Zagadka stulatków

Zagadka stulatków

29.09.2007 Warszawa Wernisaz wystawy " Danuta Szaflarska w Teatrze Narodowym " n/z Danuta Szaflarska fot. Karol Piechocki/REPORTER

W Polsce jest 4242 stulatków, dwie panie mają ponad 110 lat – Zawsze starałam się korzystać z życia i nie zawsze słuchałam lekarzy – odpowiadała pytana o sekret długowieczności najdłużej żyjąca osoba świata – Francuzka Jeanne Calment, która przeżyła 122 lata. Palenie papierosów i picie wina rzuciła dopiero pięć lat przed śmiercią. Z marzeń nie zrezygnowała nigdy. Mając 120 lat, zadebiutowała jako aktorka w filmie autobiograficznym. Jest najlepszym dowodem tego, że osoby długowieczne, jeśli zdrowie im pozwoli, mogą żyć i funkcjonować jak za młodu. To tylko społeczeństwo wyznacza im rolę staruszków, z którą często się nie identyfikują. Izolacja ludzi starych to symbol naszych czasów, a związana jest z szybkimi przemianami obyczajowymi, nowymi technologiami, rozwojem nauki, które jakby wyłączają seniorów z aktywnego życia. Towarzyszy temu zanik więzi międzypokoleniowych, młodych i starych zaczyna dzielić mur niezrozumienia i uprzedzeń. Tymczasem aktywność na Facebooku i spotkania face to face są realizowaniem tej samej potrzeby komunikacji z drugim człowiekiem, tyle że w inny sposób. Wystarczyłoby odrzucić obyczajowo-technologiczny filtr, poprzez który patrzymy na starszych ludzi, by stwierdzić, że obraz, jaki sobie na ich temat stworzyliśmy, nie ma nic wspólnego z prawdą i że są takimi samymi osobami jak my, chociaż nie udzielają się na Twitterze albo nie rozumieją słowa gender. Mówi o tym dr Wacław Kroczek z Gerontology Research Group (Światowego Towarzystwa Gerontologicznego), instytucji badawczo-naukowej z Los Angeles zajmującej się stulatkami, mającej swój oddział w Polsce. 25-letni dr Kroczek spotyka się i przyjaźni z wieloma seniorami: – Uwielbiam z nimi przebywać, ponieważ kontakt ze starszymi ludźmi jest dla mnie pasjonujący i wzbogacający, w końcu przeżyli tyle lat i mają tak wiele do powiedzenia, nie wspominając już o tym, że nie odczuwam między nami żadnej różnicy wieku. Wielu stulatków czuje się tak samo jak kiedyś i są zaskoczeni swoją starością. – Bo często tylko ciało się starzeje, a nie umysł – tłumaczy dr Kroczek, co potwierdza współczesna odmiana psychologii – coaching, który udowadnia, że to, jak postrzegamy innych i samych siebie, zależy wyłącznie od naszego myślenia. Jeśliby więc uwolnić stulatków od obowiązku „bycia starymi”, niejednokrotnie zaskakiwaliby nas młodzieńczą pomysłowością i apetytem na życie. Jak choćby portugalski reżyser Manoel de Oliveira, który robił filmy do końca życia, a umarł w wieku 106 lat. Świadczą o tym także historie naszych rodzimych superstulatków. Siostra Dominika, niepokalanka z Nowego Sącza, twierdzi, że zatańczyłaby jeszcze mazura, gdyby ktoś jej zagrał, a potwierdza to wiceprzełożona Białego Klasztoru, która codziennie patrzy z zachwytem, jak 106-letnia zakonnica dosłownie śmiga po schodach. Energiczna seniorka mówi, że zawsze była „do tańca i do różańca” i taka pozostała do dziś. Kiedy rozmawiałam z nią przez telefon, miałam wrażenie, że po drugiej stronie jest młoda dziewczyna. 107-letni Józef Prończuk z Warszawy, emerytowany profesor SGGW, znawca traw, wygląda, jakby czas się zatrzymał, co potwierdza syn Grzegorz, który podkreśla, że ojciec prawie się nie zmienił, zachowując szczupłą, młodzieńczą sylwetkę. Pan Józef całe życie szerokim łukiem omijał lekarzy. Naprawdę chory był tylko dwukrotnie. Raz, gdy miał ponad 40 lat i stwierdzono u niego problem z nadnerczami. Diagnozę postawił lekarz, ale pana Józefa ostatecznie wyleczył zielarz. Za drugim razem, gdy dobijał setki, pan Józef zachorował na zapalenie płuc i wtedy już trafił do szpitala. Był leczony antybiotykami, ale kiedy wrócił do domu, przerwał kurację, a opakowanie z resztą tabletek wyrzucił. Mocny organizm dał sobie radę bez nich. Równie imponująca jest aktywność naukowa profesora, który dopiero po przejściu na emeryturę pokazał, co potrafi. To on jest bowiem pomysłodawcą nowej technologii zakładania trawników, znanych dziś pod nazwą trawników rolowanych, które otaczają m.in. Stadion Narodowy w Warszawie. – Gdyby mama dobrze widziała, nadal intensywnie uczyłaby się języków obcych, a zwłaszcza włoskiego, bo to była ostatnio jej olbrzymia pasja, obok szycia szmacianych lalek, którymi lubiła obdarowywać dzieci z domu dziecka – mówi Wojciech Dańko, artysta malarz, syn pani Krystyny, która rozpoczęła setny rok życia. Jedynie ostatnie problemy ze wzrokiem spowodowały, że musiała zrezygnować z dotychczasowych zainteresowań i aktywności. – Na szczęście nadal jest pogodna, jak to moja

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 45/2016

Kategorie: Kraj