Zabytki w ogniu

Zabytki w ogniu

Wszyscy w Zakopanem wiedzieli, że pensjonat Chata spłonie, nie znano tylko daty To, że pożar strawi zabytkowy budynek pensjonatu Chata przy ul. Witkiewicza 19b w Zakopanem, z pięknym widokiem na Tatry, było jasne jak słońce, nikt tylko nie znał daty. Dwa lata temu zamieściliśmy w PRZEGLĄDZIE (nr 9/2019) zdjęcie tego domu z podpisem: „Rozbiórka Chaty została wstrzymana, tylko czy ktoś nie podpali starej willi?”. W piątek, 19 marca, o godz. 15 rozmawiałem o pożarach zakopiańskich drewnianych willi z Jarosławem Kośmińskim, zastępcą komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Zakopanem. Straż wie o niebezpieczeństwie wybuchu pożaru w opuszczonych i niezamieszkanych zabytkowych domach, ale zrobić może niewiele. 13 godzin po naszej rozmowie, w sobotę, o godz. 4 rano, Chata już płonęła. Pożar gasiło 10 jednostek straży, bo w sąsiedztwie znajdują się inne budynki; komendant Kośmiński też przyjechał. Na pierwszym piętrze strażacy natrafili na trzy zwęglone ciała. Dwa miesiące temu, tym razem w niedzielę, 7 lutego, również we wczesnych godzinach porannych, przy ul. Jagiellońskiej 6 spłonęła wybudowana w 1897 r. drewniana willa Borek, w której przez lata mieścił się internat zakopiańskiej szkoły plastycznej, a potem mieszkał i pracował rzeźbiarz Władysław Hasior. W zgliszczach strażacy znaleźli dwa zwęglone ciała. W lutym i marcu w wyniku pożarów w opuszczonych i zaniedbanych zabytkowych willach śmierć poniosło w Zakopanem pięć osób. W Chacie ogień pojawił się na parterze, objął ganek oraz klatkę schodową i od razu było wiadomo, że to dzieło podpalacza. Na pierwszym piętrze, w jednym z pokoi, spało trzech bezdomnych mężczyzn, którzy, jak mówią inne osoby korzystające z tutejszych noclegów, sprawowali funkcje „kierowników pensjonatu”. To oni decydowali, kto tu może mieszkać i na jakich warunkach. W „swoim pensjonacie” przyjmowali zarówno mężczyzn, jak i kobiety. Nie było sygnałów, aby byli z kimś skonfliktowani. Gdy o godz. 4 płonął już parter budynku, nie otworzyli okien, nie próbowali się wydostać, nie wzywali pomocy. Strażacy, którzy szybko się zjawili, skierowali strumienie wody równocześnie na Chatę i na stojący najbliżej drewniany dom należący do Jerzego Wybieralskiego, instruktora narciarstwa alpejskiego, prowadzącego zajęcia na stokach w Zakopanem i francuskim Chamonix, członka stowarzyszenia Lepsze Zakopane. To on, z obawy o bezpieczeństwo własnego domu, najbardziej bał się pożaru Chaty i wszystkich informował, że lada chwila willa może spłonąć. Gdy w lipcu 2020 r. w Chacie zamieszkali bezdomni i urządzili w niej samozwańczy pensjonat, zawiadomił o tym wszystkich odpowiedzialnych za zakopiańskie zabytki. Oto korespondencja z ostatnich miesięcy. Sygnały w próżnię 25 sierpnia 2020 r. Jerzy Wybieralski pisze do insp. Piotra Dziekanowskiego, komendanta powiatowego policji w Zakopanem, i dziękuje mu za interwencje funkcjonariuszy w willi Chata 13, 14 i 17 sierpnia, dodając: „Mam nadzieję, że brak odpowiedniego zabezpieczenia budynku przez spółkę Top Tatry jest tylko chwilowym zaniedbaniem, a nie celowym działaniem, którego skutkiem będzie zlikwidowanie budynku poprzez pożar, a następnie budowa, już bez przeszkód i ograniczeń wynikających z regulacji prawnych dotyczących obiektów zabytkowych, wielkiego apartamentowca. 10 września 2020 r. Wybieralski wysyła jednakowej treści pisma do komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Zakopanem bryg. Grzegorza Worwy, burmistrza Zakopanego Leszka Doruli, starosty tatrzańskiego Piotra Bąka, generalnej konserwator zabytków dr Magdaleny Gawin: „Uprzejmie proszę o jak najszybsze podjęcie stosownych działań mających na celu niedopuszczenie do zniszczenia przez pożar drewnianego, dewastowanego, niezamieszkanego budynku przy ul. Witkiewicza 19b. Budynek w obecnym stanie stanowi zagrożenie pożarowe wobec sąsiednich zamieszkałych budynków. Pożar dużego drewnianego domu może spowodować straty nie tylko materialne, ale także ofiary w ludziach, w tym śmiertelne”. Jerzy Wybieralski pisze, że pensjonat Chata jest własnością spółki Top Tatry z siedzibą w Orzeszu. Spółka ta wystąpiła do starosty tatrzańskiego o pozwolenie na rozebranie zabytkowego domu i budowę na jego miejscu budynku wielkokubaturowego. Starosta jednak nie wydał zezwolenia na rozbiórkę. 16 września 2020 r. starosta tatrzański odpowiada, że sprawę gromadzenia się różnych osób w tym zabytkowym obiekcie i spowodowanego tym ryzyka pożaru przekazał do komendy powiatowej policji oraz do nadzoru budowlanego: „Właściwym organem do podjęcia działań w tej sprawie jest Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Posiada on bowiem uprawnienia do przeprowadzenia czynności kontrolnych, dokonania oceny stanu technicznego obiektu, a także w wypadku stwierdzenia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2021, 2021

Kategorie: Kraj