47/2009

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kraj

Kto zarabia na grypie

Przy wtórze doniesień o epidemii, w koncernach farmaceutycznych, aptekach, agencjach reklamowych i mediach toczy się gra o dziesiątki miliardów złotych. Politycy grają o rząd dusz Na stoisku z płytami DVD w hipermarkecie Real można jeszcze znaleźć film Richarda Pearce’a „Ptasia grypa w Ameryce”. Opowiada o pandemii wirusa H5N1, który – jak grypa hiszpanka powodująca w latach 1918-1920 od 20 do 50 mln ofiar – dziesiątkował Amerykanów. Wirus ptasiej grypy pustoszył głównie kieszenie kinomanów i fermy drobiu na Dalekim Wschodzie. Znacznie więcej kieszeni dzięki niemu się napełniło. Grypa w telewizji Kolejne groźby światowej pandemii grypy już dawno stały się okazją do zarabiania dużych pieniędzy. Pierwsze w kolejce po profity są media. W marcu 2006 r. jeden łabędź padły w Toruniu na ptasią grypę postawił na baczność służby sanitarne i medyczne całego kraju. W telewizyjnych wiadomościach oglądaliśmy rozkładanie mat nasączonych płynem dezynfekującym i premiera Kazimierza Marcinkiewicza, który uspokajał, że sytuacja jest pod kontrolą. Przez media, tak jak dziś, przetoczyła się fala publikacji o tym, że w Polsce brakuje zapasów skutecznego w walce z tą chorobą leku Tamiflu, produkowanego przez firmę Roche. Mało kto zwracał uwagę na wypowiedzi fachowców, którzy tłumaczyli, że ptasia grypa znana jest w Europie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Tatuaż jak bielizna

Buntowniczki i bizneswomen – kobiety są coraz częstszymi klientkami salonów tatuaży Najpierw kojarzony był z więźniami, przez wiele lat był zarezerwowany dla artystów, ekscentryków, osób, które w widoczny sposób chciały wyróżnić się ze społeczeństwa. Dziś tatuaż jest coraz popularniejszą ozdobą ciała. I coraz częściej klientami salonów są kobiety. Tatuują się studentki, zbuntowane licealistki, bizneswomen i dziewczyny z wieczorówek. Reguły nie ma. Pewne tendencje można natomiast zauważyć w ulubionych wzorach i miejscach robienia rysunków. – Stopa, górna część pleców – tam panie tatuują się najchętniej – opowiada Artur Szolc, właściciel studia w Warszawie-Wesołej. – Zwykle wybierają drobne wzory i wtedy traktują tatuaż przede wszystkim jak ozdobę, trwałą biżuterię. Mężczyźni częściej decydują się na większe i intensywne tatuaże. Wybierają też miejsca, które trudniej ukryć. U kobiet to wciąż rzadkość. Czasami jednak zdobienie ciała wciąga i wtedy przestaje się szukać miejsca, które łatwo ukryć. Tatuaż staje się prawdziwym obrazem malowanym na całej powierzchni ramienia czy pleców. Taki obraz, stworzony właśnie przez Artura, ma na plecach Aneta Dylewska. Na co dzień dzieła nie pokazuje. – Plecy to dla mnie miejsce bardzo erotyczne, osobiste.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Platforma, CBŚ i Ruth Parasol

Przyjęta ustawa hazardowa jeszcze przysporzy jej twórcom kłopotów 19 listopada br., tuż po godzinie 22, Sejm uchwalił ustawę o grach hazardowych. Za jej przyjęciem głosowało 234 posłów, przeciw było ośmiu, 177 wstrzymało się od głosu. W Senacie, gdzie Platforma Obywatelska ma większość, nie powinno być problemów. Przyjęta (a raczej wymuszona wraz z szantażem) w ekspresowym tempie ustawa trafi następnie na biurko prezydenta. Już dziś mogę napisać, że przysporzy ona jej twórcom niemało kłopotów. Z jej zapisów przyjdzie im się tłumaczyć. I to nie tylko w Sejmie. Prezydencki minister Paweł Wypych zapowiedział, że Lech Kaczyński podpisze ją, jeśli będzie zgodna z konstytucją, ograniczy dostępność do hazardu, zwłaszcza dla osób niepełnoletnich, ureguluje rynek hazardowy i nie spowoduje, że „znaczna część tego rynku zejdzie do hazardowego podziemia”. Zlecone przeszukiwania W cieniu owych zdarzeń miała miejsce akcja oficerów Centralnego Biura Śledczego, którzy w towarzystwie urzędników skarbówki weszli jednocześnie do 47 firm na terenie całej Polski, działających w obszarze niskiego hazardu. Działali na zlecenie Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, której szef Andrzej Tańcula oświadczył „Rzeczpospolitej”: „Mamy pewne oczekiwania w związku ze zleconymi przeszukaniami”. – To nowa forma dialogu społecznego rządu Donalda Tuska – powiedział

