To wszystko jest chore!

To wszystko jest chore!

Boniek jaki jest, każdy widzi? Rzadziej, niż można było oczekiwać, ale jednak spotykamy się z opiniami, że w opisie osoby i działalności pana Zbigniewa Bońka jako prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej stosuje się zbyt jednostronne kryteria. Skoro tak, to najpierw postanowiliśmy przedstawić to, co mają do powiedzenia bezkrytyczni wyznawcy Zibiego; następnie inni, patrzący chłodnym okiem; a wreszcie w epilogu odnosimy się do treści wywiadu, jaki ukazał się na łamach „Piłki Nożnej” nr 13/2014. Tytuł to ulubiona fraza z wypowiedzi szefa futbolowej centrali. Wazeliniarska ferajna Krzysztof Daukszewicz powiedział kiedyś, że normalny człowiek składa się w 90% z wody, a pan europoseł Czarnecki w 90% z wazeliny. Skojarzyło się nam to z apologetami Zbigniewa Bońka i jego prezesury. Jak powszechnie wiadomo, tę wazeliniarską ferajnę tworzą nie od dzisiaj: „kawowi futboliści” – kumple ze stacji telewizyjnej, internetowy portal, co mu do tej pory „nie wyszło” (i ci pierwsi, i ci drudzy to na dodatek biznesowa kooperacja bukmacherska), kilku zaufanych z Komisji ds. Mediów i Marketingu PZPN oraz całkiem spora grupa dziennikarskich pierwszych naiwnych wierzących, że „ten dobry, wspaniały, nieskazitelny” PZPN powstał wczesnym popołudniem 26 października 2012 r. Poniżej próbki tekstów. Bez komentarza… Michał Białoński (Interia.pl): „Przy okazji tej zabawy próbujemy zrobić wszystko, żeby do polskiej piłki jak najbardziej zniechęcić tego, który w największym stopniu próbuje ją zmienić – właśnie prezesa Bońka. To Siejewicz obstawiał wyniki u »buków«, ale młotkiem krytyki dostaje po głowie Boniek, który będąc jeszcze we Włoszech, jako Włoch podpisał umowę z zabronionym w Polsce bukmacherem. Oczywiście idealnie byłoby, gdyby prezes PZPN przestał reklamować zabronioną firmę – dopóki w Polsce mamy takie, a nie inne prawo – ale musi przecież z czegoś żyć, skoro w PZPN pracuje charytatywnie”. Roman Kołtoń (Polsat Sport.pl): „Gdy prezes Boniek nie szedł na kompromisy, podejmował świetne decyzje… Sam Boniek nie poszedł na kompromis z komendantem głównym policji Markiem Działoszyńskim, który kilka tygodni temu wnioskował o zakaz wyjazdów zorganizowanych grup kibiców na mecze ligowe do końca sezonu. Odpowiedź PZPN była twarda, a zarazem merytoryczna… Lato nie miał też żadnych szans na takie święto futbolu, jakim jest finał Ligi Europejskiej w 2015 r. Tutaj zdecydowały bezpośrednie relacje Bońka z szefem UEFA Michelem Platinim… Mimo że Boniek skutecznie ocieplił wizerunek PZPN w opinii publicznej, środowisko piłkarskie już wysłało mu sygnał, że kolejnych wyborów może nie wygrać…”. Przemysław Rudzki („Fakt”): „Nie, nie piszę tego tekstu jako człowiek uwikłany, zaprzedany i zniewolony. Przeciwnie – choć jestem zależny od wielu czynników – choćby wyników sprzedaży – nikt nigdy nie przyszedł i nie powiedział mi: »Masz pisać o PZPN tylko dobrze«. Wyśmiałbym taką osobę… Lubię nowy PZPN i nic na to nie poradzę, nie wolno? Napisałem w życiu dziesiątki tekstów miażdżących, obśmiewających, druzgocących PZPN i powiem wam szczerze – nie sprawiło mi to żadnej przyjemności… Ale czasy się zmieniły, dlaczego za wszelką cenę trzeba uważać, że jest tak samo? Bo tak chce kilku oszołomów? Lubię Bońka, bo to inteligentny gość, choć nie znamy się zbyt dobrze – rozmawialiśmy w życiu z pięć razy… Może byłoby lepiej, gdybym im naubliżał, wytknął niekompetencję, wyśmiał, ale – wybaczcie – nie dają powodów. Lubię PZPN i co mi zrobicie? Oczywiście, jeśli Boniek albo ktoś z inny PZPN zrobi coś źle, nieodpowiedzialnie, chlapnie coś bez sensu, pierwszy dam mu w cymbał. Nie będę tego jednak robił tylko dlatego, żeby się komuś przypodobać. To właśnie oznaka niezależności…”. Piotr Wesołowicz (NaTemat.pl): „»Zibi« jednym wejściem na futbolową scenę w Polsce zmienił wizerunek PZPN, polskiej piłki w ogóle. (…) W końcu (tak jak życzył sobie tego Leo Beenhakker…) wychodzimy z naszych »drewnianych chatek«, a w Polsce zawita wielki futbol. Po Euro 2012 kolejna wielka impreza. W 2015 r. na Stadionie Narodowym odbędzie się finał Ligi Europa. Czy ktoś kwestionuje to, że to zasługa Bońka, wieloletniego kolegi Michela Platiniego, szefa UEFA?”. Chłodnym okiem Na szczęście niemal z każdym dniem powiększa się grono dziennikarzy, którzy nie ulegli propagandzie sukcesu oraz psychozie oblężonej twierdzy i potrafią chłodnym okiem spojrzeć na działalność Bońka i jego wiernych wyznawców. Warto więc przytoczyć, co mają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2014, 2014

Kategorie: Sport