Witold Pomijany

Witold Pomijany

Sytuacja w Polsce ożywiła wygasającą instytucję kremlinologów. Tę z czasów ZSRR. Wówczas ci, którzy analizowali sytuację w ZSRR, musieli przebijać się przez morze oficjalnej propagandy albo obserwować, kto gdzie stał i w jakiej kolejności został wymieniony. Spójrzmy na sytuację Witolda Waszczykowskiego. Oficjalnie wygłaszał on w Sejmie mowę na temat polityki zagranicznej Polski. Nie żałował sobie, opowiadał tak, jakby światem trzęsła Polska, a w zasadzie PiS. I wołał: „Zamiast stać na bocznej linii i kibicować głównym graczom, sami weszliśmy do gry na międzynarodowej arenie. Okazało się, że potrafimy opracować taktykę, wyłożyć argumenty i przekonywać do swoich racji”. Tylko czy rzeczywiście Polska w coś gra? Jeśli chodzi o arenę międzynarodową, to jest przecież dokładnie odwrotnie, niż mówi Waszczykowski. Jesteśmy krajem izolowanym. Potwierdzają to ostatnie dni. Gdy polski rząd ogłosił, że nie będzie popierał Donalda Tuska w staraniach o stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, obruszyła się Praga. I słowami publikowanymi w „Hospodářskich Novinach” sprowadziła PiS na ziemię. Czytamy tam: „Unijni liderzy wybrali Tuska na przewodniczącego w sierpniu 2014 r. Czechy przypominają, że ówczesny polski premier nie był tylko kandydatem Polski, ale całej wyszehradzkiej czwórki. Warszawa nie ma prawa jednostronnie zablokować reelekcji Tuska bez konsultacji z innymi państwami V4”. Nie lepiej potraktowała Polskę Słowacja. Po spotkaniu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 07/2017, 2017

Kategorie: Kronika Dobrej Zmiany