Wzloty i upadki Zyty Gilowskiej

Wzloty i upadki Zyty Gilowskiej

Sprawa Zyty Gilowskiej wywołała burzę polityczną i lustracyjną, a Świdnik stał się miastem najbardziej obleganym przez media W tym roku Świdnik dwukrotnie był na ustach całej Polski, i to wcale nie z powodu produkowanych tu i znanych w całym świecie helikopterów, ale za sprawą jego mieszkanki – Zyty Gilowskiej. Pierwszy raz w styczniu, kiedy gruchnęła wiadomość, że Gilowska została wicepremierem i ministrem finansów. A drugi raz pół roku później, 23 czerwca, kiedy nagle została zdymisjonowana. Przyczyną dymisji było złożenie przez rzecznika interesu publicznego wniosku o lustrację Gilowskiej. Premier zdymisjonował ją, choć zapewniała, że nie była agentem SB, padła wyłącznie ofiarą szantażu lustracyjnego. W pogoni za zdymisjonowaną wicepremier do Świdnika zjechały więc tłumy dziennikarzy z całej Polski. Ale pani wicepremier skutecznie ich unikała i tylko nielicznym udało się znaleźć ją tam, gdzie była najmniej spodziewana, i usłyszeć dramatyczny apel do przyjaciółki, której mąż, jak się okazało, był funkcjonariuszem SB i to on najprawdopodobniej „wrobił” Gilowską. Nagle Świdnik stał się politycznym centrum Polski. Naukowiec politykiem Wszystko zaczęło się 16 lat temu, kiedy Gilowska została radną Świdnika. Była nią przez dwie kadencje, aż do1998 r. – Pani Gilowska była osobą bardzo kompetentną. Pracowała w komisji budżetu i finansów. To chodząca encyklopedia – wspomina Ryszard Sudoł, ówczesny radny, a obecnie zastępca burmistrza Świdnika. – Była znaczącą postacią w Świdniku. Karierę polityczną prof. Gilowska rozpoczynała jako samorządowiec, ale wkrótce zaczęła pociągać ją polityka większego formatu. W 1993 r. z listy liberałów z powodzeniem kandydowała do Sejmu. To Tadeusz Mazowiecki namówił ją, aby zapisała się do Unii Wolności. Była członkiem rady krajowej i sekretarzem tej partii. Jednak w styczniu 1996 r. niespodziewanie oddała legitymację partyjną. Nie wystartowała też w Świdniku do kolejnych wyborów samorządowych. Pytana, co w tym czasie robiła, twierdziła, że całkowicie poświęciła się pracy naukowej. I tak było do 2001 r., kiedy wybrana na posła powróciła na scenę polityczną, tym razem już w barwach Platformy Obywatelskiej. Była autorką programu Platformy m.in. w zakresie finansów publicznych i naprawy systemu finansowania ochrony zdrowia. Wypłynięcie na szerokie polityczne wody powodowało, że coraz rzadziej odwiedzała Świdnik i Lublin. Jej biuro poselskie w Lublinie świeciło pustkami. Jacek Gallant, przewodniczący Zarządu Powiatowego SdPl w Lublinie, wytykał posłance brak zainteresowania sprawami wyborców: – Pani poseł Gilowska nie przejmowała się Lubelszczyzną. Jej aktywność jako posła była znikoma. Nie było jej widać na gremiach, które omawiały kwestie rozwoju naszego regionu, będącego niestety jednym z najbiedniejszych w Europie. Karierą Zyty Gilowskiej wstrząsnęło w maju 2005 r. Media ujawniły, że jej syn został wystawiony na pierwszym miejscu listy wyborczej do Sejmu w okręgu nr 6, pobierał z biura poselskiego Gilowskiej pieniądze za ekspertyzy, a synowa obsługiwała jej biuro poselskie. Wiceprzewodniczącej PO postawiony został zarzut nepotyzmu. Władze PO podjęły decyzję o skierowaniu sprawy przed sąd koleżeński. „Jestem zmuszona do rezygnacji z członkostwa w PO – napisała Gilowska w oświadczeniu wręczonym dziennikarzom. – Kierując sprawę naruszenia przeze mnie standardów zachowań publicznych do sądu koleżeńskiego, Zarząd Krajowy PO (…) świadomie podjął decyzję zorganizowania własnej przewodniczącej pokazowego procesu”. Przez kilka miesięcy o Gilowskiej było cicho. Nieoczekiwanie w styczniu tego roku weszła do PiS-owskiego rządu, i to od razu na stanowisko wicepremiera i ministra finansów. Świdnik triumfował. – To był również ogromny sukces tego miasta – mówi Ryszard Sudoł. – Nie ukrywam, że liczyliśmy na życzliwość pani wicepremier. I kiedy świdniczanie przyzwyczaili się już, że pani wicepremier przyjeżdża do domu w obstawie BOR-owców, Świdnikiem wstrząsnęło po raz kolejny. A na imię jej było Beata Włodzimierz Olszewski, rzecznik interesu publicznego, po złożeniu wniosku o wszczęcie lustracji Gilowskiej stwierdził, że materiał wskazywał na możliwość złożenia przez Gilowską oświadczenia lustracyjnego niezgodnego z prawdą, ale odmówił podania, kiedy i z jakimi służbami PRL miała ona współpracować. Z nieoficjalnych informacji wynikało, że w latach 80. Zyta Gilowska miała zostać zarejestrowana w Wydziale II Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Lublinie, który zajmował się kontrwywiadem. Miała otrzymać pseudonim „Beata”. W sobotę, 24 czerwca, Gilowska zamiast

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 29/2006

Kategorie: Kraj