Zabić ostatnią komórkę rakową

Zabić ostatnią komórkę rakową

Sporo ostatnio mówi się o celowanej terapii nowotworowej, która niszczy tylko komórki rakowe, oszczędzając zdrowe. To chyba rewolucja także w hematoonkologii.

– Tak, to prawda. W hematoonkologii rutynowo stosuje się ją w przewlekłej białaczce szpikowej i niektórych chłoniakach. W większości nowotworów krwi musimy sięgać do kilku metod leczniczych jednocześnie lub następujących po sobie – oprócz terapii celowanej stosujemy też chemioterapię i radioterapię. Najważniejsze w hematoonkologii jest dziś to, że rozwinęła się tzw. diagnostyka molekularna, która umie dokładnie określić rodzaj zaburzenia genetycznego, a w konsekwencji daje szansę na taką terapię celowaną.

Na czym polega taka diagnostyka?

– Diagnozujemy poszczególne zaburzenia genetyczne, które są przyczyną konkretnych chorób. Dzięki temu wiemy, jak leczyć pacjenta, potrafimy zaplanować intensywność terapii. Zmieniło to np. postępowanie w ostrych białaczkach szpikowych, gdzie robiliśmy dawniej transplantację szpiku kostnego po uzyskaniu pierwszej remisji choroby. A wiadomo, że takie przeszczepy nie zawsze się udają i wiążą się z dużym ryzykiem powikłań. Teraz dzięki diagnostyce molekularnej, która dokładnie analizuje mutacje komórek, wiemy, że takie białaczki można skutecznie leczyć za pomocą standardowej chemioterapii. W innych z kolei nowotworach, np. niektórych chłoniakach agresywnych, okazuje się, że najlepsze wyniki daje połączenie leczenia chemicznego z terapią celowaną już na początku choroby.

Na czym polega terapia celowana?

– Na niszczeniu konkretnych komórek nowotworowych i tylko takich. Jak to się robi? Są dwie metody. Po pierwsze, stosuje się przeciwciała monoklonalne, takie białka, które łączą się z receptorami na powierzchni komórki nowotworowej, by oznaczyć daną komórkę, przez co staje się ona widoczna dla układu immunologicznego, który wtedy może ją wyeliminować.

Nie bardzo rozumiem.

– W komórkach naszego organizmu ciągle powstają mutacje genetyczne. Sprawny układ immunologiczny rozpoznaje komórki z zaburzeniami genetycznymi i je eliminuje. Im zdrowszy styl życia, więcej aktywności fizycznej, dobrej diety i częstych zmian klimatu, wzmacniających odporność, tym większa szansa na sprawny układ immunologiczny. Niekiedy jednak nasz układ immunologiczny nie rozpoznaje takiej komórki, pozwala jej żyć i się namnażać. Dopiero przeciwciało monoklonalne w postaci leku, który związuje się z taką komórką, powoduje, że nagle staje się ona widoczna dla układu immunologicznego. I wtedy on ją usuwa. Przeciwciało monoklonalne, łącząc się z receptorem na powierzchni komórki nowotworowej, może również doprowadzić do takich zmian w jej metabolizmie, które spowodują jej śmierć. Jeśli jeszcze uzbroimy takie przeciwciało w lek przeciwnowotworowy lub izotop promieniotwórczy, to siła rażenia skupi się przede wszystkim na komórkach nowotworowych, oszczędzając zdrowe.

A druga metoda?

– W drugim rodzaju terapii celowanej lek jest inhibitorem pewnego rodzaju białka obecnego w komórce nowotworowej, które uaktywnia tzw. wewnątrzkomórkowe szlaki sygnałowe. Inhibitor inaktywując to białko, powoduje zablokowanie komendy „Dziel się!”. W ten sposób komórka nowotworowa przestaje się dzielić i umiera.

Jakie efekty dało zastosowanie terapii celowanej w przewlekłej białaczce szpikowej?

– Wydłużyło życie chorym o co najmniej 10 lat, górna granica nie została jeszcze określona. Jednak chciałabym zaznaczyć, że terapię celowaną nie zawsze stosujemy jako jedyną – jak w przewlekłej białaczce szpikowej. Często, a tak jest w przypadku chłoniaków agresywnych, podajemy przeciwciała monoklonalne razem z chemioterapią.

Czy w Polsce mamy dostęp do terapii celowanych?

– Niestety, mamy refundowane tylko jedno przeciwciało monoklonalne stosowane w chłoniakach i przewlekłej białaczce limfocytowej oraz tzw. inhibitory kinaz – w przewlekłej białaczce szpikowej. Resztę leków w ramach terapii celowanych stosujemy w badaniach klinicznych. Zachęcam chorych do udziału w nich. Bo jest to praktycznie jedyny dostęp do nowoczesnej terapii.

A czy wzięcie udziału w badaniu klinicznym jest bezpieczne?

– Tak. Pacjent zawsze uzyskuje szczegółowe i wyczerpujące wyjaśnienia przed podpisaniem zgody na udział w badaniu i w każdej chwili może się wycofać. Najczęściej prowadzone są tzw. badania III fazy – kiedy skuteczność i toksyczność leku są znane, a leki są już zarejestrowane i dopuszczone do stosowania np. przez FDA w Stanach Zjednoczonych. Pacjent w badaniu klinicznym jest obserwowany ze szczególną uwagą i starannością.


Do uszkodzenia materiału genetycznego, a w konsekwencji do rozwoju raka, dochodzi na skutek: promieniowania UVB, działania środków chemicznych – np. amin powstałych przy smażeniu tłuszczu, metali ciężkich, pleśni. Z czynników biologicznych warto wymienić wirusy, grzyby, bakterie.

Foto: fotolia

Strony: 1 2

Wydanie: 2015, 33/2015

Kategorie: Zdrowie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy