03/2002

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Oświata

Wylęgarnia olimpijczyków

Pierwsze miejsce w rankingu „Perspektyw” przypadło I LO w Łodzi Granatowa marynarka z czerwonymi wypustkami – I Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika to jedyna szkoła w Łodzi, w której nosi się mundurki. Obowiązują od końca lat 60. Szyje się je tylko raz – po zdaniu egzaminu i przyjęciu do szkoły – tak by 1 września, na inauguracji, pierwszaki wystąpiły w marynarkach spod igły. Ambicją uczniów z klas starszych jest nadanie strojowi prawdziwie szpanerskiego wyglądu, co przychodzi po czterech latach, gdy jest już wyświechtany, przerabiany itd. Wtedy też kończy się jego żywot. Na maturę idzie się w nowych uniformach. Uczniowie, a może bardziej ich rodzice, wiedzą, po co startują do tej szkoły: spodziewają się, że da im porządne wykształcenie, zdobywane nie pod przymusem. I tak się dzieje. W kilka dni po opublikowaniu wyników rankingu, w piątkowe przedpołudnie, dyrektor Jan Kamiński zaprosił uczniów do sali gimnastycznej, aby odczytać oficjalne gratulacje. Po czym ogłosił radosną wieść: dzisiaj lekcji już nie będzie. Owszem, rozległy się oklaski… Ale gdy jakieś trzy kwadranse potem spotykam na korytarzach grupki uczniów i zagaduję, co tu robią, słyszę, że zaraz jest koło chemiczne. Ania (drugoklasistka) mówi bez krygowania się: „Ja to po prostu lubię. Mam sprecyzowane zainteresowania i uczę się z przyjemnością”. Wśród uczniów innych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Media

Złotouści sprawozdawcy

Trener spojrzał na zegarek, żeby dać swoim podopiecznym ostatnie wskazówki Język komentatorów sportowych jest źródłem wielu anegdot i powiedzonek. Uważni widzowie wyłapują pomyłki dziennikarzy, a w Internecie krążą listy zawierające perełki. Najsłynniejszym określeniem jest chyba „cudowne dziecko dwóch pedałów” (o Ryszardzie Szurkowskim). Do historii przeszło też wydarzenie z 1975 r., gdy podczas meczu Dynamo Kijów-Bayern Monachium Stefan Rzeszot przez kilkadziesiąt minut twierdził, że piłkarze Dynama są graczami Bayernu i na odwrót. Podobnie stało się z wpadką Wojciecha Zielińskiego, który podczas meczu ZSRR-Węgry na Mundialu w Meksyku w 1986 r. nie zauważył bramki dla ZSRR i do końca pierwszej połowy negował rezultat figurujący na tablicy wyników. Usprawiedliwił się w drugiej połowie: dziennikarze radzieccy podskoczyli z radości i zasłonili mu widok. Czy słusznie mówi się, że język dziennikarzy zajmujących się tematyką sportową żyje własnym życiem? Ocenę pozostawiamy czytelnikom. 1.Jadą. Cały peleton, kierownica koło kierownicy, pedał koło pedała. 2. Puścił Bąka lewą stroną. 3. Na boisko wszedł nierozgrzany Piecyk. 4. Sytuacja zmieniła się diametralnie o 360 stopni. 5. Dobre okazje można policzyć na palcu. 6. Oto główna broń Zagłębia: Maleńki, Rudy, Sączek. 7. Patrzą, przecierając

