Spirala stresu

Nikt już nie marzy, by uniknąć stresu, ale żeby od niego nie umrzeć

Zastanów się – jesteś Zorbą czy Scarlett? Czy w trudnej sytuacji zachwycasz się urodą katastrofy, czy mówisz sobie, że pomyślisz o tym jutro? A może rozładowujesz stres alkoholem, co niesie większe ryzyko niż twoje złe przeżycia emocjonalne.
Właściwie teraz coraz powszechniejsza jest świadomość, że dotychczasowe rutynowe zalecenie: „proszę unikać stresów” winno być zastąpione stwierdzeniem: „proszę nauczyć się lepiej sobie z nimi radzić. I stąd pytanie o postawę Scarlett lub Zorby. A to pytanie oznacza także więcej wiedzy na temat higienicznego trybu życia, umiejętności wypoczywania, zachowania wiary w siebie, czego warunkiem jest realistyczna ocena własnych możliwości, umiejętność pomagania innym, ale i odwaga zwracania się o pomoc.
Bowiem jak napisał najwybitniejszy badacz stresu, Hans Seyle, całkowita wolność od stresu to śmierć. Stres jest solą życia. Problem w tym, żeby nie przesolić.
Sam termin stres ma ponad 50 lat. Już Freud go analizował, choć nie używał tego określenia. Bo stresem jest wszystko. Przecież każde zdarzenie wymaga od nas przystosowania się lub reakcji. Są nim wielkie dramaty i szczęścia – rozwód, degradacja, wygrana w totolotka. Są też beznadziejne małe zdarzenia – zrzędliwy szef, długie narady, wyczerpujący dojazd do pracy, hałaśliwy sąsiad.
Okazuje się, że ludzie, którzy doświadczyli silnych stresów w dzieciństwie i wyszli z nich zwycięsko, są bardziej odporni niż ci, którzy byli chronieni.
Stres jest tak wszechogarniający, że osobno omawia się kobiecy, osobno męski. Dziś wyłączoną kategorią jest także stres w pracy. Jak wynika z danych Międzynarodowej Organizacji Pracy, blisko połowa pracujących czuje się nieszczęśliwa w swoim miejscu zatrudnienia. W innych, amerykańskich badaniach 40% pracowników ocenia swoje zajęcie jako bardzo lub ekstremalnie stresujące. I dlatego powstały całe programy monitorowania i przeciwdziałania takim sytuacjom. Pracodawcy dostrzegają, że jest to dla firmy niekorzystne.
Wyodrębniono już podstawowe przyczyny stresu w pracy, choć pewnie każdy z nas mniej precyzyjnie też by je wymienił. Jest wśród nich tzw. przesycenie technologiczne, a więc przywiązanie do komputera, komórki lub telefonu, zalew informacji w bardzo krótkim czasie. To wszystko przekracza nasze możliwości percepcyjne.
Inna przyczyna to niedobór kadr – pracownicy są zbyt przeciążeni, ponieważ wykonują zbyt wiele zadań. Następne to: niedostateczne wyszkolenie i niewystarczający nadzór, nierealne oczekiwania wobec nas samych i wobec zadań, gdy zajęcie przekracza nasze możliwości.
Zebrano wiele doniesień, że ludzie spędzający dzień pod silną presją częściej cierpią na bóle stawowe, łatwiej zapadają na choroby układu krążenia i pokarmowego. Szczególną dolegliwością są kłopoty z oczami – plamki, łzawienie, podwójne widzenie.
Ciekawe są polskie spostrzeżenia na temat kobiecego stresu. Tegoroczna ankieta Pentora wykazała, że ponad połowa ankietowanych doświadcza stresu częściej niż trzy lata temu. Więcej powodów do złych przeżyć mają osoby z wyższym wykształceniem, mieszkające w Warszawie lub miastach średniej wielkości oraz pracujące w biurach. Najwięcej (48%) martwi się o sprawy materialne rodziny, zaś zaskoczeniem jest, że zdrowie własne i najbliższych (23%) lub praca (19%) znalazły się na dalszych miejscach. O wiele więcej kobiet (40%) przeżywa negatywne emocje, gdy ogląda w telewizji sceny przemocy.
Do najpopularniejszych babskich metod radzenia sobie ze stresem należy poszukiwanie jakiegoś zajęcia lub zapominanie o problemie. Tak próbuje zrobić co druga Polka. Pozostałe są na odległym biegunie – koncentrują się na przyczynach stresu i próbują znaleźć jak najlepsze wyjście z zaistniałej sytuacji.
Do tej pory sądzono, że stres jest rodzaju męskiego, że jest przekleństwem mężczyzn, szczególnie tych aktywnych. To ich w końcu zabija i powoduje, że świat jest pełen wdów. Ale ten obraz powoli zaczyna się zmieniać. W ostatnich angielskich badaniach do przeżywania codziennego stresu przyznało się 51% mężczyzn i 63% kobiet. Opisano też ciekawy mechanizm: kobiety z wysokim poziomem lęku przed porażką podświadomie piętrzą przed sobą przeszkody, by zapewnić sobie wymówkę przed ewentualnym niepowodzeniem.
Najbardziej narażone na złe emocje są młode matki, szczególnie te zaangażowane w pracę zawodową, z poczuciem winy, że żadnej ze swych ról nie wypełniają należycie.
Kobiety trzy razy częściej niż mężczyźni doświadczają napadów lęku, a dwa razy częściej depresji. To także jest skutek długotrwałego stresu.
I jeszcze jedno. Duńscy lekarze przeprowadzili badania dotyczące wpływu stresu kobiet w ciąży na rozwój wad u ich dzieci. Okazało się, że najbardziej szkodliwy wpływ miały tragiczne wydarzenia z trzech pierwszych miesięcy ciąży. Czynnik ryzyka, jakim jest stres, powoduje zwiększenie we krwi stężenia hormonu zwanego kortyzolem, co może odpowiadać za wzrost stężenia glukozy we krwi i gorsze wykorzystanie tlenu przez płód. Nie można też wykluczyć, że przyszłe matki w rozpaczy sięgają po alkohol i źle się odżywiają. Ich dieta może być uboga chociażby w kwas foliowy, niezbędny do prawidłowego rozwoju układu nerwowego.
Tak więc stare zalecenie: „w ciąży potrzebny jest spokój, nie wolno ci się teraz denerwować”, ma swoje głębokie uzasadnienie. I warto je zastosować, gdy sprawa jest błaha.
Zdecydowanie lepiej wypierać z pamięci stresujące przeżycia, niż przeżywać je na nowo. Usunięcie ze wspomnień koszmarów ułatwia powrót do normalnego życia. To potocznie dość oczywiste stwierdzenie dopiero niedawno zwyciężyło z konserwatywnymi teoriami, że próby zapominania są złe i do niczego nie prowadzą.
Na stres najpierw reaguje nasz organizm. Serce zaczyna bić szybciej, zwiększa się produkcja krwinek, wzrasta poziom cukru we krwi, w ten sposób nasze mięśnie przygotowują się do nagłego wysiłku. Oddech ulega przyspieszeniu, źrenice się rozszerzają. Jeśli te objawy trwają krótko, organizm szybko wraca do poprzedniego stanu, gorzej, gdy złe emocje trwają dłużej.
Wtedy trzeba się ratować. Najpierw samemu, ale jeśli to nie pomoże, nie wstydźmy się wizyty u specjalisty.
Jakie zapotrzebowanie, taki wybór preparatów. W aptece jest w czym wybierać. Jedną z ciekawszych propozycji są leki ziołowe, a wśród nich dobrze znana waleriana. Największe jej stężenie zawiera Valerin, który jest lekiem ziołowym, nie ma skutków ubocznych i nie powoduje uzależnień nawet przy długim stosowaniu. Likwiduje stres, poprawia samopoczucie, koi nerwy. Jednocześnie pomaga w zasypianiu, daje zdrowy, głęboki sen. W ogóle leki ziołowe jako pomagające w depresji wracają do łask. Zalecany jest także wyciąg z dziurawca, ale działanie przeciwdepresyjne mają wyłącznie wyciągi alkoholowe, herbatka nie poprawi nastroju. Pomagają też (gdy lęk jest słaby) modne ostatnio olejki aromaterapeutyczne, ale pod warunkiem że są dobrze dobrane. Rumianek, szałwia, lawenda, melisa i majeranek odprężają i usypiają. Jednak każdy musi to sprawdzić sam. Zaś banalnym pomysłem, na który zapewne każdy już wpadł, są pływanie i długi spacer z psem.
Z kolei dietetycy apelują, by stosować dietę niskokaloryczną, opóźniającą starzenie. Bowiem wiek wywołuje wzrost aktywności genów odpowiedzialnych m.in. za pojawianie się stanów zapalnych lub reakcję na stres. Oba te procesy mają związek z postępującą degeneracją komórek mózgowych.
Za to unikać należy kawy, która podwyższa poziom kortyzolu, hormonu i tak już wyzwolonego przez stres. Następuje wtedy niebezpieczny wzrost ciśnienia.


