Wyścig marszałków

Wyścig marszałków

W bitwie o Berlin poległo co najmniej 360 tys. radzieckich żołnierzy. Czy musiało tylu zginąć? Ostatnia wielka operacja II wojny światowej, jaką była bitwa o Berlin, w zasadzie wciąż jest elementem nie za dobrze znanym mimo ogromnej literatury na ten temat. Szczególnie radzieckie piśmiennictwo i opracowania batalistyczne podkreślają bohaterstwo czerwonoarmistów i kunszt wojenny dowódców, jak również rzekome świetne uzbrojenie własnych wojsk. Nie za bardzo znajdujemy jednak w tej literaturze dane o stratach własnych. Również marsz. Gieorgij Żukow, znakomity dowódca, walki o Berlin opisuje we wspomnieniach jakby niechętnie. Bo prawdą jest, że właśnie ten berliński bój był cierniem w jego wojskowej karierze. Rosyjska ofensywa rozpoczęta latem 1944 r. stopniowo wygasła, mimo że Rosjanie łudzili się, że późną jesienią tego roku znajdą się w Berlinie. Niemcy walczyli dalej, co jest swego rodzaju fenomenem, biorąc pod uwagę ich sytuację geostrategiczną. Na przełomie lat 1944-1945 z zachodu postępowała sukcesywnie ofensywa aliancka. Mimo początkowych sukcesów zawiodło niemieckie uderzenie w Ardenach, które miało stworzyć warunki do zawarcia odrębnego pokoju z aliantami. Coraz gorsza była również sytuacja gospodarcza. Naloty dywanowe alianckiego lotnictwa niszczyły resztki niemieckiego przemysłu i transportu. Mimo to Rzesza nie zamierzała kapitulować. Hitler liczył na potęgujące się sprzeczności między aliantami zachodnimi a ZSRR, które w jego mniemaniu miały uratować Niemcy. Te sprzeczności oczywiście były, alianci jednak potrzebowali armii radzieckiej do wojny z Japonią. Przewidywania Hitlera w miarę upływu czasu stawały się coraz bardziej irracjonalne. On sam u schyłku wojny był człowiekiem chorym na parkinsona, ponadto po zamachu przeprowadzonym przez oficerów Wehrmachtu pod przywództwem ppłk. Clausa von Stauffenberga 20 lipca 1944 r. stracił zaufanie do wojskowych. Dowódcy w dalszym ciągu słuchali jednak rozkazów wodza, choć coraz częściej były niedorzeczne. Trzech marszałków Mimo katastrofalnej sytuacji na wszystkich frontach nie było wątpliwości, że najtrudniejsze zadanie po niemieckiej stronie miała stojąca na linii Odry, ostatniej naturalnej zapory w drodze do Berlina, Grupa Armii Wisła. Staraniem szefa sztabu Dowództwa Wojsk Lądowych gen. Heinza Guderiana zgrupowanie to otrzymało nowego dowódcę – nieudolnego wojskowo reichsführera SS Heinricha Himmlera zastąpił gen. płk Gotthard Heinrici, który jak nikt inny potrafił manewrować wojskami w obronie, dzięki czemu dowodzone przez niego oddziały ponosiły stosunkowo niewielkie straty. Pod dowództwem Heinriciego znalazło się ok. 360 tys. żołnierzy z dwóch armii, które na froncie o długości ok. 175 km przeciwstawiały się wojskom radzieckim. Odcinek północny obsadzała 3. Armia Pancerna dowodzona przez gen. Hassa von Manteuffla. Armia ta była pancerna tylko z nazwy. Manteuffel dysponował zaledwie 160 czołgami i samobieżnymi działami pancernymi. Odcinka południowego, czyli środkowej Odry, broniła 9. armia pod dowództwem gen. Theodora Bussego, w miejscu połączenia Odry z Nysą Łużycką sąsiadująca z Grupą Armii Środek feldmarszałka Ferdinanda Schörnera, zagradzającego drogę na Drezno. Naprzeciw 3. Armii Pancernej stał 2. Front Białoruski dowodzony przez marsz. Konstantego Rokossowskiego. Marszałek miał ok. 450 tys. żołnierzy, 1,5 tys. czołgów oraz ok. 700 samolotów. Ale najważniejsza była artyleria, która miała zadecydować o powodzeniu w forsowaniu Odry. W połowie kwietnia 1945 r. rzeka ta była w dolnym biegu olbrzymią przeszkodą. Wezbrane wody praktycznie uniemożliwiały przeprawę. Rokossowski musiał poczekać co najmniej dwa tygodnie, miał jednak nadzieję, że to on będzie zdobywcą Berlina. Liczył, że gdy marsz. Żukow sforsuje środkową Odrę, Niemcy będą musieli się wycofać. Nad dolną Odrą wytworzy się zatem pustka operacyjna, przez którą jego wojska będą mogły od północy szybko uderzyć na Berlin. Gieorgij Żukow, zastępca naczelnego dowódcy, Stalina, był natomiast przekonany, że laur zdobywcy stolicy III Rzeszy przypadnie jemu. 1. Front Białoruski, którym dowodził, dysponował ogromnym zasobem środków i ludzi. Żukow miał pod bezpośrednimi rozkazami prawie 750 tys. żołnierzy. Podobnie jak Rokossowski zamierzał wykorzystać zmasowany ogień artylerii. Zgromadził aż 250 armat i haubic na jeden kilometr. Podobnej koncentracji w toku II wojny światowej jeszcze nie było. Jednak i Żukow miał

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2012, 2012

Kategorie: Historia