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Polemika

To nie sen

Polemika z Piotrem Żukiem Diagnoza całego pokolenia i opatrywanie go etykietkami zawsze niesie ryzyko. Tym bardziej kiedy używa się do tego danych z innego kręgu kulturowego. O taką diagnozę pokusił się Piotr Żuk w felietonie „Uśpione pokolenie” („P” nr 46). Trudno mi pominąć ją milczeniem, jako że sama zaliczam się do owego „uśpionego” pokolenia dwudziestokilkulatków. Podziały na „nas”, młodych, i „was”, starszych (lub odwrotnie, zależy, z której strony barykady jesteśmy), przewijają się przez literaturę i publicystykę od setek lat. Fakt, że obecnie odwróciły się ich wyznaczniki: zwykle młodzieży zarzucano, że szarga świętości i wszczyna rewolucje. Dziś zarzuca się jej, że tego nie robi. Czy jednak brak rewolucji świadczy o uśpieniu i obojętności na sprawy społeczne? A może po prostu ta część społeczeństwa dorosła do tego, żeby zmiany przeprowadzać ewolucyjnie, a nie trzęsieniem ziemi? To prawda, że nie ma wśród nas politycznych liderów. Pytanie tylko, czy najwięcej działa faktycznie ten, kto jest na szczycie i kogo najbardziej widać w mediach. Wiara w to, że wchodząc w świat polityki, coś można zmienić, jest wśród młodych niewielka. Co więcej, parlament w ogromnej mierze zajęty jest przez tych, którzy dostali się tam w okresie przemian ustrojowych i dziś twardo pilnują swoich miejsc. Osoba z zewnątrz,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Rzecz w uczciwości

Z życia Dominika Horodyńskiego można wysnuć przekonanie, że nie istnieje jedynie słuszna droga do niepodległości, a tym samym, że jest wiele postaci patriotyzmu Minął rok od śmierci Dominika Horodyńskiego (1919-2008) i ten czas okazał się najlepszym sprawdzianem jego czynów – człowieka, który posiadł cnotę najtrudniejszą: cywilną odwagę. W dobie wojny prowadzonej w obronie Konstytucji 3 maja król Stanisław August ustanowił nie tylko Order Zasługi Wojskowej Virtuti Militari, lecz także Order Zasługi Cywilnej Virtuti Civili. O ile ten pierwszy przetrwał do dziś, drugiemu nie dane było nagradzać myśli i czynów wznoszących się ponad horyzont egoizmu i zastygłej w konserwatyzmie części opinii publicznej. Dominika Horodyńskiego – redaktora, publicystę i polityka, wybitnego humanistę – wspominali przedstawiciele środowisk twórczych: Bronisław Łagowski, Tomasz Łubieński, Wiktor Osiatyński, Andrzej Werblan, Stanisław Wyganowski. Zgodnie podnosili oni zasługi Dominika Horodyńskiego na polu rozwoju myśli niezależnej i liberalnej w okresie realnego socjalizmu, na łamach redagowanych przez niego tygodników społeczno-kulturalnych: „Dziś i jutro”, „Za i przeciw”, „Kultura”. Dotyczyło to nie tylko starań o światopoglądowy pluralizm, w tym obecność filozofii i etyki chrześcijańskiej, lecz także o prawo wyboru własnej drogi rozwoju artystycznego. Wychowany razem z bratem Zbigniewem – Iniem (1921-1944),

