Wolnego, nie pozwalam czyli ostatni zajazd w Katowicach

Wolnego, nie pozwalam czyli ostatni zajazd w Katowicach

Jak Zbyszek Zaborowski chciał zawłaszczyć listy wyborcze LiD

Od połowy sierpnia między liderami partii tworzących koalicję Lewica i Demokraci trwały dyskusje o układzie list wyborczych. Kształtowanie list koalicyjnych wymaga dużych umiejętności dyplomatycznych i woli zawierania kompromisów. Najwyraźniej tych umiejętności zabrakło szefowi SLD na Śląsku, Zbyszkowi Zaborowskiemu.

Prolog

W województwie śląskim jest sześć okręgów wyborczych. Naturalne więc jest, iż nie we wszystkich liderami mogli być działacze SLD. Koalicja ma swoją cenę. Decyzję w tej sprawie poprzedziły rozmowy centrali SLD z szefem śląskich struktur tej partii, Zbyszkiem Zaborowskim. Próbowano przedyskutować najmniej bolesny dla tej partii wariant układu personalnego listy. Szło jednak jak po grudzie.
– Wiadomo było, że gdzieś trzeba będzie ustąpić – opowiada jeden z parlamentarzystów SLD – tymczasem Zbyszek Zaborowski w czasie negocjacji zachowywał się jak niegdysiejszy pan i władca Śląska i Zagłębia, Zdzisław Grudzień. Chociaż Wojtek Olejniczak próbował znaleźć jedynkę w województwie dla Zbyszka. Zaborowski mówił: To mój teren i żaden młody (tu pada śląskie słowo uznawane powszechnie za obraźliwe) nie będzie mi ustawiał list.
Przy braku chęci Zaborowskiego do osiągnięcia kompromisu ostatecznie w Warszawie zdecydowano, iż numerem 1 na liście wyborczej Lewicy i Demokratów w okręgu Katowice będzie Andrzej Celiński z SdPl, a Zbyszek Zaborowski został umieszczony na miejscu 2. Taki skład listy został przesłany w sobotę, 22 września, rano do Katowic. I tu zaczyna się tytułowy ostatni zajazd w Katowicach. Ten nieudany zajazd był też prawdopodobnie ostatnim politycznym występem Zbyszka Zaborowskiego. Przynajmniej na pewien czas.

Akt I
24 września (poniedziałek)

W godzinach rannych tego dnia w rozmowie telefonicznej z Wojciechem Olejniczakiem Zaborowski wyraża zgodę na start do Sejmu RP z drugiego miejsca w okręgu Katowice. Po południu informuje o tym podczas posiedzenia Śląskiej Rady Wojewódzkiej SLD. Wydaje się, że kryzys został zażegnany i kompromis, choć bolesny dla śląskiego SLD, osiągnięty. Wydarzenia następnych godzin pokażą jednak, że było to tylko złudzenie. Trzęsienie ziemi rodem z filmów Alfreda Hitchcocka nastąpi już nazajutrz.

Akt II
25 września (wtorek)

Rano we wtorek u posła Zaborowskiego w Radzie Wojewódzkiej SLD w Katowicach przy ul. Reymonta 24 pojawia się Pełnomocnik Wyborczy KKW Lewica i Demokraci w okręgu Katowice, Damian Dobrzycki. Chce odebrać zdeponowane w radzie zgody kandydatów na kandydowanie i ich oświadczenia lustracyjne. Są to dokumenty niezbędne do zarejestrowania listy wyborczej. Rozmowa obu panów się nie klei. Zaborowski mówi, iż wyda dokumenty, ale nie teraz, może jutro. Bardzo możliwe, iż do takiego zwrotu Zbyszek Zaborowski przygotowywał się już wcześniej. Parę dni wstecz zebrano w Radzie Wojewódzkiej SLD zgody na kandydowanie i oświadczenia lustracyjne oraz podpisy popierające listy ze wszystkich okręgów wyborczych województwa. Po co to zrobiono? Oficjalnie po to, aby przekazać je do Warszawy, choć warszawska centrala nigdy się tego nie domagała. Logika nakazywała pozostawienie tych dokumentów w stolicach okręgów, tam gdzie znajdują się siedziby komisji wyborczych. W każdym razie taka była dotychczasowa praktyka. Problem podobny do okręgu katowickiego miała większość pełnomocników okręgowych w województwie śląskim. Mówi Marek Widuch, szef okręgowego sztabu wyborczego LiD w Gliwicach: – Poprosiłem Zbyszka Zaborowskiego o zwrot dokumentów z naszego okręgu, zbył mnie stwierdzeniem, iż dostanę później. Następnie o to samo poprosiłem sekretarz Rady Wojewódzkiej SLD, Elę Kwaśnicką. Ona odmówiła mi wprost. Na szczęście w naszym okręgu już wcześniej pełnomocnik odtworzył dokumenty niezbędne do rejestracji listy, a karty z podpisami popierającymi mimo natarczywych żądań z Katowic nie zdeponowaliśmy w sejfie przewodniczącego.
Reszta pełnomocników okręgowych mimo początkowych problemów odzyskała swoje dokumenty. Wyjątek stanowił pełnomocnik okręgu Katowice, okręgu, w którym mieli startować Celiński i Zaborowski. Zaniepokojony zachowaniem szefa śląskich struktur SLD pełnomocnik zaczął ponownie kompletować dokumenty. Kandydaci, do których dzwonił z prośbą o ponowne wypełnienie formularzy, reagowali zdziwieniem i niedowierzaniem. I tak upłynął 25 września.

Akt III
26 września (środa)

Od rana pełnomocnik Damian Dobrzycki krąży po miastach śląskiej aglomeracji, zbierając podpisy kandydatów na dokumentach. Do upływu terminu rejestracji pozostało ok. 12 godzin.
Tymczasem ze Zbyszkiem Zaborowskim odbywa rozmowę prof. Krystyna Doktorowicz, kandydat LiD do Senatu w okręgu Katowice. Po rozmowie jest przekonana, że ta cała historia to nieporozumienie i umawia pełnomocnika na kolejne spotkanie w Radzie Wojewódzkiej SLD. O godz. 13 u posła Zaborowskiego pojawia się więc ponownie Damian Dobrzycki. Tym razem towarzyszy mu sekretarz Klubu Parlamentarnego SLD, poseł Wacław Martyniuk. Wydawać by się mogło, że autorytet SLD-owskiego „karbowego” załatwi problem. I tu kolejne rozczarowanie. Zaborowski ponownie odwleka sprawę. Naciskany przez Martyniuka proponuje kolejne spotkanie o 18.
Nad rejestracją listy wyborczej Lewicy i Demokratów w okręgu Katowice zaczynają zbierać się czarne chmury. Gdy Martyniuk i Dobrzycki opuszczali gabinet Zaborowskiego, zgłoszenie kandydatów lewicy w katowickiej komisji wyborczej bez dokumentów tkwiących w sejfie przy ul. Reymonta 24 było jeszcze mocno wątpliwe. Całkiem realny był scenariusz, w którym Koalicyjny Komitet Wyborczy LiD będzie musiał zgodzić się na skład listy podyktowany przez Zbyszka Zaborowskiego.
Gorączkowe odtwarzanie dokumentacji jednak trwało. Pełnomocnika KKW Lewica i Demokraci wspomagali w tych działaniach sami kandydaci i wielu członków śląskiego SLD, którzy być może nie byli zadowoleni z kompromisu dotyczącego katowickiej listy wyborczej, ale nie akceptowali szantażu jako metody jej ustalania. Około godziny 17 pełnomocnik dysponował już taką ilością potrzebnych dokumentów, iż możliwa stała się rejestracja listy wyborczej bez groźby późniejszego jej unieważnienia. Ta informacja dochodzi do Zbyszka Zaborowskiego, do którego dzwonią kandydaci, informując, iż podpisali ponownie dokumenty. Gdy więc o 18 pojawia się u niego jeszcze raz Wacław Martyniuk, Zaborowski wie już, że nie wymusi zmiany listy. Zwraca dokumenty. Tajemnicą pozostanie treść rozmowy w cztery oczy, jaką odbyli Martyniuk i Zaborowski.
Trzeba jeszcze przygotować zgłoszenie. Gdy pełnomocnik KKW Lewica i Demokraci pojawia się w katowickim urzędzie wojewódzkim, gdzie znajduje się siedziba okręgowej komisji wyborczej, do upływu terminu rejestracji pozostają cztery godziny. Kilkanaście minut wcześniej po konsultacjach w gronie liderów LiD Wojciech Olejniczak podejmuje decyzję o skreśleniu Zbyszka Zaborowskiego z listy kandydatów. Szantaż nie może być akceptowaną metodą ustalania list wyborczych. Lista zostaje więc zarejestrowana bez Zaborowskiego.

Epilog

Pozostanie zapewne długo bez odpowiedzi pytanie, dlaczego długoletni poseł, szef wojewódzkich struktur SLD zachował się w tak nieodpowiedzialny sposób. Mówi jeden z działaczy śląskiego SLD: – Myślę, że Zbyszek stracił kontrolę na swoimi emocjami. Przestał zdawać sobie sprawę z konsekwencji własnego postępowania.
Wśród nieprzychylnych Zaborowskiemu działaczy śląskiego SLD mówi się natomiast, że nie był to jego pierwszy wyskok tego typu. Dotychczas było to jednak tolerowane. Jeden z nich stwierdza wprost: – Wojciech Olejniczak przeciął wrzód, czasami trzeba to zrobić.
W konsekwencji opisywanych wydarzeń 2 października Zarząd Krajowy SLD podjął uchwałę o zawieszeniu Zbyszka Zaborowskiego w prawach członka partii. Zaborowski nie przyjął tego do wiadomości i uważa, iż nadal pełni funkcję przewodniczącego Śląskiej Rady Wojewódzkiej SLD. Na razie podobno wyjechał za granicę.
Kim jest Zbyszek Zaborowski? Czy bezwzględnym graczem politycznym, który po prostu się przeliczył, czy zagubionym człowiekiem, który stracił kontakt z rzeczywistością, czy też zwykłym cwaniakiem, dla którego nie powinno być miejsca na scenie politycznej? Na te pytania dziś nie da się udzielić odpowiedzi.

 

Wydanie: 2007, 41/2007

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy