Zamrożone parytety

Zamrożone parytety

Przez opieszałe działania komisji sejmowej nie ma szans, by w wyborach samorządowych na listach było 50% kobiet

Mogło być szybko i sprawnie, a wyszło jak zwykle. Projekt ustawy o parytetach utknął w pracach sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia niektórych projektów ustaw z zakresu prawa wyborczego (NOW). Przy tym tempie prac nie ma szans, żeby ustawa weszła w życie przed wyborami samorządowymi. Przewodniczący komisji Waldy Dzikowski twierdzi, że katastrofa w Smoleńsku opóźniła wykonanie analiz.

Miłe złego początki

Na początku było nieźle. Przez trzy miesiące wolontariuszki zebrały ok. 150 tys. podpisów pod projektem ustawy. Projekt, zaniesiony uroczyście do Sejmu w grudniu 2009 r., po formalnym zatwierdzeniu został przyjęty do pierwszego czytania. W lutym br. przeszedł kolejny etap i został skierowany do dalszych prac sejmowych. „Ta ustawa od strony prawnej jest niesłychanie prosta. Jeśli nie zabraknie woli politycznej, można ją uchwalić w ciągu dwóch tygodni”, przekonywała prof. Małgorzata Fuszara, prezentując projekt w Sejmie.
Minęły dwa tygodnie, minął miesiąc… o parytetach cisza. Przekazując ustawę w grudniu, jej autorki i autorzy mieli nadzieję, że parytety zostaną wprowadzone odpowiednio wcześnie, by wybory samorządowe jesienią 2010 r. odbyły się już według nowych zasad. Aby tak się stało, trzeba by zatwierdzić ustawę pół roku przed głosowaniem. Opieszałe działania komisji sprawiają, że ze zwiększeniem szans na udział kobiet w parlamencie najprawdopodobniej trzeba będzie zaczekać przynajmniej do kolejnych wyborów.
Po terminie czytania nastąpiła bowiem w Sejmie długa cisza – mimo że nad sprawą czuwały działaczki, organizatorki akcji, zainteresowane posłanki, czuwali też zwykli obywatele. Pod hasłem „Parytety dla mężczyzny i kobiety” odbywała się m.in. tegoroczna poznańska Manifa (Waldy Dzikowski jest przewodniczącym PO w Wielkopolsce).
Poparcie dla projektu bardzo silnie było i jest widoczne w internecie, gdzie tworzą się kolejne strony informujące o akcjach na rzecz parytetów. Na Facebooku do grupy „Popieram parytety płci na listach wyborczych” dołączyło już prawie 3,5 tys. osób, kampania toczy się też na Twitterze i Blipie – serwisach, w których użytkownicy wymieniają informacje i opinie poprzez krótkie wiadomości tekstowe. Na stronie Kongresu Kobiet przedstawiono list otwarty do członków komisji nawołujący do uchwalenia ustawy w terminie, który umożliwi objęcie jej zapisami najbliższych wyborów samorządowych.
Pod koniec marca rozpoczęła się też akcja mejlowa „Pośle/Posłanko: wyjmij parytety z zamrażarki”. Tysiące internautów wysyłało do członków komisji NOW apel o przyspieszenie prac nad ustawą: „Wszyscy pamiętają, jak szybko i sprawnie Sejm potrafi pracować – przykładem jest choćby ustawa hazardowa. Tymczasem to projekty obywatelskie powinny mieć polityczny priorytet. Chcę zaapelować do Pani/Pana o publiczne zadeklarowanie osobistej gotowości do prac nad ustawą obywatelską w trybie nadzwyczajnym. Niezależnie od tego, jaka jest Pani/Pana opinia na temat parytetów płci na listach wyborczych, uważam, że nie należy lekceważyć inicjatywy tysięcy Polek i Polaków oraz opinii 60% wyborców popierających parytety”. Sygnatariusze zaznaczają, że lekceważenie projektu obywatelskiego skutecznie zniechęca Polaków do czynnego zaangażowania w życie polityczne kraju. Na list odpowiedziało dwoje posłów, Mariusz Kamiński z PiS i Halina Rozpondek z PO. Oboje zadeklarowali gotowość do pracy nad projektem.

