19/2012

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kraj

Czy można zmniejszyć liczbę pomyłek sądowych i prokuratorskich?

Barbara Piwnik, sędzia, b. minister sprawiedliwości Można, pod warunkiem że wszyscy odpowiedzialni, poczynając od prowadzącego postępowanie przygotowawcze do sędziego każdego szczebla, będą jednakowo starannie zapoznawać się z całym materiałem dowodowym i czytać, a dziś z tym „czytelnictwem” i z tą starannością bywa różnie. Zdarza się, że człowiek mimo skrupulatności też się pomyli, ale przypadki, z którymi się zetknęłam, dowodzą, że staranności, której mnie uczono, nierzadko brakuje. Dziś także z niektórych szkół płyną niepokojące sygnały, co oznacza, że część pomysłów zmian nie była trafiona. Pewne procesy, choćby związane z przygotowaniem do zawodu, zaszły już tak daleko, że dziś sędziami najczęściej zostają byli referendarze sądowi i byli asystenci sędziów, więc trudno będzie odwrócić niekorzystną tendencję do pomyłek i szkód z tym związanych. Wszyscy za to płacimy, bo w odbiorze społecznym nawet wysoka kwota zadośćuczynienia nie usuwa wszystkich skutków pozbawienia wolności, takich jak utrata pracy i nadziei na dobre życie, rozpad rodziny czy przekreślenie innych szans życiowych. W psychice człowieka pozbawionego wolności pozostaje trwały ślad. Ktoś taki już nigdy nie będzie mógł odbudować zaufania i wejść w prawidłowe relacje z innymi ludźmi. Janusz Kaczmarek, b. szef MSWiA To trudne pytanie. Każdy chciałby, aby nie było żadnych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Prowokatorka – rozmowa z Charlotte Rampling

Przyjmuję różne propozycje, nawet te, które mogą szokować Charlotte Rampling – (ur. 5 lutego 1946 r.) aktorka angielska, ma na koncie ponad 90 filmów. Debiutowała w latach 60., następnie na skutek rodzinnej tragedii opuściła Anglię, by zamieszkać we Włoszech, a później we Francji. Znana z kontrowersyjnych wyborów artystycznych. Światową sławę przyniosły jej role w głośnych filmach Luchina Viscontiego („Zmierzch bogów”, 1969), Liliany Cavani („Nocny portier”, 1974), Johna Boormana („Zardoz”, 1974), Nagisy Oshimy („Max, moja miłość”, 1986), Woody’ego Allena („Wspomnienia z gwiezdnego pyłu”, 1980) i Sidneya Lumeta („Werdykt”, 1982); we Francji grała m.in. u Yves’a Boisseta, Claude’a Leloucha, Jacques’a Deraya i François Ozona („Pod piaskiem” – 2001, „Basen” – 2002 i „Angel” – 2007), któremu zawdzięcza triumfalny powrót na ekrany. W 2011 r. zagrała w „Młynie i krzyżu” Lecha Majewskiego oraz w „Melancholii” Larsa von Triera. Występuje również w teatrze. Ma dwóch synów, Barnaby’ego i Davida, z małżeństw z brytyjskim aktorem Bryanem Southcombe’em i francuskim kompozytorem Jeanem-Michelem Jarre’em. Rozmawia Joanna Orzechowska Anglicy nazywają panią The Legend – legenda. Tak też przedstawia panią dokument Angeliny Maccarone „The Look”, objeżdżający wszystkie filmowe festiwale. Czy czuje się pani

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Nie róbcie z „Ognia” bohatera

