Zacznijmy od naszych lodówek

W Polsce co roku marnuje się niemal 9 mln ton żywności Na świecie co roku wyrzucamy 1,3 mld t jedzenia (FAO, maj 2011 r.). Stanowi to jedną trzecią produkowanej żywności. W typowym domu Europejczyka wyrzuca się 20-30% kupionego jedzenia, dwie trzecie nadawałoby się jeszcze do spożycia. W Polsce co roku marnuje się niemal 9 mln ton żywności. Dane Eurostatu sytuują nasz kraj na piątej pozycji wśród państw marnujących jedzenie w Unii Europejskiej, za Wielką Brytanią, Niemcami, Francją i Holandią. W odróżnieniu od tych krajów w Polsce za 73% zmarnowanych produktów żywnościowych odpowiedzialność ponosi branża spożywcza. Producenci i dystrybutorzy żywności utylizują ją na skalę masową. Co roku niszczonych jest w ten sposób 6,6 mln t. Wielu producentów i dystrybutorów woli swoje produkty zniszczyć, niż przekazać bankom żywności. Marek Borowski, prezes Federacji Polskich Banków Żywności, podaje przykład jednej z firm, która niedawno po trzech miesiącach zakończyła współpracę z bankami żywności, gdyż za przekazane produkty musiała zapłacić 2 mln zł podatku. Wolała oddawać swój towar do utylizacji. Przy przekazywaniu żywności na cele pomocowe jej producenci są zwolnieni z podatku VAT, dystrybutorzy już nie. Ministerstwo Finansów argumentuje, że zwolnienie z niego byłoby niezgodne z prawem unijnym. Z drugiej jednak strony, podobne zastrzeżenia zgłaszano wobec zwolnienia z podatku VAT charytatywnych esemesów i sprawę udało się rozwiązać. Porażka polskiej prezydencji – Tutaj też potrzebny jest mądry kompromis. Inaczej w sytuacji, gdy utylizacja żywności jest o 50% tańsza niż przekazanie jej osobom potrzebującym, pozostanie nam tylko apelowanie do sumienia przedsiębiorców – mówi poseł do Parlamentu Europejskiego, Wojciech Olejniczak, który na co dzień zajmuje się prawnymi regulacjami pomocy żywnościowej dla osób potrzebujących. Z Brukseli nie płyną jednak dobre wiadomości. 20 września na posiedzeniu Rady UE ministrowie rolnictwa państw członkowskich podjęli decyzję o zmniejszeniu funduszy na ten cel. W jej efekcie pomoc żywnościowa dla najuboższych zostanie obniżona o 60 mln euro. To znaczny spadek, w 2011 r. do Polski trafiło bowiem 75 mln euro z łącznej kwoty 500 mln euro, przeznaczonych na Europejski Program Pomocy Żywnościowej (PEAD). W tej sytuacji państwo powinno podjąć pilne działania, aby zachęcić firmy z branży spożywczej do przekazywania produktów bankom żywności. Była to jedna z największych porażek polskiej prezydencji. Minister rolnictwa Marek Sawicki nie był w stanie stworzyć koalicji w obronie Europejskiego Programu Pomocy Żywnościowej. To zła wiadomość dla 4 mln Polaków korzystających z tego programu. Dostają oni produkty żywnościowe, m.in. mąkę, kaszę i konserwy. W sprawnie działający system pomocy osobom ubogim zaangażowanych było 20 tys. wolontariuszy, 7 tys. organizacji pozarządowych. To zła wiadomość także dla polskich rolników i producentów, ponieważ 90% przekazywanej żywności pochodzi od nich. Promieniem optymizmu może być list przewodniczącego Komisji Europejskiej, który w odpowiedzi na interwencję posła Wojciecha Olejniczaka zaproponował stworzenie nowego programu pomocy żywnościowej, dysponującego środkami wynoszącymi 2,5 mld euro na lata 2014-2020. Co siódmy człowiek głoduje To ważna informacja. Szczególnie z punktu widzenia Europejczyków cierpiących niedostatek. Nie rozwiąże ona jednak światowego problemu głodu. Ten w sytuacji narodzin siedmiomiliardowego obywatela świata staje się coraz bardziej palący. Według danych ONZ, co siódmy mieszkaniec Ziemi głoduje. – Głód i chęć zapewnienia bytu rodzinie skutecznie odsuwają dzieci od nauki i szkoły. Co gorsze, takie są również oczekiwania samych rodzin, zwłaszcza w stosunku do chłopców. To, że dziewczynki nie są posyłane do szkoły, wynika bardziej z uwarunkowań kulturowych, jeśli chłopcy nie chodzą do szkoły, jest to pochodna biedy – mówi orientalistka Katarzyna Javaheri. – Gdzieś w okolicach wsi Chandud zatrzymaliśmy się, a nasz samochód otoczyły dzieciaki. Wpatrywały się w nas z wyciągniętymi językami – wspomina wyprawę do Afganistanu podróżnik i orientalista Jakub Gajda. – Jeden z towarzyszy podróży uznał, że to znak nienawiści wobec Europejczyków. Te dzieci były jednak za małe, by nienawidzić. Wyciągając języki, pokazywały, że są głodne. Takich relacji z wypraw do krajów Południa jest wiele. Każda rysuje

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2012, 2012

Kategorie: Ekologia