%), zapisy godzące w dobro klientów i chroniące wyłącznie interesy bankierów (52%). Częściej niż w poprzednich latach dostrzegamy nieżyczliwość pracowników. 39% klientów uważa, że ceny usług bankowych są zawyżone, a 9% twierdzi wręcz, że banki ich oszukują. 5% słowo bank kojarzy się z oszustami, złodziejami, wyzyskiem i lichwą. Takie są wyniki ubiegłorocznych badań Pentora. Z drugiej zaś strony ten sam sondaż pokazuje, iż zdaniem 75% badanych, korzystanie z produktów bankowych staje się łatwiejsze, 17% Polaków zauważa wyraźną poprawę, a generalnie aż 94% klientów jest zadowolonych z banku, w którym ma konto. Zdaniem Krzysztofa Pietraszkiewicza, prezesa Związku Banków Polskich, w minionych latach mieliśmy do czynienia z niemal zorganizowanym, bezprecedensowym atakiem na banki. Dziś jednak ekspansja i prosperity sektora bankowego jest faktem (tabelka). Łączny wzrost zysków wszystkich banków w Polsce o 28% to bardzo dużo, ale liderzy osiągają wyniki nieporównanie lepsze. Przykładowo w 2007 r. Bank Gospodarki Żywnościowej zwiększył zysk o ponad 85%, BRE Bank o ponad 60%. Wiarygodny może więcej U podstaw tych znakomitych rezultatów legła dobra kondycja naszej gospodarki. Polacy lepiej zarabiają, więc rośnie ich wiarygodność dla banków, w związku z czym mogą zaciągać coraz więcej kredytów. Po kredyty chętniej sięgają również przedsiębiorstwa, unowocześniające swe urządzenia. – W 2007 r. suma kredytów zaciągniętych przez gospodarstwa domowe wzrosła o 38%, osiągając 260 mld zł. Kredyty dla przedsiębiorstw wzrosły o 34%, ich wartość wyniosła 178 mld zł – mówi Krzysztof Pietraszkiewicz. Nie zawsze uświadamiamy sobie, z jak gigantyczną zmianą mamy do czynienia. Warto pamiętać, że 10 lat temu łączna wielkość kredytów udzielonych polskim gospodarstwom domowym nie przekraczała 35 mld zł. Dziś pożyczamy przede wszystkim na cele mieszkaniowe. Po wejściu Polski do UE nieruchomości bardzo podrożały, więc i wartość kredytów hipotecznych stale rośnie. Kredyty bierzemy również na zakup rozmaitych dóbr konsumpcyjnych. Szczególnie chętnie korzystamy w tym celu z kart kredytowych, bo to pieniądz najłatwiejszy do uzyskania, bez poręczycieli i zaświadczeń o zarobkach. Ale też najdroższy – obsługa zadłużenia na karcie kosztuje ponad 18%. Póki trwa koniunktura, nie mamy jednak większych kłopotów ze spłatami pożyczek. Odsetek złych kredytów (trudnych do ściągnięcia) spadł do poziomu ok. 10%, notowanego w najlepszych latach. Ubiegłoroczna jesień była okresem fantastycznych żniw dla banków działających w Polsce. Niezwykły bum kredytowy sprawił, że w październiku i listopadzie wartość udzielonych pożyczek przekroczyła łączną wielkość środków zgromadzonych na lokatach. Z funduszy do banków Banki zarabiały nie tylko na kredytach i opłatach za prowadzenie rachunków. Duże dochody przyniosły im także prowizje od środków wpłacanych do funduszy inwestycyjnych. W 2007 r. Polacy, szukając atrakcyjnych sposobów pomnażania kapitału i skuszeni kłamliwymi reklamami, powierzyli bowiem prawie 50 mld zł funduszom inwestycyjnym. Te inwestycje przyniosły gorzkie rozczarowanie. Niedouczeni pożal się Boże analitycy z funduszy, nie umieli korzystnie zainwestować zebranych środków. Filozofia działania wszystkich funduszy porażała prostotą, godną umysłowości kilkuletniego dziecka – gdy notowania giełdowe szły w górę, kupowali akcje, gdy spadały, postanowili je sprzedawać. Nic dziwnego, że przy takiej finezji finansowej wartość udziałów pod koniec roku zaczęła pikować. Szefowie funduszy inwestycyjnych oczywiście się tym nie przejęli – wprawdzie o dochody klientów nie zadbali, ale o swoje jak najbardziej, gdyż opłaty za zarządzanie powierzonymi środkami stale rosły. W ostatnich tygodniach 2007 r. zaczął się więc wielki odwrót od funduszy. Rozczarowani Polacy (ciekawe, czy już mądrzy po szkodzie) zabierali z nich swoje pieniądze – i oczywiście zanosili je do banków. W grudniu i styczniu z funduszy inwestycyjnych wycofano prawie 12 mld zł. Jak mówił Zbigniew Jagiełło, prezes Pioneer Pekao, inwestorzy przecenili swoją odporność na ryzyko. Ciekawe, jaką odporność na ryzyko wykazuje pan prezes, gdy chodzi o jego własne

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2008, 2008

Kategorie: Kraj