Wypuściliśmy dżina nacjonalizmu

Wypuściliśmy dżina nacjonalizmu

Coraz częściej i głośniej ruchy nacjonalistyczne podnoszą kwestię sprzeciwu wobec imigrantów. To może dziwić, szczególnie że uchodźców właściwie w Polsce nie ma.

– Coraz bardziej do tych ludzi trafiają nastroje antyimigranckie. To zjawisko jest skorelowane ze strachem, co znalazło potwierdzenie w naszych badaniach. Do tego dochodzi kwestia silnego poczucia degradacji materialnej. Jeśli człowiek ma pracę, to nisko płatną, cały czas mieszka z rodzicami, a więc nie może zrealizować swoich podstawowych aspiracji. Nie bez znaczenia jest fakt, że młodzi ludzie popierają w większości silne przywództwo, silne normy, pojawia się tutaj zatem wątek autorytaryzmu. To wszystko jest ujęte w ramy tożsamości narodowej. Manifestacje przeciwko uchodźcom są zjawiskiem europejskim i zapotrzebowanie społeczne na takie poglądy w dużej mierze wynika z tego, co dzieje się gdzie indziej.

To ciekawe, ponieważ ruchy nacjonalistyczne odcinające się na co dzień od Zachodu, śledzą bacznie wydarzenia np. w Niemczech i starają się reagować podobnie jak sąsiedzi.

– To dowód, że nasze społeczeństwo myśli w sposób europejski. Nie mamy uchodźców, ale mają ich Niemcy, Francuzi, Węgrzy, dlatego nasze ruchy nacjonalistyczne mogą czerpać inspirację z zewnątrz. Dużą rolę odgrywa także poczucie zmęczenia globalizacją. Na wielu poziomach, nie tylko w wymiarze geopolitycznym, odczuwamy dezintegrację. W takich warunkach ludziom najbliżej do bazowych, silnych wartości, takich jak terytorium, przestrzeń, naród, my. Wobec tego nie życzą sobie fizycznej obecności innych, których trzeba karmić. Obiektywnie potrzebujemy imigrantów ekonomicznych, w dużym stopniu tę lukę zapełniają Ukraińcy, ale niestety to oni dostaną rykoszetem. Najnowsze statystyki wskazują duży wzrost ataków na Ukraińców i skierowanej przeciw nim mowy nienawiści.

Pole oddane prawicy

W jakim kierunku to będzie się rozwijać? Cały gniew skupi się na ciężko pracujących i wykorzystywanych w dużej mierze przez nas Ukraińcach?

– Ksenofobiczne postawy będą się rozwijać. Realnym scenariuszem jest skanalizowanie negatywnej energii właśnie na Ukraińcach, których obecność w jakimś stopniu zaburza nacjonalistyczne marzenia o monoetnicznym społeczeństwie. To, co znamy pod nazwą antysemityzmu, ksenofobii czy islamofobii, jest właściwie tym samym, zdecydowanym sprzeciwem wobec obcych. Dzisiaj takie postawy, przy kumulacji różnego typu kryzysów, zaczynają przybierać rozmiary masowe. Poczucie i świadomość małej stabilizacji społecznej i bytowej zostały wystawione na próbę, dlatego sytuacja jest wyjątkowa. Swoje trzy grosze dorzucają media, które bezrefleksyjnie straszą islamem.

Oprócz Polski i Rosji dobrze zna pan przypadek Francji, gdzie przez wiele lat badał pan sytuację Frontu Narodowego. Jak państwo francuskie i jego instytucje radzą sobie ze skrajną prawicą, na czele której stoi Marine Le Pen?

– Badania we Francji pokazały, że sukcesy wyborcze Frontu Narodowego pod koniec lat 80. paradoksalnie rozwiązały jeden duży problem. Obecność tej siły na scenie politycznej doprowadziła do obniżenia poziomu przemocy ulicznej wobec imigrantów.

Z czego wynika siła FN?

– Wpływ na jego wysoką pozycję ma to, że zdecydowanie zajął się kwestiami z obszaru społecznego. 60% francuskich robotników głosuje na Front Narodowy, a nie na socjalistów. Warto także wspomnieć, że partię Marine Le Pen popiera 14% imigrantów. Ci, którzy wcześniej przybyli do Francji, nie chcą nowych imigrantów, w obawie przed potencjalną konkurencją na rynku pracy.

To dużo nam mówi także o socjaldemokracji.

– Socjaldemokracja znajduje się w stanie agonalnym. To skutek oddania prawicy pola społecznego wraz z postulatami socjalnymi. Elita polityczna jest zupełnie oderwana od rzeczywistości. To są bardzo doświadczeni politycy, ale ignorują dokonującą się dynamicznie zmianę. Zobaczymy, co się wydarzy podczas wyborów prezydenckich. Młodzi, ambitni ludzie z Frontu Narodowego na bieżąco interesują się tym, co się dzieje na ich lokalnych podwórkach, spotykają się z ludźmi i w ten sposób zagospodarowują przestrzeń polityczną i społeczną. Pamiętam debatę, podczas której większość zgromadzonych doszła do wniosku, że po ich stronie stoją właśnie nacjonaliści. Ponieważ to oni, a nie lewica, odwoływali się do ich problemów.

W Polsce elity wciąż wydają się odporne na krytyczną refleksję. Oprócz incydentalnych tekstów pt. „Byliśmy głupi” w zasadzie nie słychać głosów, które podawałyby w wątpliwość pozytywną opowieść o naszej rzeczywistości. Wystarczy im figura Kaczyńskiego, który odpowiada za ten stan rzeczy. A jak reagują francuskie elity? Też zamykają oczy i zatykają uszy, czy dostrzegają skalę zagrożenia i jego przyczyny?

– Francuskie elity mają świadomość tego, co się dzieje, ale ich inicjatywy nie przynoszą żadnych skutków. Wiadomo, że trzeba wypracować społeczną alternatywę dla nacjonalistów. Żeby to w jakimś stopniu się powiodło, obywatele, aktywiści, muszą się zaangażować. Czy to się uda – nie wiem. Pojawił się Ruch La Nuit, to dobra informacja, ale w uprzywilejowanej sytuacji jest Front Narodowy, który w ciągu tych lat obudował się instytucjami. Powinniśmy zwrócić uwagę na to, że francuska klasa polityczna się reprodukuje, praktycznie wszyscy politycy kończą te same szkoły, uniwersytety. Dzisiaj dominującym doświadczeniem we Francji jest poczucie końca pewnej epoki. Ludzie czują, że nikt ich nie reprezentuje.

Co odróżnia nasz nacjonalizm od tego z Europy Wschodniej i Zachodniej?

– Na pewno wyróżnia nas obecność antysemickich poglądów. ONR jako organizacja został przy twardej tożsamości i można powiedzieć o pewnego rodzaju obsesji antysemickiej. Wyróżnia nas duża rola Kościoła i katolicyzmu, ale nie wydaje mi się, że ma on głębokie zakorzenienie duchowe. Olbrzymie znaczenie mają księża i ich aktywność na ambonie. Widzimy przejęcie pewnych wzorców z II Rzeczypospolitej. Charakterystyczna jest też duża rola bardzo dobrze zorganizowanych i masowych środowisk kibiców.

Patrząc na typy aktywności ruchów nacjonalistycznych w Polsce, uwzględniając czynniki ich społecznego poparcia, gdzie widzi pan potencjał i przestrzeń dla alternatywnej siły?

– Potrzebna jest siła, która potraktowałaby poważnie sytuację młodych ludzi, ale nie z lotu ptaka, lecz bardziej bezpośrednio. Na zasadzie konfrontacji z ich perspektywą, zapoznania się z argumentami, ich źródłem. Należy poważnie potraktować tych ludzi i ich opowieść o otaczającym świecie. Na takiej podstawie można budować sensowną i wiarygodną ofertę. Nie mniej ważna jest przestrzeń symboliczna. Dzisiaj mamy „żołnierzy wyklętych”, ale wyobrażam sobie, że takimi symbolami mogliby być np. Jacek Kuroń czy Ignacy Daszyński.

Foto: Krzysztof Żuczkowski

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2016, 22/2016

Kategorie: Wywiady

Komentarze

  1. Jacek Nadzin
    Jacek Nadzin 5 czerwca, 2016, 07:45

    Jeśli w Polsce powrócił ONR I Polski faszyzm albo otwarty neonazism to jest to najlepszy dowód ze demokracja nie jest dobra alternatywa. Oczywiście dialogu z nimi niemamiejsca imię może być!
    To tak, jakby można bylo przekonać Himlera zeby sobie działki ok z Żydami. Przykład drastyczny ale prawdziwy.
    I dlatego uważam ze mimo wielu błędów Dyktatura Proletariatu, socjalizm i kiedyś komunizm nie jest zła alternatywa.
    Ale tom oj prywatyzować.

    Odpowiedz na ten komentarz
    • Anonim
      Anonim 9 czerwca, 2016, 14:43

      To nie dowód na problem z demokracją, bo faszyzm startował w innym środowisku. To co komunizm oferuje nie różni się też w skutkach, a sam komunizm jest bardziej nieprzewidywalny.
      Problemem nie jest demokracja, ale społeczna (i nie tylko) akceptacja takich ruchów i zrównywanie ich z jednymi sprawiedliwymi i prawdziwymi Polakami.

      Odpowiedz na ten komentarz
  2. ktos
    ktos 9 czerwca, 2016, 20:52

    Jak łatwo w tych czasach zostać ekspertem na zawołanie. Wystarczy powiedzieć, ze było się niby w strukturach jakiejś organizacji i kariera w mediach jak ta lala. A prawda jest taka Panie Jurczyszyn, ze wpadł Pan do Brzegu na kilka dni, przy okazji zadymy z cyganami, która oni sami wywolali bijac chłopaka poruszającego się o kulach bo nie chciał dac im kasy, a że źle trafili bo koes miał konkretnych kolegow to polecieli do mediów grac biednych pokrzywdzonych. Wiedzielismy kim Pan jest bo sam Pan się nam przedstawil jako badacz ruchow nacjonalistycznych, pogadaliśmy chwilke i to teraz urosło do rangi bycia Oenerowcem heheheh Ogólnie wypromować się dzięki chwili rozmowy i to po kilku latach zasluguje na oklaski. Życze dalszych sukcesów. PS drużyna ma się dobrze, sami faszyści, na treningach ćwiczą salut i wychodzi im świetnie

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy