Coraz mniej turystów zagranicznych przyjeżdża do Polski. Uważają, że jesteśmy krajem brudnym, nudnym i niebezpiecznym W anglojęzycznym przewodniku po Warszawie wydawnictwa „In your pocket” ukazującym się pięć razy w roku, dostępnym w hotelach, salonach MPiK i na lotnisku, czytamy takie zdanie o jednym ze stołecznych hoteli (Metalowcy): „Lepiej wykąpać się w Wiśle niż w łazience tego hotelu”. O drugim zaś (Belfer): „Czystszy będziesz przed wejściem do łazienki niż po wyjściu z niej”. W słowniczku najpotrzebniejszych zwrotów w języku polskim, jakich powinien nauczyć się każdy przybysz, na pierwszym miejscu znalazło się pytanie: „Gdzie jest toaleta?”. I to pokazuje, jaki dystans dzieli nas od krajów, które naprawdę zarabiają na turystyce i do których turyści chętnie wracają. Kolejny zły rok Wszystko wskazuje na to, że kończący się sezon będzie kolejnym złym dla polskiej turystyki. W 2000 r. gości zagranicznych było o 4,4% mniej niż rok wcześniej, zaś przychody dewizowe w stosunku do 1998 r. zmalały aż o 23,8%. Tendencja ta trwa już od 1998 r. Co gorsza, wzrosła liczba gości podróżujących indywidualnie, bez pośrednictwa biura podróży, co jest niekorzystne z punktu widzenia gospodarki. Jednocześnie, według danych GUS, liczba zarejestrowanych obiektów noclegowych zmalała o 5,8% (liczba miejsc zmalała o 4,2%). Zwiększyła się co prawda liczba hoteli, ale mniej jest pensjonatów, moteli i ośrodków wypoczynkowych spełniających określone standardy. Zmniejszenie liczby gości zagranicznych w Polsce to swoisty ewenement – na całym prawie świecie liczba turystów przyjeżdżających rośnie. Suma podróży na świecie w 2000 r. wyniosła 698 mln, wzrastając w stosunku do poprzedniego roku aż o 7,3%, co stanowiło najwyższy przyrost od 10 lat. 58% wszystkich podróży miało miejsce w Europie. Według prognoz Światowej Rady Podróży i Turystyki, w 2010 r. liczba podróży zagranicznych na świecie ma sięgnąć miliarda. Wszędzie turystyka uważana jest za istotną gałąź gospodarki. U nas można odnieść wrażenie, że w oczach decydentów turystyka to mało ważna dziedzina życia, kojarzona raczej z wycieczką i plecakiem niż z przemysłem przynoszącym wielkie zyski. W oczach innych Franka Kobertner, dyrektor Austriackiego Ośrodka Informacji Turystycznej w Warszawie, nie widzi nic dziwnego w fakcie, że do Polski przyjeżdża coraz mniej turystów. – Za mało ukazuje się w prasie zachodniej pozytywnych artykułów o Polsce. Jeśli już, to tylko o aferach politycznych i sytuacji gospodarczej. Ostatnim pozytywem kojarzonym z Polską była „Solidarność”, a jedynymi miejscami, o których od czasu do czasu można coś przeczytać, są Kraków i Gdańsk. John Simon, dyrektor PATA (Pacific Asia Travel Association – stowarzyszenie ministerstw turystyki, narodowych organizacji turystycznych, touroperatorów, sieci hotelowych i linii lotniczych z Azji) odpowiedzialny za rynek europejski: – Są trzy powody spadku zainteresowania Polską wśród turystów z Azji. Po pierwsze, zlikwidowano jedyne bezpośrednie połączenie lotnicze Bangkok-Warszawa. Po drugie, ceny usług turystycznych są zbyt wysokie w stosunku do ich jakości. Turyści z Azji, ale i z obu Ameryk, wolą pojechać do Pragi czy Budapesztu, bo tam ceny odpowiadają klasie świadczeń, a infrastruktura turystyczna jest o wiele bogatsza. Jest co robić po wyjściu wieczorem z hotelu. Po trzecie, powinniście wziąć przykład choćby z Czech i Węgier, jak się promuje swój kraj. Ich narodowe organizacje turystyczne i touroperatorzy wspólnie z liniami lotniczymi zasypują nas ofertami, informacjami, pakietami promocyjnymi, propozycjami świątecznymi, weekendowymi itd. W Polsce nawet jeśli jest coś ciekawego, to brakuje o tym informacji. Nie umiecie profesjonalnie promować swojego kraju. Polska wciąż uważana jest za kraj niebezpieczny, mimo iż obiektywne wskaźniki przestępczości są u nas niższe niż w wielu państwach zachodnich. Turystów zmotoryzowanych odstręcza fatalny stan nawierzchni naszych dróg i brak obwodnic wokół większych miast. Jaka promocja? Promowaniem Polski jako celu przyjazdów turystycznych miała się zająć Polska Organizacja Turystyczna, powołana ponad półtora roku temu. Jej rzecznik prasowy, Paweł Krzykowski, przyznaje, że liczba przyjeżdżających turystów maleje, ale jednocześnie pociesza się faktem, iż badania wykazują, że jesteśmy na 12. miejscu w świecie, jeśli chodzi o turystów odwiedzających nasz kraj. Trzeba jednak zauważyć, że aż ponad 15% to przyjeżdżający do pracy lub na zakupy. Zdaniem Krzykowskiego, za mało inwestujemy w promocję turystyki, rocznie wydajemy na to ok. 9 mln dol.
Tagi:
Adam Gąsior