Województwa do odstrzału

Województwa do odstrzału

Czy po wyborach prawicowa koalicja zajmie się likwidacją województw? Dziewięć zamiast szesnastu? A może osiem lub dwanaście? Czy targi wokół liczby województw, jakie przed siedmioma laty wywołały polityczną burzę, znów staną się naszym udziałem? Niewykluczone. Od kilku tygodni gazety regionalne piszą, że Platforma Obywatelska, która szykuje się do przejęcia władzy, mu już gotowe nowe koncepcje podziału administracyjnego kraju. Wynika z nich, że po wyborach z mapy Polski znikną co najmniej cztery obecne województwa. Plan strategiczny zaś zakłada utworzenie ośmiu bądź dziewięciu dużych regionów skupionych wokół największych polskich miast. Liderzy PO wszystkiemu zaprzeczają, ale jednocześnie przyznają, że… w Polsce powinno funkcjonować co najwyżej dziewięć województw. Od dawna wiadomo też, że ambicją Platformy jest zdobycie wpływów w samorządach. A tym samym dostanie się do miejsc, gdzie są rozdzielane pieniądze z Brukseli. Pomysł administracyjnego demontażu ma wielu zwolenników również w partii braci Kaczyńskich (PiS). Które województwa znikną z mapy Polski? Komu prawicowi architekci przygotowali największe powyborcze niespodzianki? Przedwyborcze dementi O planie administracyjnym PO wiadomo niewiele. Prawdopodobnie powstał jeszcze przed wakacjami, a większość pomysłów kryje się w dokumencie „Reorganizacja administracji państwowej i samorządowej”. Jak informuje prasa lokalna, a co potwierdzają marszałkowie kilku województw, jego ramy powstawały w zespole pod kierownictwem prof. Michała Kuleszy, jednego z głównych architektów AWS-owskej reformy administracyjnej z 1998 r. Zdaniem osób blisko związanych z Platformą, z planu jasno wynika, że w Polsce powinno funkcjonować od ośmiu do dwunastu dużych regionów. Projekt zakłada również likwidację części powiatów oraz bezpośrednie wybory marszałków i starostów. Po wyborach PO zamierza wprowadzać go w życie. Na cenzurowanym znalazły się te regiony, których siedem lat temu nie było na pierwotnej AWS-owskiej mapie Polski. Ich funkcjonowanie wywalczone zostało w protestach społecznych. Zapowiedzi majstrowania przy mapie z niepokojem obserwują mieszkańcy Opolskiego, Lubuskiego, Kujawsko-Pomorskiego oraz Świętokrzyskiego. Likwidacja tych czterech województw i w efekcie utworzenie dwunastu regionów na administracyjnej mapie kraju to plan minimum. Kujawsko-Pomorskie znalazłoby się w Pomorskiem, a Świętokrzyskie pożeniono by z Małopolskiem. Opolskie i Lubuskie natomiast czeka najprawdopodobniej rozbiór – w przypadku pierwszego na Dolnośląskie i Śląskie, drugiego na Wielkopolskie i Dolnośląskie. O wiele większe zmiany pociąga za sobą koncepcja wprowadzenia ośmiu regionów. Jej skutkiem byłby w zasadzie całkowity demontaż obecnego podziału administracyjnego. Osiem dużych regionów utworzonych zostałoby wokół Warszawy, Krakowa, Poznania, Wrocławia, Katowic, Szczecina, Gdańska i najprawdopodobniej Lublina. W koncepcji dziewięciu regionów pod uwagę bierze się wydzielenie z Mazowsza odrębnego województwa warszawskiego. Zdaniem dobrze poinformowanych, za nowym podziałem administracyjnym opowiadają się ludzie z otoczenia Jana Rokity. Pomysł ma też błogosławieństwo Donalda Tuska. Najaktywniej zaś nowe rozwiązania forsują wspierające Platformę środowiska biznesowe. Dziś PO robi wszystko, by jej administracyjne plany nie stały się głównym tematem przedwyborczych dyskusji. Tusk zdaje sobie sprawę, że spekulacje, które województwo zostanie, a dla którego zabraknie miejsca, dodatkowych głosów w wyborach Platformie nie dostarczą. Przeciwnie. Mimo upływu siedmiu lat dobrze pamiętamy, jakie zamieszanie spowodowała sztandarowa reforma rządu premiera Buzka. Wpływy w regionach za wszelką cenę Waldemar Achramowicz, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego, po raz pierwszy o administracyjnych planach PO usłyszał kilka tygodni temu. – Przyjęliśmy propozycje Platformy z wielkim oburzeniem. Wspólnie z mieszkańcami dziwimy się, że partia, która głosi hasła tańszego państwa, proponuje zmiany generujące tak olbrzymie koszty. Osobiście traktuję ten pomysł w kategoriach polityczno-propagandowych. Najpierw proponowałbym zobaczyć, jak to, co siedem lat temu się zaproponowało, funkcjonuje, a potem dopiero kreślić zmiany – twierdzi Achramowicz. Nie rozumie, dlaczego struktury, które coraz efektywniej sobie radzą, trzeba reorganizować. A przy okazji burzyć społeczne więzi. Zapowiedzi PO traktuje jednak poważnie. – Nie wierzę w usilne ostatnio dementowanie przez Platformę administracyjnych pomysłów i odcinanie się od nich. Lokalni działacze PO potwierdzają, że partia prowadzi rozmowy z prof. Kuleszą na temat wdrożenia koncepcji dużych regionów. 29 sierpnia na sejmiku w Kujawsko-Pomorskiem stanął wniosek, by w formie wspólnej uchwały wyrazić niepokój i sprzeciw wobec planów zmian administracyjnych. Działacze PO, PiS i LPR petycji nie poparli. –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 36/2005

Kategorie: Kraj
Tagi: Tomasz Sygut