Szczyt w Hamburgu – 19:1 Korespondencja z Niemiec Wolny handel i zmiana klimatu były głównymi punktami sporu na szczycie G20 w Hamburgu. Mimo to uczestnicy zdołali wypracować wspólne końcowe stanowisko. Merytoryczne treści spotkania przyćmiły jednak wydarzenia na hamburskich ulicach. Nad szczytem G20 w Hamburgu wisiała groźba, że jego uczestnicy nie będą w stanie opublikować wspólnej deklaracji końcowej. Podtrzymaniem wyjścia z porozumienia klimatycznego Donald Trump raz jeszcze potwierdził hasło „America First”. Był to może największy ze sporów obciążających spotkanie 7 i 8 lipca, ale w końcowej deklaracji 19 uczestników grupy G20 potwierdziło wcześniejsze stanowisko, afirmujące zalety ustaleń paryskich. Emmanuel Macron nie krył nadziei, że prezydent USA w najbliższym czasie zmieni zdanie, jednak szefowa niemieckiego rządu nie była już tak optymistyczna. – Od początku nie podzielałam tej opinii – twierdziła Angela Merkel. Prezydent Francji zamierza zorganizować w grudniu kolejny szczyt w Paryżu, gdzie chciałby ogłosić, że zachwiał wiarę Trumpa w „kłamstwa o globalnym ociepleniu”. – Wtedy będzie można już ustalić sposoby sfinansowania porozumienia klimatycznego – mówił Macron. Niemieckie gazety rozpisują się wprawdzie o wyniku 19:1, zaznaczając, że jedynie Trump wyłamuje się z klimatycznego chóru, ale poza prezydentem USA kolejny problem może stworzyć Turcja. Prezydent Recep Tayyip Erdoğan zapowiedział, że jeśli USA rzeczywiście wycofają się z porozumienia, ustalenia w sprawie ochrony klimatu nie przejdą przez turecki parlament. Odwet handlowy Po tej serii medialnych doniesień, budzących zrozumiałe oburzenie, nastąpił wysyp informacji o wspólnym stanowisku w kwestii wolnego handlu. W deklaracji końcowej powtórzono słowa o zwalczaniu protekcjonizmu przy zachowaniu prawa do obrony przed nieuczciwymi praktykami, np. w sprawie dumpingu. Dokładnie tych samych ogólników użyto już na majowym szczycie G7 na Sycylii, co pozwoliło uczestnikom G20 znaleźć wygodną dla siebie formułę o wolnym handlu, choć wszyscy są przeświadczeni, że spory między Unią a USA zostały jedynie odroczone. – Cieszę się, że wszyscy doszliśmy do wniosku, że rynki powinny pozostać otwarte. Nadal są jednak podziały i trzeba o nich dyskutować – oznajmiła Merkel. Odważne plany Trumpa przewidują mocne przymknięcie rynku USA dla stali nie tylko z Chin, lecz także z Europy. Gospodarz Białego Domu nieustannie wskazuje na nieuczciwości wynikające z rekordowej nadprodukcji stali w Unii Europejskiej i Państwie Środka. Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaznaczył, że w przypadku protekcjonistycznego prężenia mięśni Unia nie zawaha się odpowiedzieć Stanom odwetem handlowym. Widmo wojny handlowej z USA ma zostać przepędzone przez ekspertów z Globalnego Forum o Nadprodukcji Stali, którzy na zlecenie grupy G20 najpóźniej jesienią mają przedstawić pomysły zażegnania konfliktu. Niemieccy ekonomiści mają nadzieję, że do tego czasu Trump wycofa się z polityki protekcjonizmu i problem zniknie. Po szczycie G20 można też odnotować pewien przełom w stosunkach handlowych Unii z Japonią. – Wolny handel to nie tylko kupowanie i sprzedawanie. To również tworzenie nowych miejsc pracy. Już teraz w japońskich firmach pracuje pół miliona Europejczyków – miał powiedzieć Juncker do Trumpa za zamkniętymi drzwiami. Umowę o wolnym handlu UE z Japonią przyśpieszyło wycofanie się USA z transpacyficznego porozumienia TTIP. Natomiast z ust premiera Kanady padła na szczycie deklaracja o umowie CETA, która wejdzie w życie już 21 września. – Jeśli UE nie byłaby w stanie zawrzeć umowy z Kanadą, to z jakim innym państwem? – pytał Justin Trudeau w wywiadzie dla „Spiegla”. Z kolei przez dalsze strony francuskich gazet przemknęła informacja o rozmowie Trumpa z Macronem, w której prezydent Francji przekonywał amerykańskiego odpowiednika, że skupianie się przez niego jedynie na dwustronnych bilansach handlowych nie odpowiada regułom globalizacji. – Kiedy kupiłem swój telefon komórkowy, wytworzyłem deficyt handlowy w stosunkach z USA. Ale kiedy Stany je produkowały, wytworzyły deficyt handlowy z Chinami – przekonywał Macron. Wtórowała mu jego rodaczka Christine Lagarde, szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego. – Wzrost światowych gospodarek jest wciąż oparty na kruchych podstawach i dziś żaden kraj nie powinien działać tak, jakby był samotną wyspą. Bystry analityk Znacznie mniej zgrzytów było na szczycie G20 między USA i Wielką Brytanią. Trump wystąpił w obronie










