Zaprojektuj sobie potomka

Zaprojektuj sobie potomka

Czy selekcja embrionów doprowadzi do eliminacji osobników chorych i słabych? Media mówią o kolejnym kamieniu milowym w dziejach medycyny. Oto po raz pierwszy kobieta obciążona genetyczną mutacją powodującą wczesną chorobę Alzheimera wydała na świat zdrowe dziecko. Stało się to dzięki metodzie zwanej preimplantacyjną diagnostyką genetyczną. W laboratorium w wyniku sztucznego zapłodnienia powstają embriony. Pobrane z nich komórki poddawane są testom genetycznym. Tylko zarodki z „dobrymi” genami trafiają do macicy matki. Te z dziedzicznymi mutacjami mogącymi powodować choroby są niszczone. W ten sposób rodzice i lekarze decydują, któremu z potencjalnych dzieci przyznać prawo do życia. Gorące pragnienie macierzyństwa pragnęła zaspokoić 30-letnia genetyczka z USA (jej tożsamość pozostaje tajemnicą). Niestety, rodzina młodej kobiety dotknięta jest mutacją genetyczną V717L, powodującą rozwój strasznej, niszczącej osobowość i pamięć choroby Alzheimera już przed 40 rokiem życia. Jest to bardzo rzadka przypadłość. Fatalny układ genów ma może 30 rodzin na całym świecie, przy czym rozwojowi choroby nie można zapobiec. Ojciec młodej kobiety zmarł na Alzheimera w wieku 42 lat. Jej 38-letnia siostra cierpiąca na tę chorobę nie jest w stanie opiekować się dziećmi i przebywa w zamkniętej klinice. 35-letni brat również ma Alzheimera i traci pamięć. Jest niemal pewne, że za rok lub dwa także ona zachoruje. Ale mimo wszystko postanowiła zostać matką. Zgłosiła się do Reproductive Genetics Institute w Chicago, prywatnej kliniki reprodukcyjnej, prowadzącej działalność także w Europie i w Azji. Doktor Yuri Verlinsky pobrał pacjentce 23 komórki jajowe, które zostały zapłodnione w laboratorium nasieniem jej męża. Testy genetyczne wykazały, że sześć embrionów jest wolnych od fatalnej mutacji. Cztery zostały umieszczone w macicy matki, jeden się rozwinął. Po 9 miesiącach przyszła na świat zdrowa dziewczynka, która nie zapadnie na będącą przekleństwem rodziny chorobę. Wydarzyło się to przed 18 miesiącami, ale o tym kamieniu milowym dopiero teraz poinformował fachowy „Journal of The American Medical Association”. Obecnie matka znów jest w ciąży z dzieckiem poczętym dzięki diagnostyce preimplantacyjnej. Sprawa ta wywołała ostrą dyskusję natury etycznej. Czy powodowany żądzą zysku doktor Verlinsky stworzył „designer baby” czyli „dziecko z projektu”, odrzucając mniej wartościowy ludzki materiał? W komentarzu opublikowanym przez „JAMA” doktor Dena Towner i bioetyk Roberta Springer-Loewy z University of California zwróciły uwagę, że młoda kobieta zdecydowała się mieć dziecko, którego za kilka lat nie będzie w stanie rozpoznać, o opiece nie wspominając. Dziecko, które w młodym wieku będzie musiało przeżyć śmierć matki. „Czy procedura ta została zastosowana tylko dlatego, że mogła zostać zastosowana?”, pytają Downer i Springer-Loewy. Czy można przeprowadzać bardzo kosztowne zabiegi medyczne dla wybranych, gdy znaczna część populacji nie ma dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej (sama genetyczna diagnostyka preimplantacyjna kosztuje 2,5 tys. dol., do tego dochodzą koszty sztucznego zapłodnienia – co najmniej 7,5 tys. dol.)? Doktor Yury Verlinsky broni się, twierdząc, że nie stworzył żadnego „designer baby”, lecz pomógł rodzinie uwolnić się od śmiertelnej mutacji, której w następnych pokoleniach już nie będzie. Matka sama podjęła decyzję co do posiadania dziecka, zresztą na świecie są miliony malców wychowywanych przez jednego rodzica. Verlinsky poinformował, że tylko w jego klinice urodziło się w wyniku diagnostyki preimplantacyjnej 200 dzieci, a na całym świecie około 700, przy czym do końca bieżącego roku będzie już ponad tysiąc. Dzięki tej procedurze eliminowane są tak groźne dziedziczne plagi jak hemofilia czy choroba Huntingtona. Bioetyk Arthur Caplan z University of Pennsylvania uważa, że taki rozwój sytuacji jest niezwykle kontrowersyjny, „ponieważ dosłownie zaczynamy projektować nasze potomstwo”. Dziś usuwane są embriony z zaprogramowanym w genach Alzheimerem czy hemofilią, jutro będą to zarodki z nieco mniej poważnymi dolegliwościami jak cukrzyca, astma, schizofrenia czy autyzm. W końcu może dojść do tego, że rodzice będą dosłownie „wyszukiwać” wśród embrionów przyszłe dzieci inteligentne, wysokie czy obdarzone genialną zdolnością gry na pianinie. „Czy jest sens przeprowadzać testy na choroby, które rozwiną się w 30-40 lat po urodzeniu? Czyż ludzie nie są śmiertelni?”, pyta Caplan. Bioetyk twierdzi, że diagnostyka preimplantacyjna w znacznie większym stopniu przyczyni się do ukształtowania

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2002, 2002

Kategorie: Nauka