Jaki wynalazek najbardziej odmieniłby nasze życie?

Jaki wynalazek najbardziej odmieniłby nasze życie?

Wiesław Łagodziński, socjolog i statystyk, Główny Urząd Statystyczny Marzy mi się mobilna, niedroga, przenośna komunikacja indywidualna, przyjazna i dostępna dla każdego Kowalskiego. Podaje się głosem to, czego człowiek chce się dowiedzieć i natychmiast otrzymuje się odpowiedź. Marzeniem mojego życia jest też powstanie dwustronnego automatycznego translatora. Technika pozwala mi łączyć się ze wszystkimi ludźmi, nie tylko ich słyszeć, ale ostatnio także widzieć. Kolejny etap to móc rozumieć innych i być przez nich zrozumianym. Przykładam taką kostkę do ust lub do gardła i prowadzę swobodną rozmowę z aborygenem, Eskimosem, Finem, Chińczykiem, Hindusem itd. Prof. Jan Woleński, filozof, Uniwersytet Jagielloński Zadowoliłbym się urządzeniem, które zdołałoby przekonać niektórych, że z jawnymi niedorzecznościami trzeba polemizować, bo człowiek jest już tak zorganizowany, że wierzy w byle co. Anna Bojarska, pisarka Kiedy byłam mała, przeczytałam opowiadanie science fiction o facecie, który opracował superprogram komputerowy. Komputer pisze za ciebie książkę, jeśli tylko wstawisz próbkę stylu, imiona bohaterów, miejsce akcji, typ książki (romans, thriller?) itp. Och, jak ja o tym marzę, kiedy konam ze zmęczenia! Komputer napisze, ja obrobię i już. Prof. Zbigniew Szawarski, filozof, etyk, Uniwersytet Warszawski Istnieje już urządzenie zwane wykrywaczem kłamstw. Mnie natomiast marzy się prosty i łatwy w obsłudze aparat do mierzenia głupoty. Każdy, kto ubiega się o jakiekolwiek stanowisko czy funkcję publiczną opłacaną ze skarbu państwa, powinien przechodzić obowiązkowe badania takim aparatem. Głupi nauczyciel, głupi lekarz, głupi sędzia, głupi dziennikarz, nie mówiąc już o profesorach, a przede wszystkim politykach, stanowią bowiem ogromne zagrożenie dla pomyślności kraju. Obawiam się jednak, że nawet gdybyśmy mieli tak cudowny instrument, to niewiele by to pomogło. Demokracja jest bowiem wielce osobliwym systemem, w którym głos człowieka mądrego liczy się tak samo jak głos durnia Andrzej Kwiatkowski, publicysta telewizyjny Marzę o koszu na śmieci, o koszu niezwykłym, choć działającym podobnie jak kosz w komputerze. Można byłoby do niego wyrzucić to, co złe, co się nam nie udało. Naciska się odpowiedni klawisz i pamięć o wszystkim, co złe, przepada. Nie można do tego wrócić, nie można rozpamiętywać. Nie można się o to spierać, kłócić ani toczyć wojny. Nie ma, nie było, koniec, kropka. Czy to nie wspaniałe? Dr inż. Dariusz Szymanowski, Politechnika Łódzka Wydaje się, że wynalazkiem odmieniającym nasze życie byłoby urządzenie pozwalające ocenić, kim jest mój rozmówca czy współpracownik, jakie ma zamiary rzeczywiste, a nie deklarowane. Takie przyszłościowe urządzenie powinno również pokazywać konsekwencje naszych własnych decyzji i czynów, może wtedy inaczej by się postępowało. Prof. Andrzej de Lazari, historyk idei Jak pogodzić wolność mojego Ja z moją chęcią bycia w Stadzie? Wynalazek jest jeden – Wróg. Jeśli nie ma wroga wspólnego, wrogiem staje się sąsiad, kolega z pracy, żona – Stado się sypie. Nie rozwiązali problemu wrogowie dotychczasowi: Żydzi, katolicy, islam, kapitalizm, komuna. Okazali się zbyt słabi i było ich zbyt dużo, ratowali sytuację na krótki czas. By człowiek wreszcie mógł stać się wolny i jednocześnie niewyalienowany, potrzebny jest Wróg Powszechny. Próbuje się do tej roli zaprząc z jednej strony – Amerykę, z drugiej – Terroryzm. Błąd! Dwaj Wrogowie nie ustanowią Powszechności. Potrzebny jest wróg Jedyny. Gdzie go szukać? Tylko w kosmosie! Szczepan Sadurski, satyryk, właściciel wydawnictwa Dobry Humor Świat zmieniłby się niewyobrażalnie, gdyby nagle… znikły wszystkie komputery. Koniec ze światowym kryzysem i recesją w Polsce! Rząd Millera wraz z ministrem Kołodką błyskawicznie pozbyliby się bezrobocia, gdyż pracę znalazłoby mnóstwo osób w handlu (sklepy, hurtownie), usługach (np. księgowość, turystyka) czy medycynie (niemal wszystkie badania robią już komputery). Ludzie pozbawieni informacji z Internetu znów sięgnęliby po prasę, oczywiście składaną metalowymi czcionkami i zapełnioną tekstami wystukanymi na maszynach do pisania. Na giełdach (obsługiwanych przez yuppies z liczydłami) wzrosłyby notowania firm pocztowych (koniec z e-mailami!) i telekomunikacyjnych. Dzieci pozbawione komputerowych gier odkryłyby na nowo warcaby, bierki, grę w klasy i hula-hoop. Młodzieńcy słuchający muzyki mp3 chodziliby znów na koncerty, a ludzie pozbawieni DVD szukaliby filmów w kinach. Prof. Ireneusz Białecki, socjolog, Uniwersytet Warszawski Monitorowanie zdrowia,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2003, 2003

Kategorie: Pytanie Tygodnia