Z dala od polityki

Z dala od polityki

Dziś nie mógłbym już powtórzyć optymistycznej opinii, że podstawowe standardy państwa prawnego zostały w Trzeciej Rzeczypospolitej osiągnięte Koniec kadencji prof. Adama Zielińskiego na stanowisku rzecznika praw obywatelskich skłania do zamyśleń nad przyszłymi losami tego urzędu w nowym okresie jego istnienia. Cztery długie lata upłynęły od dnia, w którym skończyła się moja kadencja (8 maja 1996 r.), a ciągle mi się zdaje, że to dopiero wczoraj czas ten minął… A przecież od chwili mego rozstania się z tym ważnym urzędem wiele się w kraju zmieniło. Pod względem przestrzegania praw i wolności obywatelskich sytuacja nie uległa poprawie, a nawet wydatnie się pogorszyła. Dziś nie mógłbym już powtórzyć optymistycznej opinii, że podstawowe standardy państwa prawnego zostały w Trzeciej Rzeczypospolitej osiągnięte. Kryzys państwa prawnego, czy zmierzch urzędu RPO? Nie jest możliwe w krótkim z konieczności artykule ujawnienie wielorakich przyczyn kryzysu, jaki przeżywają dziś instytucje służące ochronie praw obywatelskich, a zwłaszcza sądy, w których ludzie nie mogą doczekać się sprawiedliwości. Ramy tego opracowania nie pozwalają też na pogłębioną polemikę z poglądem, że urząd rzecznika praw obywatelskich traci coraz bardziej na znaczeniu. W sondażach opinii społecznej urząd ten jest rzeczywiście niżej niż dawniej notowany, ale jednocześnie ilość spraw napływających od obywateli stale wzrasta, co świadczy o zaufaniu, jakie urząd ten ma w społeczeństwie. W każdym razie nie w sposobie sprawowania obowiązków przez rzecznika należy szukać wyłącznie przyczyny większej lub mniejszej popularności urzędu w kolejnych kadencjach. Cum plures faciunt idem, non est idem, głosi łacińskie przysłowie (gdy wielu czyni to samo, nie jest to samo). Sentencja ta okazała się szczególnie trafna w odniesieniu do stylu pracy kolejnych rzeczników. Nie ma też obiektywnej miary, pozwalającej na porównanie indywidualnego wkładu każdej z osób pełniących ten urząd w obronę praw i wolności obywatelskich. Działaliśmy w różnych okresach burzliwej historii naszego kraju. Prof. Łętowska rozpoczęła swą kadencję u schyłku realnego socjalizmu, a kończyła ją w czasie, gdy pojawiły się pierwsze konflikty związane z przeobrażeniami światopoglądowymi (w sprawie nauczania religii w szkołach publicznych i aborcji). Druga (moja) kadencja upłynęła pod znakiem ostrej walki o niezależność urzędu, prowadzonej w obronie przed zakusami sił prawicowych, które chciały całkowicie ten urząd sobie podporządkować. Rzecznikowi natomiast trzeciej kadencji przypadł trud borykania się z naruszeniami prawa, które pojawiły się na niespotykaną wcześniej skalę w związku z nieudolnymi rządami koalicji AWS-UW, w szczególności w wyniku wadliwie wprowadzonych w życie reform. Na gruncie legalizmu i fachowości Urząd przetrwał jednak wszystkie burze. Stało się tak przede wszystkim dlatego, że cała nasza trójka stała twardo na gruncie legalizmu, broniąc praw i wolności obywatelskich zapisanych w obowiązujących ustawach. Prawniczy profesjonalizm to była podstawowa, niewzruszalna zasada, która zapewniła urzędowi rzecznika praw obywatelskich sławę jednej z nielicznych instytucji w państwie, nie zaangażowanych w gorszące spory na szczytach władzy. Poziom ten gwarantowała od początku istnienia urzędu fachowa kadra Biura RPO, dobierana według kwalifikacji zawodowych, a nie przekonań politycznych lub wyznawanego światopoglądu. Szefowie się zmieniali, zawodowy personel trwał. Dziś trudno jest powiedzieć, czy ta wieloletnia polityka kadrowa utrzyma się w czasach, gdy nastała moda na obsadzanie stanowisk w państwie na zasadzie podziału łupów (spoil system). Należy mieć tylko nadzieję, że taki los nie spotka dotychczasowych, bardzo wybitnych prawników Biura RPO, dzięki którym kolejni rzecznicy odnosili znaczące sukcesy. Nieporozumienia wokół “apolityczności” rzecznika Ustawa o Rzeczniku Praw Obywatelskich z 1987 r. (nadal obowiązująca z nielicznymi stosunkowo zmianami) nie wspomina w żadnym ze swych przepisów, że osoba piastująca ten urząd musi odznaczać się “apolitycznością”. Według art. 6 cytowanej ustawy, rzecznik miał być w swej działalności niezawisły i niezależny od innych organów, ale jedynie państwowych. Ustawa nie wyłączyła formalnie podporządkowania rzecznika ówczesnej władzy politycznej (PZPR jako “przewodniej siły politycznej społeczeństwa w budowie socjalizmu”). Żadnego postanowienia na temat apolitycznego charakteru omawianego urzędu nie było także w Ustawie Konstytucyjnej z 1992 r., która przewidziała jedynie, że Rzecznik Praw Obywatelskich “stoi na straży praw i wolności obywateli, określonych w Konstytucji i innych przepisach prawa”. Do chwili wejścia w życie obecnej konstytucji (17.10.1997 r.) nie obowiązywał nawet zakaz

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 22/2000

Kategorie: Opinie