Z komputerem do lasu
Pierwsze ogniwo największego w Polsce systemu informatycznego to kieszonkowy komputer dla leśniczego. Mały przyrząd pracuje w syberyjskim mrozie, afrykańskim upale, wilgoci lasów deszczowych, może wiele razy wypadać z kieszeni na ziemię i nic mu się nie stanie. U nas nie ma tak ciężkich warunków, ale ten komputer z 16-bitowym procesorem i pamięcią do 18 MB od prawie 5 lat służy pracy w lesie coraz liczniejszym z ponad 8 tys. leśniczych. A na dokładkę zwalnia ich z wypełniania ponad 100 rodzajów spisów, druków, sprawozdań, wykonywania kalkulacji, charakterystyk zagrożeń i zasięgu klęsk. Mamy w kraju 439 nadleśnictw, w każdym jest około 20 leśnictw. Wdrażanie Systemu Informacyjnego Lasów Państwowych (SILP) zaczęło się 10 lat temu od policzenia stosowanych wcześniej programów informatycznych. Okazało się, że nie było takiego specjalisty, który mógłby je policzyć i odpowiedzieć, ile ich jest, bowiem samych systemów wynagradzania i premiowania pracowników, księgowania, sprawozdawczości, raportów magazynowych, roboczych operatów leśnych doliczono się w zaokrągleniu kilkaset. Każda grupa pracowników strugała sobie w lesie swoje patyki, by nie porównywać tej niespójnej roboty i “systemów” do skrobania rzepki. Co zrobić, aby wiedzieć niemal wszystko o lesie, o problemach wynikających z przyrodniczej natury lasu i technicznych, ekonomicznych, organizacyjnych, towarzyszących gospodarce leśnej – zachodzili w głowę leśnicy-praktycy i leśnicy-naukowcy. Z zagranicy nie dało się wiele ściągnąć, tam też prace w leśnym gospodarowaniu “liczono na palcach”. Zanim nasi leśnicy postawili pierwsze kroki na informatycznej ścieżce, wielu miało nieprzespane noce i bywało, że trzeba im było zagrozić utratą pracy, jeśli nie zaczną posługiwać się komputerem. Bo każdy taki system musi być spójny, kompatybilny nie tylko wewnątrz Lasów Państwowych, ale i z urzędami statystycznymi, urzędami pracy, firmami handlowymi, resortem środowiska itd. Lody pękały powoli, akcją dowodził Wydział Zarządzania Bazą Danych Lasów Państwowych. Od 1990 r. zmieniało się wiele przepisów, z ustawą o lasach na czele. Następowało po sobie kilku dyrektorów generalnych, a o zmianach na stanowiskach w 17 dyrekcjach regionalnych i ponad 400 nadleśnictwach lepiej nie wspominać. Dopiero w 1994 r. zaczęto wdrażać pierwsze oprogramowanie, w 1995 r. pierwsi leśnicy szli pracować w lesie z komputerem w kieszeni. Trzeba było wyszkolić ponad 300 osób i szkolić leśników systemem “mistrz-czeladnik”. Szybko okazało się, że liczba użytkowników takich przyrządów przekroczy 10 tys. Podstawą SILP jest to, co nazywamy lasem z całym bogactwem zjawisk w świecie roślin i zwierząt, planowaniem hodowli i wyrębów, ochroną przed szkodnikami i pożarami. Wszystko to dzieje się w granicach podstawowej komórki gospodarstwa leśnego, jakim jest leśnictwo. Można wybrzydzać, ale system informatyczny od początku objął jeden z najtrudniejszych problemów – gospodarkę drewnem, bo jest to jeden z filarów całego leśnictwa. Wiadomo, iż LP mają 3 miliardy dochodu rocznie. Bałagan w tej dziedzinie – to więcej niż klęska. I właśnie leśniczy, idąc do lasu, ma teraz ze sobą w kieszeni całe biuro i wszystkie niezbędne informacje, aby podejmować “na wyrębie” właściwe decyzje. Gdy wraca do leśnictwa, nie siada za biurkiem, lecz zaledwie parę razy w miesiącu wszystkie informacje z terenu i wykonanych prac przekazuje za pomocą sieci do nadleśnictwa. Nadleśniczy zatwierdza te operacje i zezwala leśniczemu na wystawienie np. faktury za zakup drewna. W ten sposób znika możliwość kradzieży i nielegalnego sprzedawania drewna, znika improwizacja i omijanie przepisów. Innymi słowy – mniej papierów, więcej bezpośredniej opieki nad lasem. A tych lasów mamy ponad 8,8 mln hektarów. Kieszonkowy komputer jest angielski, ale rewolucję robi w polskim leśnictwie; i za to podziwiają nas leśnicy w innych krajach. Obecnie, czyli po pięciu latach wdrażania kolejnych opcji, czyli programów, grup przepisów prawnych i kilkudziesięciu procedur wewnętrznych leśnictwa, SILP obsługiwany jest przez ponad 450 serwerów, które z kolei obsługują już ponad 15 tys. użytkowników, z tego połowa to leśniczowie. Rozwija się jednolitą sieć informatyczną na poziomie dyrekcji regionalnych. Wystartowały dwie dyrekcje – w Szczecinie i Krośnie, które zostały połączone z centralą w Dyrekcji Generalnej LP w Warszawie. Niedługo sieć informatyczną uzupełnią leśne mapy numeryczne, o jej treści zdecydowali specjaliści od gospodarki leśnej, tej przyrodniczej i tej techniczno-ekonomicznej. Mapy takie opracowano i stosowane są już w około 20