Spadkobiercy Zamoyskich chcą przejąć majątek wart 30 mln zł. Czy to koniec muzeum w Kozłówce? W Kozłówce i okolicach powiało grozą. Wielu tutejszych ludzi żyje bowiem tylko dzięki Muzeum Zamoyskich, które od lat zapewnia im byt. Stała i sezonowa praca w pałacowych ogrodach, parku, obiektach gospodarczych i wystawienniczych, to pokaźny zastrzyk finansowy dla miejscowych rodzin. Teraz nikt nie jest w stanie powiedzieć, jaki los czeka to muzeum – jedno z najbardziej znanych w Polsce i w Europie. W październiku br. do Sądu Okręgowego w Lublinie wpłynął pozew spadkobierców Aleksandra Zamoyskiego, ostatniego ordynata Kozłówki, o wydanie im pałacu, parku o powierzchni 21 ha i wyposażenia będącego w dyspozycji muzeum, a więc: obrazów, srebrnych zastaw, naczyń, mebli i księgozbioru liczącego ponad 7 tys. woluminów. Majątek oszacowano na 30 mln zł. Pozew wraz z uzasadnieniem i załącznikami liczy aż trzy tomy. Kozłówką wstrząsnęło już po raz kolejny. Bo pierwszy raz nastąpiło to w 1979 r., kiedy w asyście ministerialnych urzędników do pałacu Zamoyskich usytuowanego na obrzeżach wsi zjechał Krzysztof Kornacki. Niespełna 30-letni wówczas dyrektor rozpoczął w Kozłówce nowe rządy. Przez lata konsekwentnie zmieniał oblicze arystokratycznej rezydencji, zapewnił splendor na całą Polskę i zagranicę. Drugi raz Kozłówką wstrząsnęło 20 lat później. W 1999 r. gruchnęła wiadomość, że mieszkający w USA syn ostatniego ordynata Kozłówki rozpoczął starania o nabycie praw do spadku po zmarłym ojcu. Sprawa w sądzie wlokła się latami. A teraz znowu… Zaczęło się od Tęczyńskich Wieś Kozłówka leży 9 km od Lubartowa. Żyzne tereny rolnicze i sosnowo-dębowe lasy Kozłowieckiego Parku Krajobrazowego wchodziły niegdyś w skład wielkich dóbr ziemskich, sięgających prawie pod Lublin. – W pierwszej połowie XV w. właścicielami tych włości byli Tęczyńscy, później Oleśniccy i Szamotulscy – informuje Grażyna Antoniuk, specjalistka ds. edukacji i informacji Muzeum Zamoyskich w Kozłówce. – W 1870 r. do Kozłówki przyjechał Konstanty Zamoyski. Hrabia postawił sobie za cel stworzenie tutaj wielkopańskiej rezydencji. W 1903 r. utworzona została ordynacja kozłowiecka licząca 7650 ha. W czasie II wojny światowej majątkiem i rezydencją zarządzali Aleksander i Jadwiga Zamoyscy. W obawie przed zbliżającym się frontem Jadwiga wywiozła do Warszawy najcenniejsze okazy, które bezpowrotnie przepadły podczas powstania warszawskiego. Natomiast pałac w Kozłówce wraz z większą częścią zbiorów nie doznał podczas wojny prawie żadnego uszczerbku. Ostatni ordynat, Aleksander Zamoyski, po II wojnie światowej osiedlił się wraz z dziećmi i żoną Jadwigą w Montrealu. Mieli czworo dzieci: Adama, Marię, Andrzeja i Inkę. Powstanie w 1944 r. Polski Ludowej wkroczyło do Kozłówki wraz z dekretem o reformie rolnej, na mocy którego państwo przejęło nieruchomości: ziemię, pałac i zabudowania dworskie. Przejęło też niezgodnie z prawem wyposażenie pałacu. Do 1977 r. pałac w Kozłówce był Centralną Składnicą Ministerstwa Kultury i Sztuki. Część zbiorów przekazano innym muzeom, a także mniej lub bardziej ważnym urzędom państwowym. W latach 60. przywieziono do Kozłówki potężne zbiory malarstwa i rzeźby z okresu realizmu socjalistycznego, które obecnie stanowią unikatową w skali Europy galerię sztuki socrealizmu, liczącą ponad 1,5 tys. eksponatów. Dobry duch Kozłówki Minęło ponad 25 lat od czasu, kiedy Krzysztof Kornacki został dyrektorem Muzeum Zamoyskich w Kozłówce. Gdy w 1979 r. zaczynał pracę, prawie nikt w Polsce nie słyszał o kozłowieckim muzeum. – Trudno było tu trafić, ale dojechałem. Budynki zmasakrowane, dziedziniec przypominał pastwisko. Muzeum zamknięte, ekspozycji pilnował portier. Wpuścił mnie tam za dwa piwa. Włosy stanęły mi na głowie. To był mój nieoficjalny rekonesans. Kiedy zostałem dyrektorem, pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było założenie plomb. Kozłówkę traktowano wtedy jak kopalnię zabytków. Każdy, kto miał zgodę Ministerstwa Kultury, brał, co chciał, oczywiście za pokwitowaniem. Dyrektor i personel muzeum rozpoczęli starania o powrót do Kozłówki rozsianej po kraju części wyposażenia pałacu. Odzyskanie większości eksponatów trwało latami. Pieniądze na działalność muzeum pochodziły z różnych źródeł. Do końca 1999 r. muzeum było jednostką budżetową finansowaną z budżetu państwa. Po zmianie przepisów działalność muzeum finansowana jest z dotacji Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie, który na ten cel przeznacza rocznie około 2 mln zł.
Tagi:
Izabella Wlazłowska









