Renata Mauer-Różańska: – Pociągnięcie za spust to tylko formalność. Wszystko rozgrywa się wcześniej Zapytana, co myśli o sztuczkach strzeleckich tak często pokazywanych w filmach akcji, odpowiada: – Zawsze kojarzy mi się Janek z „Czterech pancernych”, który trafia dwie dziesiątki tak, że dwa pociski przechodzą przez jeden otwór. Poznałam trochę realia strzelectwa i mogę stwierdzić, że przy broni wojskowej, bez statywu i przyrządów optycznych, taka sytuacja jest nierealna. Co innego, gdy strzelają zawodnicy z dokładnej broni pneumatycznej przy idealnych warunkach. Trudno się nie zgodzić z taką opinią, jeśli wypowiada ją Renata Mauer-Różańska, najlepsza zawodniczka w historii polskiego strzelectwa sportowego, dwukrotna złota medalistka olimpijska z Atlanty i Sydney, kandydatka do olimpijskiego medalu w Atenach. Precyzja przede wszystkim Kiedy w Seulu w 1988 r. obserwowała, jak Irena Szyłowa zdobywa złoty medal, chyba nawet przez chwilę nie pomyślała, że za niespełna osiem lat stanie się główną bohaterką sportowych relacji telewizyjnych na całym świecie. Urodziła się w Nasielsku pod Ciechanowem, w kwietniu 1969 r. Wychowywała się w wielodzietnej rodzinie razem z czterema siostrami i trzema braćmi. Ze strzelectwem po raz pierwszy zetknęła się w wieku 15 lat, w liceum o profilu renowacja zabytków i architektura. – Na zajęciach z przysposobienia obronnego mieliśmy obowiązkowe strzelanie. Widocznie szło mi bardzo dobrze, ponieważ nauczyciel PO, jednocześnie trener szkolnej sekcji strzeleckiej, zaproponował rozpoczęcie treningów – wspomina. Strzelectwo sportowe nie było wówczas w Polsce popularne. Nic więc dziwnego, że młoda dziewczyna nie wiedziała nawet, że taki sport uprawia się na poziomie zawodowym. W dzieciństwie bała się broni. – Lęk budził we mnie korkowiec, przerażał ogromny huk i dym, który pojawiał się po strzale. Bałam się, że mogę się poparzyć. Do tego ten ciężki spust – wspomina. Kiedy jednak wzięła do ręki karabin pneumatyczny, była miło zaskoczona. Żadnego huku, dymu, tylko spokój i precyzja. Po dwóch miesiącach rozpoczęła treningi w ZKS Warszawa, skąd przeniosła się do wrocławskiego Śląska. Na to, że została strzelcem, niemały wpływ miał też jej charakter. Zawsze preferowała czynności wymagające dużej precyzji. A dokładność to obok nieludzkiej wręcz cierpliwości i wewnętrznej samodyscypliny podstawowe predyspozycje strzelca. Niewiele brakowało, by dobrze zapowiadająca się kariera filigranowej „snajperki” stanęła pod znakiem zapytania. W 1989 r. została nieszczęśliwie potrącona przez samochód. – Niewiele z tego pamiętam, a w zasadzie tylko tyle, że spojrzałam na zegarek i była 12.20… Doznała skomplikowanego złamania kości udowej. Tylko ogromna determinacja i hart ducha pozwoliły jej powrócić na strzelnicę. Po raz drugi chwile zwątpienia przyszły po IO w Barcelonie. Start zakończył się niepowodzeniem. Zajęła 14. i 17. miejsce. Zastanawiała się, czy nie szukać sobie innego zajęcia. Ogólna niedyspozycja odbiła się na formie i wzroku. – Silne napięcie emocjonalne spowodowało słabszy przepływ krwi i osłabienie wzroku. Okulistka wykryła u mnie co prawda lekki astygmatyzm – 0,25 cylindra, ale to żadna wada. Przynajmniej nie na tyle, by trzeba było założyć okulary – wspomina. Najgorzej było wówczas, gdy przychodziło zmęczenie. Im bliżej końca zawodów, tym widziała coraz gorzej. Dopiero w 1994 r. samopoczucie się poprawiło, a wraz z nim strzelecka forma i wzrok. Brązowy medal mistrzostw świata sprawił, że ponownie uwierzyła w siebie. Ubrana w ciężki, usztywniający ręce skórzany kombinezon wygląda jak słup soli. Potężny rynsztunek opiera się na drobnej posturze, liczącej 155 cm wzrostu i 50 kg. A pomyśleć, że tylko 20 kg mniej waży cały sprzęt strzelecki! Ogromne sukcesy nie wpłynęły ani na zmianę jej charakteru, ani na relacje z ludźmi. – Staram się być tolerancyjna. Jeśli ktoś chciałby mnie z premedytacją wyprowadzić z równowagi, to mu się nie uda. Nie ma gwiazdorskich manier. Nie zmieniły ją olimpijskie złota, medale mistrzostw świata i Europy, tytuł najlepszego zawodnika strzelectwa sportowego 1996 r. ani dwukrotny prymat w plebiscycie na dziesięciu najlepszych sportowców Polski. Pasja i praca Kiedy na igrzyskach w Atlancie zdobywała złoto w strzelaniu z karabinka pneumatycznego, a później brąz w strzelaniu z karabinka sportowego, świat dopiero oswajał się z jej nazwiskiem. To dzięki niej wiele osób w Polsce poznało tajniki tego skomplikowanego sportu. –
Tagi:
Tomasz Sygut









