29/2016

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Kultura

Nie stańmy się szurakami

Jesteśmy niedobrym narodem  – bardzo łatwo oceniamy ludzi Maria Pakulnis  – aktorka Właśnie skończyła 60 lat. Uchodzi za jedną z najpiękniejszych, najseksowniejszych polskich aktorek. Życie jej nie oszczędzało, doświadczenia i zawód traktuje jako nieustanne źródło nauki, doskonalenia się jako człowieka. Żałuje, że „jesteśmy niedobrym narodem w takim sensie, że bardzo łatwo oceniamy ludzi”. Czy sześćdziesiątka coś dla pani jako kobiety, aktorki oznacza? – Nie mam z tym problemu. Nie trzeba myśleć o wieku, bo to nic nie da. Wszyscy zmierzamy w tym samym kierunku. Wszyscy się zestarzejemy. Jakie to cudowne patrzeć na leciwych ludzi, którym oczy się nie starzeją. A to, że wokół oczu są zmarszczki od śmiechu oraz od wieku, nie ma znaczenia. Kocham takie twarze. One są piękne. Nie trzeba sobie „dmuchać” ust, bo i tak będą coraz mniejsze, a nadmuchane i do tego źle zrobione to coś obrzydliwego. Ja w ogóle nad czymś takim jak wiek się nie zastanawiam. Myślę o tym, ile kilometrów na scenie w danym przedstawieniu mam zrobić i z jaką pasją to robię, jak bardzo lubię być umęczona. Umęczona, zziajana, złachana, ale szczęśliwa, że jest co robić i że ludzie, publiczność dają wyraz temu, że chcą się ze mną spotkać. Wiele kobiet ma kłopot z akceptacją wieku. Niektóre udają,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Posprząta po Brexicie

Theresa May została premierem, bo jako jedyna naprawdę tego chciała Wyścig o przywództwo w Partii Konserwatywnej i schedę po Davidzie Cameronie przypominał przerzucanie się gorącym kartoflem. Główne postacie obozu konserwatystów zachowywały się w ostatnich tygodniach jak spanikowane dzieci, niezdające sobie sprawy z konsekwencji własnych czynów. Kiedy tylko kwadrans po dziewiątej polskiego czasu, w piątkowy poranek po referendum brexitowym Cameron stanął przed drzwiami rezydencji premiera na Downing Street 10 i ogłosił swoją dymisję, stało się jasne, że nowy rząd poprowadzić musi jeden z przywódców kampanii na rzecz wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. W końcu to był ich wielki triumf – jak zgodnie stwierdzili były burmistrz Londynu Boris Johnson i były już lider nacjonalistycznego ugrupowania UKIP Nigel Farage, 24 czerwca 2016 r. powinien zapisać się na kartach historii jako brytyjski dzień niepodległości. Rejterada zwycięzców Ku zdziwieniu opinii publicznej na Wyspach, ekspertów na całym świecie, a nawet wyborców popierających Brexit, każdy z czołowych głosicieli idei wyjścia zachował się dokładnie odwrotnie. Jeden po drugim zaczęli się wycofywać – najpierw ze składanych tysiącami kampanijnych obietnic, potem z walki o sukcesję po Cameronie i tym samym – co należy wyraźnie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Oni się bali nie muzułmanów, ale Polaków

Kac po Brexicie. Kampania opierała się na straszeniu, kłamstwach i wzbudzaniu nienawiści. To nowy trend w Europie? Dominika Blachnicka-Ciacek – socjolożka, badaczka ruchów migracyjnych i uchodźczych, wykładowczyni Goldsmiths College na Uniwersytecie Londyńskim. Czy Anglia już wyszła z szoku po Brexicie? – Szok rozpoczął się 24 czerwca rano, tuż po referendum. I trwa. Staje się teraz taką operą mydlaną. Mamy polityczne trzęsienie ziemi i nie wiadomo, co dalej. Partia Konserwatywna jest pogrążona w chaosie po rezygnacji Davida Camerona. Wydawało się, że jego następcą będzie Boris Johnson, który wspierał kampanię na rzecz wyjścia z Unii Europejskiej. Tymczasem, zupełnie niespodziewanie, wbił mu nóż w plecy bliski współpracownik z kampanii referendalnej Michael Gove, zgłaszając swoją kandydaturę. To skłoniło Borisa Johnsona do rezygnacji. Powybijali się wzajemnie i na placu boju została Theresa May, minister spraw wewnętrznych. Dlaczego ona? I dlaczego tak szybko konserwatyści wybrali następcę Camerona? – Partia Konserwatywna bardzo często określa się mianem partii władzy, co oznacza, że chęć jej utrzymania oraz instynkt samozachowawczy są silniejsze niż podziały wewnętrzne. Theresa May uznawana jest za safe pair of hands – bezpieczny wybór na trudne czasy. Być może nie ma charyzmy Blaira ani PR-owej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Szwajcarska wyspa imigrantów