Stres to stan organizmu wywołany działaniem bodźca bólowego, środowiskowego (wysoka lub niska temperatura otoczenia), szkodliwego (infekcja, uraz) lub socjalnego (izolacja, utrata pracy). Długotrwały stres prowadzi do wielu chorób.


wysokie wymagania + duże ograniczenia + brak wsparcia = stres


*Najbardziej stresujące zawody w krajach Unii to: nauczyciel, pielęgniarka, kierownik, dziennikarz i prezenter, pracownik opieki społecznej, transportowiec, policjant i personel więzienny.
*W przebiegu stresu wyróżnia się trzy stadia: pogotowia, odporności i wyczerpania. W pierwszym stadium stres działa pobudzająco na organizm, w drugim następuje uruchomienie sił obronnych, w trzecim możemy ponieść konsekwencje bezradności organizmu – dochodzi do nerwic, depresji, nawet samobójstw. Stres, który zwyciężył, bywa przyczyną choroby wieńcowej, wrzodowej i cukrzycy. Stres opóźnia gojenie się ran. Dziś uważa się, że 80% chorób jest konsekwencją osłabionego przez stres układu odpornościowego. Wdowy i wdowcy są narażeni na większe ryzyko choroby podczas pierwszych trzech miesięcy po śmierci współmałżonka, a przeziębienia pojawiają się czterokrotnie częściej po silnym stresie niż przed nim.
*Bardziej podatne na stres są osoby niecierpliwe, wrogo nastawione do otoczenia, agresywne, żyjące w pośpiechu, nadmiernie rywalizujące, dążące do celu za wszelką cenę.


Skala stresu (w punktach) niektórych wydarzeń życiowych
śmierć współmałżonka – 100
rozwód – 73
separacja – 65
śmierć bliskiego członka rodziny – 63
więzienie – 63
uraz lub choroba – 53
małżeństwo – 50
utrata pracy – 47
przejście na emeryturę – 45
choroba w rodzinie – 44
ciąża – 40
problemy seksualne – 39
zmiana sytuacji finansowej – 38
śmierć przyjaciela – 37
kłopoty z szefem – 23
wg Holmesa i Rahe’a

Gdy suma punktów przekroczy 300, prawdopodobieństwo zachorowania wynosi 80%, przy sumie między 150 a 300 – 50%, gdy jest mniejsza niż 150 – 30%.


Oznaki ostrego stresu:
*pobudzenie emocjonalne
*wzrost ciśnienia krwi
*przyspieszenie akcji serca
*przyspieszenie oddechu
*suchość w ustach
*gęsia skórka
*wzrost stężenia cukru we krwi

 

Wydanie: 2003, 47/2003

Kategorie: Zdrowie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy