YABBA-DABBA-DOO!

YABBA-DABBA-DOO!

Flintstonowie – współczesna rodzina z epoki kamienia łupanego obchodzi 50-lecie Świat ujrzał po raz pierwszy perypetie Freda Flintstone’a, jego żony Wilmy, sąsiada i najlepszego przyjaciela Barneya Rubble’a oraz jego żony Betty (najlepszej przyjaciółki Wilmy) 30 września 1960 r., w piątek, o godzinie 20.30. Zaraz, zaraz, kreskówka w piątkowy wieczór? Jak najbardziej, „Flintstonowie” bowiem od samego początku zostali pomyślani jako sitcom (skrót od situational comedy – komedia sytuacyjna) dla dorosłych. W oryginalnej emisji kreskówka miała nawet dołączony w tle śmiech (tzw. laugh track), znany polskim widzom także z rodzimych produkcji. Na dorosłą widownię wskazywała nie tylko godzina emisji, lecz także fakt, że po programie bohaterów zaprzęgano do palenia papierosów producenta, który był sponsorem programu! W annałach historii współczesna rodzina z epoki kamienia łupanego zapisała się przede wszystkim jako pierwszy animowany serial emitowany w godzinach największej oglądalności, tzw. prime time. Eksperyment stacji ABC się opłacił, w pierwszym roku emisji bowiem serial był 18. najczęściej oglądanym programem w telewizji. Co w amerykańskich warunkach było sukcesem. Emisja trwała nieustannie pięć lat, w trakcie których studio Hanna-Barbera wyprodukowało pięć serii, razem 166 odcinków. Pomysłu kreskówki dla dorosłych nie było jednak łatwo sprzedać. Przedstawiciele dystrybutora produkcji Hanna-Barbery dwa miesiące chodzili po prośbie po różnych stacjach telewizyjnych. Jeszcze trudniej było znaleźć głównego sponsora programu (lub jakiegokolwiek sponsora, ściślej mówiąc), zanim zainteresowanie wyraził koncern tytoniowy R.J. Reynolds Tobacco Company (najbardziej znana jego marka u nas to Camel, choć jaskiniowcy reklamowali Winstony). Na pomysł, aby w prime time umieścić kreskówkę, wpadł John Mitchell, pracownik dystrybutora H-B. Legendy amerykańskiej animacji, a zarazem właściciele studia noszącego ich miano, William Hanna i Joseph Barbera (duet miał już wtedy na koncie postacie Toma i Jerry’ego), eksperymentowali z różnymi postaciami. Na pomysł wykorzystania „uwspółcześnionych” jaskiniowców wpadł ich współpracownik Dan Gordon, a czwórka głównych bohaterów nabrała ostatecznych kształtów na desce kreślarskiej Eda Benedicta. Prehistoria Inspiracją do fabuły kolejnych odcinków stał się inny, emitowany w latach 1954-1956 serial „Honeymooners” (przez Polsat zaadaptowany do polskich warunków jako „Miodowe lata”). Podobieństwa, nawet między rodziną jaskiniowców a polską wersją, są uderzające. Widziano je także wtedy, a Jackie Gleason, pomysłodawca serialu jednocześnie grający rolę Ralpha (Karola), chciał podać Hanna-Barberę do sądu. Zrezygnował, jak sam bowiem wspominał, nie chciał przejść do historii jako „facet, który zdjął Freda Flintstone’a z anteny”. „Flintstonowie” to gra kontrastem, zestawieniem przeciwieństw, starciem biegunów. Duże-małe, porywcze-spokojne, pokorne-niepokorne, mądre-głupie, męskie-kobiece. Fred jest duży i porywczy; Barney mały i zawsze słucha się Freda; obydwaj niezbyt rozgarnięci, przez co pakują się ciągle w tarapaty, ale przy tym do bólu dobrzy, szczerzy i kochający. Ich żony to samotne wyspy zdrowego rozsądku w morzu paleolitycznego szaleństwa, całkowite przeciwieństwa małżonków. Gotowy do podania koktajl, który wszyscy znamy i – nie wiedzieć czemu – kochamy. Serial, oprócz innowacji ważnych z punktu widzenia historii telewizji, zaskakiwał również pod względem obyczajowym. To był pierwszy serial, który zmierzył się z tematem niepłodności. Kiedy Fredowi i Wilmie rodzi się córeczka Pebbles, ich sąsiadka Betty jest niepocieszona, gdyż nie mogą z Barneyem mieć dzieci. Nigdy nie jest wyjaśnione, po czyjej stronie leży wina. Problem rozwiązuje się w cudowny sposób, gdy Rubble’owie widząc spadającą gwiazdę, życzą sobie potomka. Po czym pod drzwiami domu znajdują kosz z dzieckiem w środku i kartkę z prośbą o opiekę. Muszą nawet przejść upokarzającą bitwę sądową o prawo do opieki nad dzieckiem. Jest to też jeden z pierwszych seriali, w którym widać parę leżącą obok siebie, o zgrozo, w tym samym łóżku. Niewielu pewnie dziś już pamięta, czy wzbudziło to kontrowersje, czy nie. Dość powiedzieć, że mowa o czasach, w których serialowe pary sypiały w osobnych łóżkach, a zarządy stacji telewizyjnych niechętne były nawet pokazywaniu kobiet w stanie błogosławionym. Pod wszystkimi innymi względami serial odzwierciedla czasy, w których powstał. Są więc przedmieścia z podobnie wyglądającymi domkami; on pracuje, ona zajmuje się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 42/2010

Kategorie: Kultura