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony

Dziwactwa Rosji

Kuchnia polska Wizyta prezydenta Putina w Polsce – bardzo, jak mi się zdaje, ważne wydarzenie – przypomina nam, że oto na wschód od nas, ale całkiem niedaleko, leży ogromne państwo, Rosja. Jesteśmy ostatnio tak zajęci wyścigiem na Zachód, że ten geograficzny szczegół zdaje się ulatywać nam z pamięci. Z tej okazji „Gazeta Wyborcza” (11.01.2002 r.) poświęciła swoje kolumny kulturalne zdarzeniom artystycznym we współczesnej Rosji. Przyznaję, że czytałem te kolumny, przecierając oczy ze zdumienia. Zaskakiwało mnie na nich nie tylko bogactwo nowych nazwisk pisarzy, poetów, malarzy, aktorów i reżyserów teatralnych, o których w Polsce – gdzie wiemy wszystko o życiu intymnym każdej amerykańskiej gwiazdy filmu lub estrady – w ogóle się nie słyszy. Jeszcze większe wrażenie robiły jednak na mnie rzucane mimochodem takie na przykład wiadomości, że Moskwa jest miastem, w którym nie tylko nie zamyka się teatrów, ale wręcz buduje się nowe albo że w Rosji istnieją księgarnie, czynne przez całą dobę, umieszczone przeważnie obok tanich jadłodajni młodzieżowych, aby młodzi ludzie mogli sobie kupić coś do poczytania przed snem. Może to być zarówno Tołstoj, jak i współczesny poeta rosyjski albo amerykański bestseller. U nas, jak mówią mi księgarze, obrót w księgarniach wynosi w ostatnich miesiącach po kilkanaście sprzedanych książek

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Od czytelników

Sie zbiera – cd.

Akcja Jurka Owsiaka podzieliła internautów Emocji było więcej niż na jakimkolwiek Owsiakowym koncercie. Prowokacja? Głupota? Szczerość? Nie wiem, jak nazwać tę wypowiedź, ale po agresywnym komentarzu do artykułu „Sie zbiera!” („Przegląd” nr 1) rozpętała się burza. Pewien Tomek napisał, że „sie zbiera na wymioty”, no i się zaczęło. Internauci, którzy przeczytali to w portalu Onet, nie zostawili na Tomku suchej nitki. Wreszcie Tomek przepraszał, że… nikogo nie chciał urazić. Przy okazji emocjonalnych wystąpień pojawiły się inne sprawy nurtujące młodych dyskutantów. Wielu należy do ludzi zakochanych w Orkiestrze i bezgranicznie jej ufających. „Za szczerość i uczciwość ludzie Owsiaka gotowi są ozłocić. A on wie, że wystarczy jedna wpadka i koniec z WOŚP. Bo ludzie dają pieniądze, jeśli wiedzą, na co dają” (harpago). „Owsiak swoją akcją więcej zrobił dla chorych dzieci, niż wszelkie akcje charytatywne razem wzięte. Nie jest lubiany przez Radio Maryja, ponieważ jest bezkonkurencyjny” (sie ma). „Rząd nic nie robi w kierunku uzdrawiania służby zdrowia, a ponad połowa sprzętu znajdującego się w szpitalach pochodzi właśnie z Orkiestry. Nie trzeba być geniuszem, żeby stwierdzić, że gdyby nie to granie, większość dzieci w naszym kraju byłaby kaleka” (krasnal) – to ton najliczniejszych wypowiedzi. Pojawiła się jednak grupa wątpiąca,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Oko w oko z Putinem

Na wizytę prezydenta Rosji w Polsce czekaliśmy długo. A jak na kontakty między najbliższymi sąsiadami nawet bardzo długo. Wiele się na to złożyło powodów, i to po obu stronach. Przy okazji tej wizyty okazało się też, że okopani w stereotypach i starych doświadczeniach coraz mniej o sobie wiemy. Że nasza wiedza zatrzymała się na poziomie sprzed lat. Że o tym, jacy jesteśmy teraz, po dekadzie, która prawie wszystko gruntownie zmieniła, wiemy głównie z tych mediów, które prześcigały się w apokaliptycznej prezentacji naszego wschodniego sąsiada. W rewanżu podobnie mówiono tam o Polsce. Stosunki między państwami można popsuć łatwo, na długo i skutecznie. Dużo trudniej przychodzi ich ocieplanie. Trzeba na to długiego procesu. Doświadczamy tego ostatnio w relacjach Polski i Rosji. A wizyta prezydenta to kolejny etap tych nowych i lepszych stosunków między naszymi państwami. Bardzo ważny, bo rozwiewający wiele z tych obaw, aktualnych jeszcze tuż przed jego przyjazdem. Obaw obu stron. Widać było, że Putinowi bardzo zależy na tym, by wizytę zapisać jako sukces. Szczerze zresztą powiedział o swoich obawach: „Ocenialiśmy gotowość polskiej strony jako niską, ale myliliśmy się”. Podobne obawy miała też nasza strona. Stąd pewne zaskoczenie, z jakim polscy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Sen o imperium USA