W Szwajcarii każdego roku osiedla się więcej przybyszów – w proporcji do liczby mieszkańców – niż w Stanach Zjednoczonych Korespondencja z Zurychu Na niedawnych mistrzostwach Europy w piłce nożnej wśród jedenastki szwajcarskich Nati, jak miejscowi pieszczotliwie nazywają swoich piłkarzy, Szwajcarów bez migracyjnych korzeni było zaledwie trzech. Pozostali – w tym gwiazdy Granit Xhaka i Xherdan Shaqiri, obaj z podwójnym, szwajcarsko-albańskim obywatelstwem – to albo secondo, czyli urodzeni tu w migracyjnych rodzinach, albo ci, którzy urodzili się poza krajem. Szwajcarska drużyna narodowa była, obok francuskiej, jedną z najbardziej międzynarodowych na Euro 2016. Tak jak sama Konfederacja Szwajcarska jest, po Luksemburgu, najbardziej międzynarodowym państwem Europy. Posiadacze obcych paszportów to niemal 25% ludności kraju. W znacznej mierze doskonale wykwalifikowani, dobrze zarabiający i latami pozbawieni prawa głosu. O ich prawach Szwajcarzy decydują w kolejnych referendach. A w ostatnim czasie ważnych dla cudzoziemców inicjatyw politycznych nie brakowało. Oddanych, dodajmy, pod głosowanie szwajcarskich obywateli. Najważniejsze to referendum z lutego 2014 r., w którym zadecydowali oni o wprowadzeniu limitów w przyjmowaniu imigrantów. Dla cudzoziemców w Szwajcarii było to małe trzęsienie ziemi, niektórzy nawet zdecydowali się na powrót do kraju pochodzenia czy zamknięcie biznesu. – Teraz trudno przewidzieć, co będzie za rok

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Nasza futbolowa pierwsza kadrowa

Nie zachwycajmy się, że nie traciliśmy bramek, skoro istotą piłki jest ich zdobywanie Grali, miesiąc grali, ale – jak się okazało tym razem podczas Euro 2016 – wbrew „regule Gary’ego Linekera” Niemcy wcale nie wygrali. Wrócili do domu zawiedzeni, rozżaleni i narzekający na brak szczęścia w półfinale z Francją. Biało-czerwonych też szczęście opuściło w decydującym momencie, generalnie jednak mieliśmy powody do zadowolenia, bo w ćwierćfinale Euro 2016 nasza piłkarska reprezentacja przegrała z późniejszymi nowymi mistrzami Europy, Portugalczykami, jednym nieskutecznie wykonanym rzutem karnym. „Jeszcze niczego tak naprawdę nie osiągnęliśmy – stwierdził niedawno były reprezentacyjny napastnik Włodzimierz Lubański. – Nareszcie skończyło się granie meczów wyłącznie o honor, ale nie zakończyło się tworzenie silnego zespołu. Turniej we Francji był tylko etapem na dłuższej drodze”. Zabijanie piękna futbolu Wedle powszechnej opinii bohaterowie byli nie tyle zmęczeni, ile totalnie przemęczeni. Świadczy o tym m.in. jedenastka rozczarowań Euro 2016 według hiszpańskiego dziennika „Marca”: Joe Hart (Anglia) – David Alaba (Austria), Sergio Ramos (Hiszpania), Juanfran (Hiszpania) – Thomas Müller (Niemcy), Arda Turan (Turcja), Paul Pogba (Francja), Raheem Sterling (Anglia) – Harry Kane (Anglia),

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

I baza, i wizy

Na poprawianie samopoczucia Polaków kolejne rządy nie żałują słów. Co zmiana władzy, to nasza suwerenność jest większa, a bezpieczeństwo pełniejsze. Niestety, to nie jest stan realny, tylko stan umysłów rządzącej od ponad dekady prawicy. Politycy PO i PiS tak długo prosili i czapkowali przed Amerykanami, że nawet cząstkowe decyzje uznali za wiekopomny sukces. I w powiązanych ze sobą mediach licytowali się, kto ma większe zasługi w pozyskiwaniu życzliwości Amerykanów. Ekipa PO czy PiS? Z szaf powyciągano dowody, z których wynika, że to politycy PO byli jednak prymusami w wyścigu o łaskawość największego mocarstwa. Nie słyszałem, by jakiś większy kraj na świecie, a my przecież tę naszą wielkość bardzo eksponujemy, dobrowolnie zabiegał o instalację obcych baz. Za to wszyscy słyszeli, że tam, gdzie takie bazy rozmieszczono, nastroje ludności są coraz bardziej anty. Historia uczy też, że łatwiej się bazy i wojska instaluje, niż wyprowadza. Bazy rotacyjne to stosunkowo nowy wynalazek. Przy kilkuset bazach, jakie Amerykanie mają już na świecie, jego powaga jednak znacznie maleje. Przeciwnie do rachunków, jakie trzeba będzie płacić przez długie lata. I długa będzie lista zakupów. Śmigłowce, rakiety Patriot (jakiś geniusz marketingu wymyślił tak perfidną nazwę broni), tarcza antyrakietowa, radary, pociski. Nic dziwnego, że trzeba będzie podnieść wydatki na obronę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Pilnie strzeżona tajemnica polskiego Kościoła

