47/2017

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Aktualne Przebłyski

Osiem podejść policjantki

Sprawa jest stara, ale wyrok świeży. Pięć lat temu lokalna gazeta z Trzebnicy na Dolnym Śląsku dostała wiadomość od czytelnika, że po tamtejszych drogach szaleje policjantka, która bez skutku osiem razy podchodziła do egzaminu na prawo jazdy. Policjantka bez prawka jeździła do roboty w komendzie swoim samochodem. Pisząc o tym, gazeta opublikowała jej zdjęcie i filmik z jazdy. Policja ukarała swoją pracownicę dyscyplinarnie. I mandatem 500 zł. Nie spodobało się to jednak piratce, która pozwała gazetę do sądu. I choć w dwóch instancjach przegrała, Sąd Najwyższy uznał, że redakcja naruszyła prawo, publikując wizerunek policjantki bez jej zgody. I jak tu nie kochać pracowników Błaszczaka?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Nasz. Ale jakiś inny

Po tym, co pokazał w Rumunii Marcin Łopucki, można się spodziewać w Polsce wielu turystek. I to nie tylko z Rumunii. Bo przecież wyniki, a zwłaszcza sylwetka, podwójnego mistrza świata w kulturystyce aż kuszą, by sprawdzić walory innych Polaków. Niestety, mąż Katarzyny Skrzyneckiej nie ma nad Wisłą zbyt wielu naśladowców. Nasz ci on, ale jakiś inny.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Busola naszych czasów

Gdyby politycy, zarówno SLD, jak i PO, choć w części przejęli się jego przestrogami, nie mielibyśmy na ulicach faszystów, a w rządowych gmachach – pisowców Ma trzy umiejętności. Po pierwsze, jest wybitnym historykiem średniowiecza. To wiedzą mediewiści całej Europy. Po drugie, jest wybitnym politykiem rewolucjonistą. A może, trzymając się chronologii i rangi działań, najpierw rewolucjonistą, potem politykiem. Po trzecie zaś – jest sumieniem naszego kraju. Wzorcem metra z Sèvres, jeśli chodzi o uczciwość, odwagę cywilną, szacunek dla demokracji i współobywateli. I gdyby – tego jestem w 100% pewien – politycy, zarówno SLD, jak i PO, choć w części przejęli się jego przestrogami, nie mielibyśmy na ulicach faszystów, a w rządowych gmachach pisowców. Oto KAROL MODZELEWSKI. • Urodził się 80 lat temu w Moskwie. Można tylko złapać się za głowę – bo trzeba mieć wyjątkowego pecha, żeby się urodzić w samym środku represji stalinowskich, kilkaset metrów od Kremla. I jeszcze w rodzinie mienszewików. Przeżył to. Tak jak jego naturalny ojciec Aleksander Budniewicz, którego wzięto do łagru, gdy Karol (wtedy Kirił, Cyryl) miał 17 dni. I tak jak jego ojczym Zygmunt Modzelewski, którego nie złamało stalinowskie więzienie ani stalinowskie śledztwo. Na marginesie: Zygmuntowi Modzelewskiemu zabierają dziś

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

SZOŁKEJS

Trzy telewizje i jeden pogrzeb

Niechętnie oglądam telewizyjne programy informacyjne. Gdyby szef naczelny Jerzy Domański się zgodził na wypłacanie „szkodliwego” za śledzenie „Wiadomości”, poprosiłbym jeszcze lekarza o pozwolenie i raz na jakiś czas zająłbym się tym jadowitym kurwiozum propagandowym PiS. Dzisiaj pamiętam o 19.30 tylko w dniach podwyższonego ciśnienia wydarzeń. We wtorek, 14 listopada, musiałem (osobisty przymus wewnętrzny) sprawdzić, jak trzy najważniejsze stacje pokażą w głównych serwisach pogrzeb Piotra Szczęsnego, który 19 października podpalił się przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie z powodów najlepiej znanych partii rządzącej przez ostatnie dwa lata w Polsce. „Wydarzenia” (Polsat, 18.50) zaczęły się od całowania Beaty Sz. przez Jarosława K. z okazji 24. miesięcznicy powstania rządu. W forszpanie (to jest bloczek hasłowych zapowiedzi najważniejszych tematów w programie) nie było ani obrazka, ani jednego słowa o pogrzebie. To może oznaczać, że „Wydarzenia” Polsatu przemilczały wydarzenie, ale pewności nie mam, bo pogonił mnie czas i na zdjęciach ilustrujących „drogą jesień” w polskich sklepach musiałem już zmienić kanał na TVN i „Fakty” o 19.00. „Fakty” nie ułatwiły mi przeglądu, bo nie dały forszpanu. Na jedynce serwisu znalazła się wiadomość o wystąpieniu pani prezydent Warszawy do ministra sprawiedliwości o zdelegalizowanie ONR. Podpierający newsa materiał filmowy był płyciutkim backgroundem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Pomnik Kaczyńskiego zamiast pałacu

Gdyby głupota mogła fruwać, iglicę Pałacu Kultury i Nauki ozdabiałby portret Mateusza Morawieckiego, z łaski Jarosława wicepremiera rządu. Jegomościa, który niczego jeszcze nie osiągnął, ale już chce burzyć. Może do tego ściągnie Cezarego Gmyza, bardziej znanego jako „Trotyl”. Tego, który znalazł trotyl na szczątkach smoleńskiego TU-154. Trotyl mają, więc mogą wysadzać. Chytrusek Morawiecki, kopiący dołki pod Szydło, świetnie udaje, że nie ma nic wspólnego z kredytami frankowymi. Że to nie on jako wieloletni prezes Banku Zachodniego WBK wciskał nieszczęśnikom te hucpiarskie kredyty. Banki za jego rządów mogą spać spokojnie. Bo frankowicze mogą im tylko nagwizdać. Morawiecki ma wielkie ego i równie wielkie plany. Ten najnowszy to ooogromny pomnik Lecha Kaczyńskiego. Zamiast pałacu.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Seta i galareta zamiast książki

W Krakowie, światowym Mieście Literatury, księgarni ze świecą szukać Gdy 21 października 2013 r. na konferencji UNESCO w Pekinie, w obecności przedstawicieli 100 krajów, ogłoszono, że Kraków jako siódme miasto w świecie otrzymuje zaszczytny tytuł Miasta Literatury, krakowscy księgarze otwierali butelki szampana. W dniu przyznania miastu tego tytułu działało w Krakowie ponad 80 księgarni, w tym pięć przy Rynku Głównym. Wszyscy byli pewni, że teraz jeszcze ich przybędzie, bo nie tylko cała Polska zjedzie po książki, ale przyjadą też bibliofile z całego świata. Na krakowskim Rynku Głównym najważniejszy był kultowy salon Empiku, tuż przy kościele Mariackim, czynny od wczesnego poranka do późnych godzin wieczornych. Na siedmiu kondygnacjach, w tym dwóch podziemnych, olbrzymi wybór książek, czasopism, płyt. Codziennie setki młodych ludzi siadało tu na podłodze i czytało książki, a personel nie miał pretensji, że nie kupują. Chodnik przed wejściem do tej zabytkowej kamienicy, stanowiącej symbol kulturalnego Krakowa, był ulubionym miejscem spotkań ze znajomymi. Drugim kultowym miejscem była księgarnia Matras przy Rynku Głównym 23. Przed wejściem do niej zatrzymywały się wycieczki, przewodnicy pokazywali marmurową tablicę i opowiadali, że to najstarsza księgarnia w Europie, otwarta w 1610 r. przez kupca Franciszka Jakuba Mercenicha. Potem byli inni właściciele:

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Kto nie chce Birczy?

Wojna między Dudą i Macierewiczem nie ominęła nawet Grobu Nieznanego Żołnierza. 10 listopada Macierewicz odsłonił w jego arkadach tablice z nazwami 20 wsi i miasteczek na Wołyniu, Lubelszczyźnie i w Małopolsce Wschodniej, które stawiały opór napastnikom z UPA i OUN. Wśród nich była Bircza na Podkarpaciu. Była, ale krótko. Bo w nocy „nieznani sprawcy” podmienili tablice. Ludzie Macierewicza tego nie zrobili. Pozostaje więc ekipa…

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Wojewoda demoluje historię Warszawy

Przestępca Sergiusz Piasecki będzie patronował ulicy zabranej dr Helenie Wolff zamordowanej podczas przesłuchania przez hitlerowców Wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera nie był dotąd osobą znaną warszawiakom. Po 10 listopada i ogłoszeniu zmian nazw 47 stołecznych ulic zyskał jednak „sławę” jako demolujący prawdę historyczną manipulator. Decyzja wojewody została podjęta w myśl tzw. ustawy dekomunizacyjnej, ale wbrew woli mieszkańców, którzy w konsultacjach społecznych jednoznacznie wypowiedzieli się przeciwko dekomunizacji. W przypadku 12 patronów warszawski samorząd przeprowadził ankiety. Każda pokazała, że ponad połowa uczestniczących nie chce żadnych zmian. Rada Warszawy zdecydowała ostatecznie o zdekomunizowaniu sześciu nazw ulic, co już było działaniem wbrew woli mieszkańców. Bulwersuje zarówno lista patronów, którzy według wojewody powinni utracić ulice, jak i część proponowanych zmian. Jedną z najbardziej kontrowersyjnych jest przemianowanie al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego. W stolicy żywa jest pamięć o udziale żołnierzy AL w powstaniu warszawskim czy wcześniejszych spektakularnych akcjach komunistycznego ruchu oporu przeciwko niemieckiemu okupantowi. Podczas powstania trzej porucznicy AL zostali odznaczeni przez komendanta głównego AK Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, najwyższym odznaczeniem wojskowym. Batalion czwartaków był jedną z najważniejszych powstańczych jednostek na Starym Mieście.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Siedzi w nas pamięć upokorzenia

Jesteśmy narodem, który przynajmniej w deklaracjach woli ginąć, niż żyć Magdalena Tulli – autorka m.in. „Snów i kamieni”, „W czerwieni”, „Trybów”, „Skazy”, „Kontrolera snów”, „Włoskich szpilek” i „Szumu”. Wraz z Sergiuszem Kowalskim opublikowała „Zamiast procesu. Raport o mowie nienawiści”. W końcu tego roku wydała książkę dla dzieci „Ten i tamten las”, a z Justyną Dąbrowską cykl rozmów „Jaka piękna iluzja”. Pięciokrotnie w finale Nagrody Literackiej Nike, laureatka Nagrody Kościelskich, Nagrody Literackiej Gdynia, Nagrody Literackiej Gryfia i Nagrody im. Tuwima. Lwica goni antylopę, już ją prawie dopada. Kibicujemy tej słabszej i nagle kopytna ucieka. Ale… – Lwica się przewraca i umiera z głodu? Gorzej, widzimy zabiedzone lwiątka, które znowu nic nie dostaną do jedzenia. Komu współczuć? Co pani myśli o urządzeniu świata, w którym, żeby przeżyć, trzeba kogoś zabić? Podobno świat jest przepełniony miłością. – Przepełniony miłością? Takie jest pani doświadczenie? Nie, ale niektórzy tak mówią. – Nie ośmieliłabym się tak mówić. Ten świat nie jest światem miłości, mimo że trochę miłości zawsze w nim się snuje. Jest światem cierpienia. Żeby przeżyć, trzeba zabić – mówi pani. W pewnym sensie tak. Zabijam komara i chodzę po trawie,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Kłopot z historią

Dlaczego Niemcy wysłali Piłsudskiego z Magdeburga do Warszawy? Bo przecież nie była to ucieczka z więzienia Listopad jest miesiącem gorących rocznic historycznych. To odzyskanie niepodległości w 1918 r., ale także rewolucja w Rosji w roku 1917, która wyeliminowała ten kraj z wojny, a w ślad za tym otworzyła możliwość likwidacji zaboru rosyjskiego. Toczą się ciekawe dyskusje historyków o roli Niemiec wysyłających do Rosji Lenina z grupą rewolucjonistów i finansujących ich działalność, która miała wywołać chaos wewnętrzny i wyprowadzić kraj z wojny. Miało to pozwolić na przerzucenie dywizji niemieckich z frontu wschodniego na zachodni. Pierwsza część planu się udała. Lenin przeprowadził rewolucję i Rosja wycofała się z wojny. A krwawa wojna domowa wyeliminowała ją na pewien czas z tradycyjnie rozumianej polityki europejskiej. A dlaczego w 1918 r. Niemcy wysłali Piłsudskiego z Magdeburga do Warszawy? Bo przecież nie była to ucieczka z więzienia. Chodziło prawdopodobnie o to, by zapewnił on spokojne przemieszczenie wojsk niemieckich przez tereny polskie. Znając jego poglądy z wcześniejszej współpracy, liczyli na to, że skieruje swoje działania na wschód. I tak się stało. Można podziwiać kunszt niemieckiej strategii politycznej. Jednak sytuacja wymknęła się Niemcom spod kontroli. Dżin rewolucji był tak silny, że uderzył w same Niemcy i zniweczył ich zdolność do prowadzenia wojny na froncie zachodnim. A Rosja z chaosu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.