Przewaga militarna amerykańskiego kolosa nad mniejszymi mocarstwami regionalnymi jest miażdżąca „W Waszyngtonie toczy się walka, jaką formę ma mieć nowe imperium amerykańskie”, pisze dziennik „New York Times”. Nikt nie ma wątpliwości, że takie imperium powstanie. Liderzy USA po błyskawicznym zwycięstwie nad talibami nabrali ogromnej pewności siebie. Zamierzają zaprowadzić korzystny dla USA „nowy porządek światowy”, który zapowiadał już b. prezydent George Bush. Przewaga militarna amerykańskiego kolosa nad mniejszymi mocarstwami regionalnymi jest miażdżąca. Pentagon otrzymuje 36% ogólnoświatowych wydatków na zbrojenia. Budżet sił zbrojnych USA jest większy niż połączone budżety obronne dziewięciu innych najpotężniejszych państw świata. „Newsweek” pisze z dumą: „W ciągu trzech miesięcy Ameryka obaliła rząd oddalony o siedem tysięcy mil, znajdujący się w najbardziej niedostępnym regionie na Ziemi – w górach i jaskiniach Afganistanu. Pokonała plemiona, które odparły najazdy imperiów brytyjskiego i sowieckiego. Zwycięstwo Ameryka osiągnęła przede wszystkim z powietrza, właściwie bez żadnych strat własnych. Żaden inny kraj nie mógłby dokonać czegoś podobnego”. Oficjalnie politycy z USA zachowują umiarkowanie, publicyści jednak rozważają, jakie będą skutki tego niesłychanego triumfu. Wniosek nasuwa się jeden. Jak twierdzi Paul

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony

Precel a sprawa polska

Teledelirka Kto ogląda „Kiepskich” – niesłusznie pogardzany przez inteligentów czarny serial o przeciętnych Polakach w prostej linii pochodzący z „Opisu obyczajów” księdza Kitowicza, z wielką rolą Andrzeja Grabowskiego tamże i tu jako Ferdynanda Kiepskiego – ten wie, że bezrobotny, choć wciąż pełen pomysłów na zrobienie kasy, Ferdek wraz z synem Waldusiem nade wszystko przedkładają oglądanie „mecza” z puszką browarka. W wygodnych, może niezbyt wyszukanych dresach rozwalają się przed telewizorem, by kibicować ulubionej drużynie. Na szczęście nie zagryzają spienionego napoju styropianem. Pod tą nazwą rozumiemy rodzaj suchej karmy – chipsy, frytki, prażoną kukurydzę, dmuchany ryż, krakersy – produkowanej dla ludzi nowej generacji do chrupania przed telewizorem. Otóż Kiepscy wiedzą, co robią, jedząc przed srebrnym ekranem tłusty boczek, jajo na twardo albo śledzia matiasa. Po pierwsze, okazało się, że tłuszcz zwierzęcy znów jest człowiekowi potrzebny, a jajka przestały mu szkodzić. Te bomby cholesterolowe zrzucane na organizm posiadają bowiem substancję niszczącą zły cholesterol na wejściu, tak orzekli brytyjscy uczeni lekarze. Amerykańscy nie wypowiedzieli się jeszcze w tej kwestii, bo naród przyzwyczajony do hamburgera popijanego coca-colą na obiad, a chipsów na okrągło, mógłby doznać szoku przy zmianie diety, zaś rozległy kraj upadłby gospodarczo,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Nauka

Robot karmiony cukrem

Czy automatyczne superlalki podbiją przemysł pornograficzny? Najpóźniej za 50 lat maszyny przewyższą człowieka inteligencją. Będą z niezmiennym, elektronicznym zapałem sprzątać, służyć w wojsku, pracować w szpitalach, a nawet grać w piłkę nożną. Zdaniem niektórych publicystów, roboty zdobędą nawet panowanie na Ziemi i znajdą sobie niewyczerpalne źródło pokarmu – ludzkie mięso… Prace nad sztuczną inteligencją, prowadzone w wielu laboratoriach świata, pochłonęły już setki milionów dolarów, ale znaczący postęp może zostać osiągnięty najwcześniej za dziesięć lat. Na razie działające automaty niewiele potrafią. Co roku naukowcy z 30 krajów sprawdzają postępy swych elektronicznych podopiecznych na mistrzostwach świata robotów w piłce nożnej – Robocup. Stalowi futboliści dają jednak żałosny spektakl. Przez 80% czasu piłka leży na boisku, bo gracze nie potrafią jej znaleźć. Automatyczni napastnicy kręcą się w kółko lub szarżują na własną bramkę. Bramkarze stoją nieruchomo. Bernhard Nebel, specjalista od sztucznej inteligencji i trener aktualnego mistrza świata robotów, drużyny Combo z uniwersytetu w Fryburgu, przyznaje bezradnie: „Nigdy nie przypuszczałem, że maszyna będzie miała takie trudności z odróżnieniem czerwonej piłki od zielonego tła”. Przez długi czas naukowcy usiłowali stworzyć sztuczną inteligencję, karmiąc elektroniczne mózgi wciąż