Jak Kościół katolicki uwłaszczył się na majątku innych wyznań Jak Kościół katolicki był traktowany w Polsce Ludowej? Według wykładni oficjalnej, polityki historycznej IPN, biskupów i zwykłych księży, prawicowych polityków i działaczy oraz publicystów i dziennikarzy był zwalczany przez władzę, represjonowany, szykanowany i oczywiście okradany z majątku. A w rzeczywistości? Czy w latach 1944-1989 Kościół katolicki był tylko ciemiężony? Nie! Był również beneficjentem PRL. Bo choć w Polsce Ludowej utracił wiele nieruchomości, to wszedł w posiadanie ogromnego majątku, do którego nie miał żadnych praw, nawet moralnych. I nabył go dzięki ówczesnej władzy. Nie tylko po wojnie i nie tylko na Ziemiach Odzyskanych przejął bowiem majątek innych wyznań, do czego się nie przyznaje, a jeżeli już, to jak najoględniej. Jest to pilnie strzeżona tajemnica Kościoła. A władza państwowa (ani prawicowa, szczególnie pisowska, ani lewicowa) nigdy nie odważyła się na ujawnienie tych faktów. Nieco historii W 1945 r. „komunistyczna władza przyniesiona na sowieckich bagnetach”, jak głosi oficjalna propaganda, brała we władanie ziemie aż po Odrę i Nysę Łużycką. Było to możliwe, ponieważ na konferencji poczdamskiej Józef Stalin doprowadził do tego, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przystały na jego propozycję wyznaczenia takiej zachodniej granicy Polski. Jednocześnie zgodziły się na decyzję o wysiedleniu Niemców, a także na przejęcie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Punkt ciężkości

W niektórych opowiadaniach punkt ciężkości jest ukryty poza właściwą treścią, fabułą. W opowiadaniu Zadie Smith pod tytułem „Hanwell w piekle” (zbiór „Lost and Found”) punktem ciężkości stało się zdychające zwierzę – lis, którego znajdują włóczący się po mieście bohaterowie. Smith oparła tekst na rozmowie dwóch mężczyzn. Toczy się ona siłą bezwładu spowodowaną przez noc, alkohol, późną kolację. Jest w tym przypadkowość, zmęczenie, próba sił. Pogawędka czasem osuwa się w banał, a czasem osiąga głębię, na jaką pozwalają tylko rozmowy z nieznajomymi (wzięte w cudzysłów, bo w pewnym stopniu anonimowe, pozbawione istotnych skutków). Jednak doświadczenie wspólnego obserwowania śmierci nadaje jej wymiar egzystencjalny. Lis na zawsze łączy bohaterów, a opowiadanie zyskuje szczególny wymiar. Tej rozegranej zaledwie na dwóch stronach sceny nie da się zapomnieć. Długo zastanawiałam się, co jest punktem ciężkości w opowiadaniu Jacques’a Poulina „Volkswagen Blues”, którym „Literatura na Świecie” otworzyła swój najnowszy, quebecowski numer. To tekst toczący się w wolnym tempie, pełen światła. Tekst, który pozwala sobie na postoje, a jednocześnie każde zdanie posuwa go do przodu. Jak w dobrej fabule – trzyma za gardło. W stu procentach realistyczny, a jednak jest w nim surrealistyczna leniwość sierpnia, rozciągnięty

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Tomasz Jastrun

Nienawiść i pogarda

Ukatrupienie Trybunału Konstytucyjnego zostało zauważone przez świat. Ale to nie wystąpienie Obamy, który po rozmowie z Dudą upomniał rząd, zrobiło na mnie wrażenie, chociaż było mocne, lecz reakcje – lub brak reakcji – tych, których to dotyczyło. Jeśli nie było przemilczeń, to kłamstwa. Zaczynam się bać – ci, co potrafią tak kłamać, mogą kiedyś zacząć mordować. Prezes nie ma słów, by się nachwalić Macierewicza po szczycie NATO. Mógłby równie dobrze chwalić go za zbudowanie Stadionu Narodowego, gdzie odbył się szczyt. Ale te pochwały ponad miarę są znamienne. Macierewicz konkuruje z Morawieckim o drugie miejsce w partii. Ktoś wykrzyknie: taki świr! Jeszcze nic nie grozi za taki spontaniczny okrzyk, ale nie ma gwarancji, co będzie za jakiś czas. Jak Morawiecki przegra swoją wojnę z wolnym rynkiem, a Polska popadnie w wielkie tarapaty, Macierewicz wygra ten wyścig. „Gazeta Wyborcza” publikuje duży i rzetelny tekst o piśmie Macierewicza „Głos”, ukazując, ile tam było antysemickich tekstów. To na łamach „Głosu” jakaś miła czytelniczka wołała do mnie, abym wyjechał do Izraela. W 1989 r. jestem na Politechnice, gdzie trwa wiec, przemawia Macierewicz. Ten tłum jest antysemicko zjeżony i co chwila wykrzykuje coś przeciwko Żydom. Macierewicz na to: „Ach, nie mówcie tak, bo będą pisać, że jesteśmy antysemici”.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.