W słowackim filmie o Józefie Kurasiu mówią zwykli ludzie Sala Instytutu Słowackiego w Warszawie nie mogła pomieścić wszystkich osób, które przyszły na pokaz filmu o Józefie Kurasiu „Ogniu” „Zakątki zapomniane przez Pana Boga”, zrealizowanego przez Instytut Pamięci Narodowej w Bratysławie. Pośród widzów było wielu czytelników „Przeglądu”, gdyż to nasza redakcja odkryła ten film i doprowadziła do jego pierwszej projekcji w Polsce. Pokazaniem polskiej publiczności wyprodukowanego dwa lata temu 33-minutowego słowackiego dokumentu nie były zainteresowane ani nasz Instytut Pamięci Narodowej, ani Telewizja Polska. Na pytania widzów odpowiadali dyrektor archiwum słowackiego IPN Ľubomír Ďurina i reżyser filmu Igor Sivák. Odpowiedzi udzielałem również ja jako autor artykułu o Kurasiu opublikowanego w „Przeglądzie” (9/2012). Obecny był też ambasador Słowacji Vasil Grivna, który poparł naszą inicjatywę i przyjął honorowy patronat nad tym pokazem. Ambasador Grivna wspominał, jak w czasie składania listów uwierzytelniających prezydent Bronisław Komorowski powiedział mu, że w Warszawie nie będzie miał żadnych problemów, bo stosunki pomiędzy Polską a Słowacją są „ponadnormatywne”, jak to nazwał. Przedstawiciel Słowacji pomyślał w głębi duszy, że polski prezydent, mówiąc o idealnych kontaktach między obydwoma państwami, chyba nie ma na myśli tego, że ich stolice są pozbawione jakiegokolwiek

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Banki udają ubogich – rozmowa z prof. Andrzejem Sopoćką

Na dłuższą metę nie może być takich jak teraz relacji między bogatymi a resztą społeczeństwa Prof. Andrzej Sopoćko – wykładowca na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego oraz w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego. Autor licznych publikacji o tematyce ekonomicznej. Rozmawia Paweł Dybicz Czy definitywnie jesteśmy skazani na coraz większe rozwarstwienie społeczne? – Jeśli jemy tylko biały ryż, to jesteśmy skazani na śmierć, dlatego że nie zawiera on koniecznych substancji odżywczych. Czyli albo zmienimy sposób odżywiania się, albo umrzemy. Z gospodarką jest podobnie, nie może ciągle funkcjonować tak jak teraz i na dłuższą metę nie może być takich relacji między bogatymi a resztą. Co najbardziej wpływa na te relacje? – Istnieje kilka ich przyczyn. Pierwsza jest taka, że produkcja jest coraz bardziej rozproszona. Druga – outsourcing i podobne zjawiska. Trzecia – nie ma skoncentrowanej klasy robotniczej i związków zawodowych, które mogłyby coś wymusić, więc reprezentacja świata pracy słabnie. Wreszcie czwarta, chyba najistotniejsza, to globalizacja, która sprowadza się do tego, że zawsze można mniej płacić ludziom, strasząc ich tym, że przeniesie się produkcję np. na Ukrainę albo do Kenii, albo jeszcze gdzieś indziej. I to nie jest tylko straszenie papierowe. Politycy powinni dostrzegać, że rozwarstwienie spowoduje wybuch społeczny bardziej zwielokrotniony i bardziej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Fatalne pomyłki sędziów

W Polsce każdego można posadzić – i sądzić go tak długo, aż zostanie załatwiony Co najmniej 70 tys. zł zadośćuczynienia otrzyma prof. Tomasz Hirnle, szef kliniki kardiochirurgii w Białymstoku, niesłusznie aresztowany i skazany pod zarzutem przyjęcia łapówki. Tę sumę sąd przyznał mu prawomocnym wyrokiem, trwa jeszcze postępowanie dotyczące 20 tys. zł odszkodowania, bo odwołali się i prokuratura, uważająca, że odszkodowanie się nie należy, i kardiochirurg, domagający się jeszcze 312 tys. zł za utracone zarobki. Siedem lat temu jego podwładny, zły za to, że prof. Hirnle nie przyjął go na specjalizację, wynajął mężczyznę i dwie kobiety, by zorganizować prowokację. Mężczyzna wcielił się w rolę pacjenta, jedna z kobiet udawała jego córkę. To ona położyła na biurku kopertę z 5 tys. zł, chwilę później do gabinetu wkroczyli powiadomieni uprzednio policjanci z wydziału antykorupcyjnego. Wydział działał od niedawna, zależało im na spektakularnym sukcesie. Żeby później wszystko wypadło wiarygodnie, policjanci przez telefon ustalali z kobietą, która podłożyła kopertę, jak powinna zeznawać. Kulisy prowokacji wyszły na jaw, bo podwładny ordynatora nie zapłacił wynajętej przez siebie ekipie całej kwoty i ci stopniowo zaczęli sypać. Sytuacji prof. Hirnlego za bardzo to nie poprawiło, policjanci twierdzili, że cała akcja odbyła się lege artis. Kardiochirurg spędził dwa miesiące w areszcie,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.