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Reformowanie à la Platforma

Okazuje się, że najważniejszą sprawą w Rzeczypospolitej jest uporządkowanie sprawy hazardu. Sejm w pośpiechu, z dnia na dzień uchwala stosowną ustawę. Aby zatrzeć złe wrażenie po cmentarnych rozmowach Zbigniewa Chlebowskiego z bossami przemysłu hazardowego, Platforma gotowa jest zapomnieć o swym doktrynalnym liberalizmie i wyraźnie wbrew tej doktrynie wprowadzić mało co prawda logiczną i konsekwentną reglamentację, ale zawsze reglamentację tego biznesu. Uzasadnianie pilności regulacji tej kwestii jest co najmniej śmieszne. Jakoś dotąd nikt nie sądził, że jest to najważniejsza sprawa dla państwa i narodu. Okazało się, że jest. Hazard może bowiem stać się nałogiem, który osłabi szczerą i patriotyczną duszę polską. Przeciwnie, widać, niż alkohol. Ten do nałogu nie prowadzi i duszy polskiej nie tylko nie gubi, ale najwyraźniej ją wzmacnia. Dlatego tu akurat Platforma ingerować restrykcyjną ustawą nie zamierza. Pada pytanie, czy ostatnie tygodnie ujawniły aferę hazardową, czy może bardziej aferę CBA i jej szefa, Mariusza Kamińskiego? Z pociągnięć rządu trudno odczytać właściwą intencję. W każdym razie nie udało się rządowi wyciągnąć z ostatnich wydarzeń właściwych wniosków. Nowy szef CBA, niejaki pan Wojtunik, dotąd szef CBŚ, jest zachwycony swoją nową instytucją. Ten były podwładny Komendanta Głównego Policji, nadzorowanego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Kto pożycza państwu?

W ciągu siedmiu lat dług publiczny wzrósł w Polsce o ponad 88%, z prawie 38% do prawie 50% PKB Dług publiczny stanowi różnicę pomiędzy wydatkami państwa i instytucji publicznych a ich dochodami. Wielu liberalnych polityków i publicystów powtarza, że dług publiczny, z chwilą gdy przekracza pewien poziom, staje się bardzo niebezpieczny dla gospodarki i społeczeństwa. Jak to się dzieje, że chociaż wszyscy deklarują gotowość walki z długiem publicznym – ten nadal rośnie? Skoro państwo się zadłuża, to kto i na jakich warunkach mu pożycza? Poziom długu publicznego Niemiec i Francji wynosił około 65% PKB. We Włoszech 104%. W Belgii prawie 85%. W Wielkiej Brytanii, pozostającej poza strefą euro, około 44%. W USA ponad 62%, podczas gdy w Japonii ponad 180%. Dla przykładu we Francji tylko obsługa długu publicznego pochłania 20% budżetu, czyli tyle, ile wynosi roczny średni deficyt tego państwa. W Stanach Zjednoczonych dług publiczny przekroczył astronomiczną liczbę 9 bilionów dol. W Polsce państwowy dług publiczny w 2007 r. wyniósł ponad 527 mld zł, podczas gdy w 2000 r. jeszcze tylko 280 mld zł. W ciągu siedmiu lat dług publiczny wzrósł o ponad 88%, z prawie 38% do prawie 50%

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Nowy (żółty) kolonializm?

Azjatycki model rozwoju podoba się nowym afrykańskim rządom, ale ludzie boją się konkurencji Chińczyków Egzotyczny Madagaskar, czwarta co do wielkości wyspa świata, położona w zachodniej części Oceanu Indyjskiego, znany był dotąd głównie z folderów turystycznych. Jednak ostatnio z ojczyzny lemurów i wanilii gazety i telewizje podawały dramatyczne wieści o krwawo tłumionych przez rząd rozruchach, w których zginęło kilkuset ludzi. O przewrocie wojskowym, nowym prezydencie i zaocznym skazaniu byłego prezydenta, Marca Ravalomanany, na cztery lata więzienia. Za korupcję przy zakupie prezydenckiego odrzutowca, który kosztował ponoć 60 mln dol. „Były prezydent mieszał publiczne z prywatnym”, stwierdził sąd w Antananarywie, stolicy wyspy. Daewoo kupuje Madagaskar O prawdziwej przyczynie buntu opozycji i wojska na Madagaskarze wyrok nie wspomina. Zresztą Ravalomanana nie został o to formalnie oskarżony. Naprawdę zaś bunt wybuchł na Madagaskarze nie z powodu prowizji, jaką zainkasował prezydent przy zakupie odrzutowca, lecz z powodu nieco większej transakcji. Ravalomanana próbował – i prawie mu się to udało – sprzedać pewnemu zagranicznemu konsorcjum niemal połowę terenów uprawnych na wyspie. Dla tego konsorcjum celem strategicznym było zapewnienie własnemu krajowi, gdzie brakuje ziemi uprawnej, zaopatrzenia w żywność i stworzenie miejsc pracy dla własnych bezrobotnych.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało!

