Wojna ras na plaży

Wojna ras na plaży

W Australii wybuchła długo tykająca bomba nienawiści Australia doznała szoku. W Sydney doszło do rozruchów najgwałtowniejszych od 40 lat. „Hańba!”, „Wojna ras!”, „Krew na plaży!”, krzyczały nagłówki gazet. Dziennik „Sydney Morning Herald” napisał, że wizerunek Australijczyków jako tolerancyjnego narodu doznał poważnych szkód. „Australia zmieniła się nagle… w bardziej brzydkie i mroczne miejsce”, stwierdził komentator i zaznaczył, że kraj nie może przejść nad tym do porządku dziennego. Zdaniem gazety „Courier Mail”, tykająca bomba zegarowa rasowej nienawiści w końcu musiała wybuchnąć. Historycy doszli do wniosku, że to najgroźniejsze rozruchy na tle rasowym od 1860 r., kiedy to tłum rozwścieczonych białych zamordował dwóch robotników chińskich. Rząd Nowej Południowej Walii zapowiedział udzielenie policji nadzwyczajnych uprawnień i surowe kary dla chuliganów. Rozruchy zaczęły się na plaży Cronulla w hrabstwie Sutherland. Banda młodych mężczyzn bliskowschodniego pochodzenia, poturbowała trzech białych ratowników z Surf Life Saving Club, kiedy ci zwrócili uwagę, że na plaży nie należy grać w piłkę nożną. Lifesaver (ratownik) czuwający nad bezpieczeństwem surferów jest symbolem australijskiego trybu życia, optymizmu i młodzieńczej energii. Taka zniewaga musiała zostać pomszczona. Konflikt na nadmorskim piasku tlił się od dłuższego czasu. Anglosascy surferzy i plażowicze

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2005, 51-52/2005

Kategorie: Świat