Komisja w ruch

Waldy Dzikowski obiecał wreszcie, że po Wielkanocy praca nad parytetami ruszy pełną parą, i zapowiadał, że komisja pójdzie w tej sprawie „szybką ścieżką”. Od Wielkanocy minął już ponad miesiąc, a obiecana para jakoś nie bucha.
Trudno jednak spodziewać się po Dzikowskim entuzjazmu. Początkowe dyskusje z feministkami podsumował on stwierdzeniem, że ich argumenty „są urocze”. Dopiero w kolejnych rozmowach podjął merytoryczną dyskusję, choć wciąż nie krył, że nie jest przekonany do tego rozwiązania.
Pierwsze spotkanie komisji, która poza parytetami zajmuje się także innymi zmianami w ordynacji wyborczej, miało miejsce ponad półtora miesiąca po pierwszym czytaniu. Nie przyniosło żadnych rozwiązań – punkt posiedzenia dotyczący projektu ograniczył się do wyznaczenia specjalistów, którzy mają przygotować niezbędne ekspertyzy. Zgodnie z zapowiedzią, miały one powstać przez półtora tygodnia, po tym czasie planowano spotkanie prezydium. Plany pokrzyżowała katastrofa w Smoleńsku. Kolejne posiedzenie komisji odbyło się nie po dwóch, ale po trzech tygodniach, co samo w sobie jest zrozumiałe. Nie do pojęcia jest jednak stwierdzenie Dzikowskiego, że w związku z tragedią nie zostały przygotowane ekspertyzy i sprawę należy przełożyć na później.
Ekspertyzy, których nie mają członkowie komisji, to m.in. wyliczenia, jak liczba kobiet na listach wyborczych przekłada się na liczbę kobiet wybranych do parlamentu. Rzekomo brak tych danych nie pozwolił kontynuować pracy nad ustawą. Anna Dryjańska, redaktorka strony internetowej popieramparytety.pl, przedstawiła na swojej witrynie ekspertyzę obywatelską, sporządzoną na podstawie ogólnodostępnych danych Państwowej Komisji Wyborczej. Wynika z nich, że w PiS, PO i LiD w 2007 r. liczba kobiet na listach przekładała się na liczbę wybieranych parlamentarzystek, a udział wybieranych kobiet był procentowo większy niż na listach. Spośród największych partii jedynie PSL odbiega od tego schematu:
PO: 17,02% kobiet na listach, 22,05% w parlamencie,
PiS: odpowiednio 15,33% i 21,71%,
LiD: 16,72% i 18,6%,
PSL 16,77% i 3,33%.
Potwierdza to tendencję, o której od wielu miesięcy mówią statystyki – Polacy chcą głosować na kobiety i głosowaliby częściej, gdyby tylko mieli taką możliwość. Przygotowanie ekspertyzy, jak podaje jej autorka, zajęło niespełna godzinę. Jak widać, można.

Zły czas?