Duży handel musi być ulicą dwukierunkową. Dzisiaj Polska zbyt mało sprzedaje na rynku rosyjskim, by pokryć ogromne zakupy energetyczne To znane francuskie, acz spolszczone powiedzonko pasuje jak ulał do naszych 20-letnich już bojów o niezależność energetyczną Polski. Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle – może powiedzieć polska elita polityczna, jeśli przeczytała ciekawy artykuł prof. Pawła Bożyka „Widzieć w Rosji partnera” („P” nr 43). Przypomnijmy, Rosja dostarcza Polsce ponad połowę zużywanego gazu, a także ok. 90% ropy naftowej. Profesor, onegdaj guru polskiej gospodarki, chyba przez skromność nie dodał, że byłoby prawie 100% ropy, gdyby Gierek nie zbudował Portu Północnego i Rafinerii Gdańskiej, które stały się naszym realnym, a nie wirtualnym oknem na świat, jeśli idzie o ropę naftową i produkty ropopochodne. Podobną rolę może odegrać planowany na 2014 r. Gazoport w Świnoujściu, który będzie przyjmował statki ze skroplonym gazem. Ma on pokrywać od 25% do 30% krajowego zapotrzebowania, ale skroplony gaz będzie średnio o 40% droższy od rosyjskiego. Oczywiście jest to kalkulacja na dzisiaj, bo cena gazu z Rosji ustalana jest na podstawie średniej ceny ropy i produktów ropopochodnych z ostatnich dziewięciu miesięcy, a to determinuje zmienność cen. Chwała negocjatorom z PGNiG, że nie zważając na niechętny

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Zdrowie w suszu

Chrońcie dzieci przed otyłością! Co jakiś czas specjaliści od zdrowego żywienia, a za nimi media ostrzegają przed nieracjonalnym żywieniem się naszych dzieci, które zajadają się różnymi chrupkami i chipsami, wysokokalorycznymi, tłustymi, słonymi albo przesłodzonymi. Słyszymy wtedy, że sporo winy ponoszą rodzice, którzy dają dzieciom pieniądze na takie produkty, a także szkolne sklepiki zamawiające wyłącznie taką niezdrową żywność. Dziś wiemy, że jest prosty sposób, aby zadowolić gusty dzieci i nie prowokować otyłości. Można dostarczyć im smacznych i chrupiących przekąsek, które zamiast tłuszczów, sztucznych substancji smakowych i konserwantów będą zawierać potrzebne witaminy i składniki mineralne. I nie tylko nie zaszkodzą, ale wręcz pomogą w utrzymaniu młodych organizmów w dobrym zdrowiu. Tym sposobem są polskie produkty z Firmy Produkcyjno-Handlowej Paula w Żelazkowie k. Kalisza, a zwłaszcza chrupki o nazwie Crispy. Badania przeprowadzone m.in. w Centrum Zdrowia Dziecka dowiodły, że te atrakcyjne wizualnie i smakowo produkty, które są wytworzone z naturalnych wysokojakościowych jabłek, marchewek, buraków czy pomidorów, można podawać dzieciom już od trzeciego roku życia. Uwierz, że to smaczne To dobrze, że w FPH Paula niedawno opracowano unikalną technologię produkcji crispów, najnowsze bowiem raporty Światowej Organizacji Zdrowia stwierdzają, że otyłość osiągnęła już rozmiary epidemii. Polskie dzieci również coraz częściej bywają

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.