Polska rozpoczynała wojnę z Niemcami z ledwie naszkicowanym planem obrony „Wierzyłem w swoich wodzów, ale głęboko się zawiodłem. Przegranie wojny w pięć dni przez państwo o 34 mln ludności – to klęska, nie wojenna, lecz moralna. (…) Wykazała naszą nieudolność organizacyjną, brak przewidywania, a przy tym pyszałkowatość i bezdenną pewność siebie. (…) Przez te kilka dni byłem na froncie świadkiem bohaterstwa i waleczności naszego żołnierza i nieudolności dowódców. Czy znowu mamy prosić francuskich dowódców batalionu, żeby nas uczyli dowodzenia?”, napisał w liście 7 września 1939 r. mjr dypl. Cezary Niewęgłowski, tuż przed popełnieniem samobójstwa. Trudno o wymowniejsze świadectwo rozczarowania i goryczy, które towarzyszyły większości polskiego społeczeństwa po wrześniowej klęsce. Porażka w starciu z niemieckim agresorem wydawała się tym boleśniejsza, że jeszcze niedawno cała machina propagandowa II RP budowała mit niezwyciężonej polskiej armii. Sam naczelny wódz zapewniał kilka tygodni przed wybuchem wojny, że „nie oddamy nawet guzika od munduru”. We władzach politycznych i wojskowych panowała niewzruszona wiara we własne siły i sojusze. W najgorszym wypadku spodziewano się lokalnego konfliktu, którego ceną będzie co najwyżej status Gdańska lub Śląska. Plan zachodni rodził się szybko Stworzenie planu na wypadek niemieckiej agresji gen. Rydz-Śmigły zlecił Sztabowi Głównemu dopiero na początku 1939 r. Wcześniej – jak pisał historyk Tadeusz Jurga – „nie prowadzono żadnych poważniejszych prac o znaczeniu operacyjnym nad przygotowaniem planu wojny z Niemcami. Wszystkie w tej dziedzinie zamierzenia i prace miały jedynie charakter studiów i nigdy sztabowo rozpracowane nie były”. Pieczę nad całością prac sprawował szef Sztabu Głównego gen. Wacław Stachiewicz. Wśród pozostałych osób odpowiedzialnych za plan „Zachód” znaleźli się m.in. generałowie: Emil Krukowicz-Przedrzymirski, Władysław Bortnowski, Stanisław Kopański, Tadeusz Kutrzeba, Antoni Szylling i Juliusz Rómmel. „Plan zachodni rodził się szybko w pewnej improwizacji, pod wpływem nagłych wydarzeń politycznych. Zawierał on właściwie jedynie: zadania dla poszczególnych armii, zwięzłe wskazówki wykonawcze oraz ogólne Ordre de Bataille armii”, uskarżał się gen. Stanisław Kopański, szef Oddziału III Sztabu Głównego. Spodziewany lokalny konflikt Naszkicowany w ciągu kilku miesięcy plan nie precyzował zadań poszczególnych grup wojsk. Te miały być uzależnione od przyjętej przez Niemców strategii. Polski Sztab Główny brał bowiem pod uwagę co najmniej dwa scenariusze ewentualnej agresji z kierunku zachodniego: uderzenie na całym froncie, które miało prowadzić do natychmiastowego zniszczenia kraju, albo lokalną akcję w Gdańsku, Wielkopolsce lub na Śląsku prowadzącą do oderwania tych terenów od II RP – zdaniem Rydza-Śmigłego, bardziej prawdopodobną. „Taktyka zastosowana w rozgrywce z Czechosłowacją i niechęć Niemiec do równoczesnego wywoływania wojny z Francją i Anglią – przekonywał gen. Stachiewicz – nakazywały przypuszczać, że Hitler zastosować może taką metodę działania, która z początku przynajmniej nie dostarczy państwom zachodnim drastycznego powodu do interwencji zbrojnej, Niemcom da nowy sukces, izoluje nas od Zachodu i stworzy dogodną sytuację do późniejszego opanowania całego kraju”. Wychodząc z powyższego założenia, zdecydowano się rozproszyć polskie siły wzdłuż całej granicy z Niemcami. Zgodnie z opracowanym planem, „główna linia oporu biegła, poczynając od Puszczy Augustowskiej wzdłuż Biebrzy, Bugo-Narwi oraz Wisły do ujścia Brdy. Następnie, począwszy od Chojnic przez Bydgoszcz, Żnin wzdłuż górnej Noteci, górnej Warty, przez Śląsk na Bielsko, Żywiec i wzdłuż przełęczy karpackich”. Zadanie odparcia początkowego uderzenia zostało wyznaczone tzw. związkom operacyjnym pierwszego rzutu. Miały one wytrzymać na tyle długo, aby główne oddziały zdołały się zmobilizować i przygotować do walki. Brak szczegółowych wytycznych Wytyczne dotyczące przyszłych działań skierowano do dalszych prac. Nigdy jednak do nich nie powrócono. „Zaimprowizowane wytyczne Generalnego Inspektora – pisał Jurga – nie określały niestety wielu elementów niezbędnych do opracowania zadań w dziedzinie transportu, fortyfikacji, łączności, zaopatrzenia oraz planu użycia lotnictwa i innych”. Gen. Kopański wspominał, że „plan nie obejmował wówczas żadnych wytycznych użycia odwodów Naczelnego Wodza, których główne zgrupowanie przewidziane było w ogólnym rejonie Grójec-Nowe Miasto nad Pilicą-Tomaszów Mazowiecki, pod dowództwem gen. Dąb-Biernackiego. Generał ten otrzymał dopiero w czerwcu od Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych bardzo ogólne wytyczne do przygotowań działań
Tagi:
Krzysztof Wasilewski









