Na Ukrainie trwa walka o władzę. Nikt nie ma w niej czystych rąk “Do czytania historii Ukrainy niezbędny jest brom”, napisał jakiś czas temu Wołodymyr Wynnyczenko, pisarz i polityk młodego pokolenia. Dalej padają słowa jeszcze bardziej gorzkie. “Żądni zaszczytów parszywcy, narodowe śmieci, pasożyty i złodzieje sprzedają naród, komu się tylko da”, z bolesną ostrością oceniał los swego kraju Wynnyczenko. Znaczna część historyków zarzuciła mu zresztą, że dostrzega w ukraińskich dziejach tylko intrygi, spiski i kłótnie, a nie widzi bohaterstwa i wielkich dokonań, w tym i stabilizacji kraju w jego dziejach najnowszych, w ostatniej dekadzie XX stulecia. W ostatnich dniach opinię Wynnyczenki podchwytują jednak coraz liczniej polityczne i intelektualne elity w Kijowie. “Wiele intryg, a mało reform”, podsumowało okres prezydentury Leonida Kuczmy pismo “Zerkało Tyżnia”. Młodzi ukraińscy artyści opublikowali w Internecie manifest, w którym napisali: “Nie chcemy żyć w państwie, w którym skorumpowana władza na czele z prezydentem przekształca Ukrainę w państwo policyjne, licząc w ten sposób na zachowanie status quo”. Dwie kijowskie gazety zamieściły w miniony piątek zdjęcia aresztowanej kilka dni wcześniej przeciwniczki prezydenta Kuczmy, Julii Tymoszenko. Podpis pod wizerunkiem niedawnej wicepremier w rządzie Wiktora Juszczenki w “Ukrainie Mołodoj” brzmi: “Zakratowany symbol”. W “Wiecziernych Wiestiach” napisano pod zdjęciem: “Mnie nie złamali. A ciebie?”. Mocne oskarżenia padają także ze strony ekipy Leonida Kuczmy. Ukraiński prezydent wspólnie z premierem Juszczenką i przewodniczącym parlamentu, Iwanem Pluszczem, opublikowali list, w którym opozycja została oskarżona o dążenie do upadku państwa. Mowa w tym piśmie o “politycznych bankrutach”, o rachubach, by “w chaosie i niepewności” dopaść rządów, których nie udało się zdobyć w demokratycznych wyborach. Dowodem anarchii dla jednych, a resztek demokracji dla innych stało się namiotowe miasteczko, jakie aktywiści akcji “Ukraina bez Kuczmy” zbudowali na głównej ulicy Kijowa, Kreszczatiku. Od końca stycznia w 30 brezentowych konstrukcjach koczuje kilkaset najbardziej zawziętych przeciwników prezydenta. Z tego miejsca rozpoczyna się większość antyprezydenckich demonstracji, które niemal co dzień przechodzą ulicami miasta. Sąd dzielnicowy w Kijowie wydał już jakiś czas temu wyrok na “namiotowe miasteczko” pod pretekstem, że tarasuje ono wejście do stacji metra, ale organizatorzy akcji do ubiegłego tygodnia nie chcieli ustąpić. “Niech usuną nas siłą”, powtarzali do kamer zagranicznych telewizji. Dlaczego opozycja tak gwałtownie domaga się ustąpienia prezydenta, który raptem półtora roku temu dość łatwo zdobył mandat na drugą kadencję? Bezpośrednim powodem są tzw. taśmy Melniczenki, ujawnione w Kijowie po raz pierwszy w listopadzie ubiegłego roku. Ukraińska prasa nazwała to wydarzenie skandalem dziesięciolecia niepodległości kraju. Gdyby wierzyć ukrywającemu się dziś na Zachodzie majorowi Mikole Melniczence, byłemu członkowi osobistej ochrony Leonida Kuczmy, prezydent w swoim gabinecie (gdzie Melniczenko ukrył cyfrowy magnetofon pod kanapą) wydał m.in. polecenie, by “uciszyć” młodego dziennikarza, Georgija Gongadze, który ostro krytykował sposoby sprawowania władzy przez Kuczmę. Gongadze zniknął 16 września ub. roku, a w listopadzie znaleziono w podkijowskim lesie ciało młodego mężczyzny bez głowy, które – po testach DNA – bez żadnej wątpliwości okazało się ciałem dziennikarza. Ujawniony przez kontrkandydata Kuczmy w wyborach prezydenckich, Ołeksandra Moroza, zapis (rzekomej) rozmowy szefa państwa z szefem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, gdzie padają słowa, by zniszczyć Gongadze, wywołały szok polityczny. “O tym, że reżim jest skorumpowany do szpiku kości, wiedziało tutaj każde dziecko, ale że każe mordować oponentów, w to nie wierzyli wszyscy”, napisała z Kijowa jedna z zachodnich agencji. Ołeksandr Moroz w niedawnym wywiadzie dla moskiewskich “Izwiestii” twierdzi z kolei, że politycznych morderstw na Ukrainie było od 1991 roku bez liku. Oskarżenia pod adresem Leonida Kuczmy są rzeczywiście poważne – gdyby przyjąć, że “taśmy Melniczenki” nie zostały spreparowane. Obok “polecenia” zabójstwa jest w tych nagraniach (mających w sumie ponad 300 godzin) wiele dowodów na przejmowanie przez prezydenta państwowych pieniędzy z budżetu i łapówkarstwo. Co gorsza, prezydenta pogrążają politycznie kunktatorskie działania wobec formułowanych przez opozycję oskarżeń. Początkowo ekipa Kuczmy twierdziła, że nagrania są zwykłym oszustwem (“głos” Kuczmy miał podkładać jakiś aktor), a podsłuchu w gabinecie prezydenta nigdy nie było. Dopiero, kiedy nagrania przekazano
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety