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd poleca

Przegląd Turystyczny

Zima w Zwardoniu Jest to jedno z popularniejszych miejsc nie tylko dla mieszkańców Śląska, ale i całej Polski Zwardoń, leżący na granicy Beskidów Śląskiego i Żywieckiego, do którego należy geograficznie, nie jest przeznaczony dla urlopowiczów, którzy lubią spędzać czas w barach lub dyskotekach i spacerować po głównej ulicy kurortu w modnym kombinezonie. To wymarzone miejsce na wypoczynek z dala od zgiełku i raj dla poszukujących chwilowego odosobnienia. W ciągu ostatnich 10 lat Zwardoń zyskał trzy przejścia graniczne na Słowację (drogowe, kolejowe i na szlaku turystycznym) oraz przyzwoitą bazę turystyczną. Jeszcze 12 lat temu były tu tylko kwatery prywatne u niezwykle gościnnych gospodarzy, ale nierzadko ze wspólną łazienką i kuchnią. Teraz jest kilka pensjonatów z dobrym, domowym jedzeniem, a ich gospodarze starają się uprzyjemnić pobyt, wypożyczając sanki i organizując kuligi lub ogniska. Wyciągi i trasy W Zwardoniu znajdują się trzy skupiska wyciągów i tras: Rachowiec z Małym Rachowcem, Skalanka i Myto. Łącznie 15 wyciągów (10 orczykowych i pięć talerzykowych), w tym część oświetlonych. Najdłuższy liczy około 1100 m przy różnicy wzniesień 218 m, najkrótszy – 250 m. Do wyciągów nie ma kolejek, czeka się dwie, trzy minuty. Na kilkunastu trasach o różnym stopniu trudności można także

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Dialog bez tabu

Władimir Putin obiecał, że rozwiążemy wszystkie trudne sprawy w stosunkach polsko-rosyjskich Normalny, otwarty i ciepły. Politycy, którzy w minionym tygodniu rozmawiali z Władimirem Putinem, niemal jak jeden mąż powtarzali taką właśnie charakterystykę rosyjskiego prezydenta, który po dziewięciu latach przerwy w wizytach na najwyższym szczeblu odwiedził Warszawę i Poznań. Dobre słowa dla Putina znaleźli po spotkaniu w Sejmie nawet liderzy prawicy: Roman Giertych z Ligi Polskich Rodzin i Lech Kaczyński. I prasa rosyjska, i polska zauważyły, że polscy parlamentarzyści uczestniczący w rozmowie z Władimirem Putinem pożegnali go oklaskami – czego nikt nie oczekiwał. W polityce takie pozytywne wrażenie ma swoją wagę. W polsko-rosyjskich stosunkach ma znaczenie podwójne, bo – nie ukrywajmy – rusofobia ciągle infekuje jakąś część polskiego społeczeństwa i przede wszystkim niektórych polityków. Psuło to próby poprawienia polsko-rosyjskich kontaktów w czasach rządów Jerzego Buzka. Kiedy więc ludzie, którzy jeszcze do niedawna widzieli w każdym rosyjskim przybyszu przysłowiowego „bolszewika”, gotowi są mówić o obecnym prezydencie Rosji, że „można z nim rozmawiać na każdy temat i chyba nawet robić dobre interesy”, warto to zauważyć. Znamienne, że do pochwał – pod adresem Władimira Putina – ze strony polityków dołączyli się przedstawiciele elit i zwykli Polacy. „Trudno sobie wyobrazić bardziej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.