Polacy z Wileńszczyzny, uparci jak sami Litwini, nie rezygnują z prawa do polskiego nazewnictwa Niebieska tabliczka z napisem „Adomas Mickievicius” na narożnym domu jednej z głównych ulic siedmiotysięcznych Solecznik położonych malowniczo nad rzeką Solczą, 45 km na południe od Wilna, jest zgodna z Ustawą o litewskim języku państwowym. Zabrania ona używania na tablicach informacyjnych języków mniejszości narodowych, nawet jeśli stanowią one na danym terenie zdecydowaną większość mieszkańców. – W alcininkai, jak brzmi po litewsku nazwa Solecznik, polska mniejszość stanowi 80% ludności – mówi z lekkim wileńskim zaśpiewem 47-letni nauczyciel gimnazjalny, Zdzisław Palewicz, który był merem miasta, a od czterech kadencji jest jego zastępcą. – Nic dziwnego – dodaje – że chcielibyśmy skorzystać z ustawodawstwa Unii Europejskiej i umieścić pod litewskimi nazwami polskie. Na śladach Mickiewicza Spór polskich władz samorządowych – wybranych przez polską większość w rejonie solecznickim i wileńskim – z litewskimi władzami państwowymi o dwujęzyczne napisy trafił do sądów. W samych Solecznikach niewiele widzi się dwujęzycznych nazw, ale w gminach powiatu solecznickiego jest inaczej. Władze lokalne takich miasteczek na obrzeżach Puszczy Rudnickiej jak Ejszyszki, Jaszuny, Podborze, Koleśniki, Biała Waka czy Dajnowo złożone w większości z obywateli litewskich polskiego pochodzenia, powołując się na inną litewską ustawę, postawiły na swoim: tabliczki z nazwami ulic są tam dwujęzyczne. Litewska ustawa o mniejszościach narodowych pozwala bowiem w miejscowościach zamieszkałych w sposób „zwarty” przez mniejszości narodowe na umieszczanie obok tabliczek litewskich również tabliczek w języku lokalnej mniejszości. Litewskie władze państwowe postanowiły jednak zastosować sankcje wobec samorządów, które np. pod litewską tabliczką z nazwą ulicy Jochimas Lelevelis umieszczają drugą – Joachim Lelewel. – Nie jest dobrze, kiedy sąsiedzi się sądzą, ale nie było innego wyjścia – wyjaśnia mi sytuację wicemer Solecznik. Spór o nazwy ulic toczy się od 20 lat, czyli praktycznie od odzyskania niepodległości przez Litwę, i nie wiadomo, jak długo jeszcze potrwa. O ukochanych Solecznikach i ich polskiej tradycji prof. Palewicz może mówić godzinami. Adam Mickiewicz gościł kilkakrotnie w miasteczku położonym nieopodal nieprzebytej Puszczy Rudnickiej, gdzie jeszcze w latach 80. ubiegłego stulecia kłusownicy polowali na niedźwiedzie, których świeżo wyprawione skóry można było kupić legalnie w Wilnie. Poeta jeździł do swego przyjaciela, solecznickiego proboszcza, ks. Pawła Hrynaszkiewicza. Podróż powozem z Wilna do Solecznik trwała wówczas około sześciu godzin. Był u niego na wigilii w Boże Narodzenie 1818 r., a później również latem 1821 r. Tu, na plebanii, dowiedział się podobno, że Maryla zamieszkała po zamążpójściu za hrabiego Puttkamera w majątku Bolcienniki, którego teren wchłonęły dziś Soleczniki. Czekając na umówione spotkanie w samorządzie rejonowym, spaceruję po pięknym solecznickim cmentarzu. Niewiele tu litewskich lub rosyjskich nazwisk. Na utrwalonych na porcelanie fotografiach umieszczonych na krzyżach mężczyźni w polskich mundurach wojskowych. Mam sporo czasu i reporterskim nawykiem spisuję nazwiska oraz daty urodzenia i śmierci. Lata wojny tu, w rejonie wielkich obszarów leśnych, gdzie działały największe w Polsce zgrupowania partyzantki AK, mocno się zaznaczyły. Obliczam i wychodzi, że przeciętny wiek mężczyzn chowanych tu w latach 1939-1944 to niespełna 40 lat. Ta średnia zresztą prawie się nie wydłużyła również w ciągu pierwszych 10 lat władzy radzieckiej. Solecznicki cmentarz to niezwykłe miejsce. W Dzień Zaduszny w 1821 r. Mickiewicz był tu świadkiem obrzędu Dziadów, który tak głęboko pobudził wyobraźnię poety, że stał się dla niego inspiracją do napisania słynnego dramatu. Tablicę upamiętniającą ten fakt, odsłoniętą w 1998 r., można oglądać w solecznickim kościele. – 21 grudnia 1988 r. – wspomina Palewicz – był wielkim dniem dla mnie osobiście i dla całego regionu. W 200. rocznicę urodzin Mickiewicza odsłonięto tu uroczyście jego pomnik, wykonany według projektu litewskiego rzeźbiarza Broniusa Vysniauskasa. Na uroczystości byli przedstawiciele władz litewskich i delegacja przybyła z Polski, a na cokole umieszczono słowa w polskim oryginale i w tłumaczeniu na litewski: „Miej serce i patrzaj w serce”. Dialog przy stole, a co pod stołem? Gdy rozmawiam z przedstawicielami polskich władz samorządowych w Solecznikach i polskich samorządowców z rejonu wileńskiego nie sposób oprzeć się wrażeniu, że dialog polsko-litewski odbywa się jakby w dwóch konwencjach.
Tagi:
Mirosław Ikonowicz