Tragedia smoleńska wstrząsnęła parlamentem, tak jak wstrząsnęła całym narodem. Pozostały jednak zachowane procedury prac, zachowana jest ciągłość władzy. Nie ma zatem powodu, dla którego prace komisji miałyby zostać opóźnione, tym bardziej że wśród ofiar nie było jej członków. Zasłanianie się katastrofą jest nie na miejscu i źle świadczy o szacunku dla zmarłych parlamentarzystów. Szczególnie tych, którzy byli gorącymi zwolennikami nowej ustawy, jak Jolanta Szymanek-Deresz i przede wszystkim Izabela Jaruga-Nowacka, która z wielkim zaangażowaniem działała na rzecz wprowadzenia równego dostępu do polityki.
Czyżbyśmy po raz kolejny mieli się przekonać, że nigdy nie ma właściwego czasu na rozmowę o prawach kobiet?
Przy tym tempie prac marzenie o nowych twarzach w wyborach samorządowych powoli odchodzi w niebyt. Możemy się spodziewać tych samych, znanych już nazwisk na listach, tej samej grupy wspierających się wzajemnie kolegów. Panie na listy wejdą, jeśli wykażą się wielokrotnie większymi kompetencjami niż mężczyźni lub, niestety, zgodzą się na rolę paprotek.
Czy można liczyć na to, że partie, jak radzą niektórzy przeciwnicy rozwiązań ustawowych, same wprowadzą parytety lub choćby kwoty na swoich listach? Szanse są marne. Wystarczy zajrzeć za partyjne kulisy. Szklany sufit wciąż widać w organach zarządzających niemal wszystkich partii (może poza Zielonymi, gdzie parytet w organach zarządzających wpisany jest w statut). Dysproporcja kobiet i mężczyzn jest rażąca.
Dane pochodzą ze stron partii i zawierają informacje sprzed katastrofy w Smoleńsku. W zarządzie PO na 14 osób są dwie kobiety. Naczelny Komitet Wykonawczy PSL to 19 osób, w tym dwie kobiety. Zarząd Główny PiS – 47 osób, siedem kobiet. W Zarządzie SLD do niedawna było ich trzy na 23 osoby (ale w tym m.in. Jolanta Szymanek-Deresz).
Przy okazji nie da się nie zauważyć, że w skład 17-osobowej komisji pracującej nad parytetową ustawą wchodzą… tylko dwie panie, Agnieszka Hanajczyk i Halina Rozpondek (obie z PO). To niespełna 12% – mniej niż w całym Sejmie. Zastępcami przewodniczącego Komisji są natomiast wyłącznie panowie posłowie.

Zgoda, i co dalej?

Ustawa o parytetach jest apolityczna. Z badań opinii publicznej wynika, że wprowadzenie równego udziału kobiet i mężczyzn na listy wyborcze jest bliskie osobom popierającym prawicę i lewicę, popierają go osoby z różnym poziomem wykształcenia, pochodzące z wielu środowisk. Wybitni specjaliści, Roman Wieruszewski, Wiktor Osiatyński, Wojciech Sadurski, Piotr Winczorek, Adam Bodnar, przedstawili analizy udowadniające, że parytety są zgodne z konstytucją (wbrew wątpliwościom m.in. Elżbiety Radziszewskiej).
Niedobór kobiet w życiu politycznym oznacza, że nadal ich sprawy zdrowotne, społeczne, edukacyjne będą rozgrywane za ich plecami. Na poziomie lokalnym brak wystarczającej liczby pań oznacza to, co widzimy na co dzień: brak opieki socjalnej, przedszkoli, infrastruktura z wielkim trudem i powoli dostosowywana do wózków dziecięcych i potrzeb osób niepełnosprawnych. Na poziomie krajowym efekty niedostatecznej reprezentacji kobiet widać równie wyraźnie: cisza wokół in vitro, brak dostępu do antykoncepcji, antyaborcyjny pseudokompromis – wymieniać można by bardzo długo.
I tylko rządzący starają się hamować projekt, licząc na to, że jeśli nie uda się powstrzymać zmian, to może chociaż dadzą radę zatrzymać je do kolejnych wyborów.
Albo jeszcze następnych…
Bez parytetów nadal będzie, jak śpiewały Elektryczne Gitary: „wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie nadal tak jak jest”. Wszyscy potakują, że kobiet jest w organach władzy za mało, ale zmian nadal nie widać.

————————————–

Kalendarium

20-21 czerwca 2009 – Kongres Kobiet Polskich
sierpień 2009 – projekt ustawy o parytetach
wrzesień-grudzień 2009 – zbieranie podpisów pod projektem ustawy (ostatecznie uzyskano ich ponad 150 tys.)
21 grudnia 2009 – przekazanie projektu ustawy do Sejmu
22 stycznia 2010 – przyjęcie projektu (potwierdzenie, że spełnia wymagania formalne)
18 lutego 2010 – pierwsze czytanie (Klub Lewicy wnioskował o uchwalenie ustawy w pierwszym czytaniu, pozostałe kluby zdecydowały o przekazaniu projektu do komisji sejmowej)
8 kwietnia 2010 – pierwsze posiedzenie Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia niektórych projektów ustaw z zakresu prawa wyborczego dotyczące ustawy parytetowej
29 kwietnia 2010 – drugie posiedzenie komisji
jesień 2010 – wybory samorządowe

Wydanie: 19/2010, 2010

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy