Do zaręczyn z królową cykorii nie doszło, bo Witkacy poznał Ninę W Jadwidze von Unrug spodobały mu się zgrabne nogi, demonicznie rude włosy i drzewo genealogiczne sięgające IX w. „Ja jestem z domu »von und zu«, a to tak imponowało mu”, śpiewa księżna w „Szewcach” Witkacego. Jadwiga mówiła, że to o nich. „O, mój Witkacy, zakochałam się”, śpiewała Nina na nutę „Rozmarynu”, jadąc saniami przez zaśnieżone Zakopane. Był wieczór 7 lutego 1923 r. Tak naprawdę nie zakochała się – jeszcze nie wtedy, ale była pod silnym urokiem przystojnego artysty. JADWIGA UNRUŻANKA, zwana przez wszystkich Niną, przyjechała do Zakopanego jesienią 1922 r. na leczenie płuc. Mieszkała w pensjonacie matki swojej znajomej Wandy Kosseckiej, która prowadziła wytwórnię artystycznych kilimów. Na spotkania u Wandy schodziła się cała tutejsza banda: Tymon Niesiołowski, August Zamoyski, Karol Szymanowski, Karol i Zofia Stryjeńscy. Nina spotykała się też ze swoją kuzynką Marią z Kossaków Pawlikowską, która po ślubie zamieszkała w rodzinnym domu męża, w Willi pod Jedlami na Kozińcu. Chodziła na kolacje zakrapiane wódką i na góralskie wesela. I tylko Witkacy był niedostępny. „Pokazywano mi go – pisała po latach – ale jakoś był nieosiągalny i nawet mnie to korciło, że nie mogę go poznać jako jedną z większych osobliwości Zakopanego”. W końcu jednak spotkali się na jakimś podwieczorku. Towarzystwo od razu zauważyło, jak wielkie wrażenie wywarła na Witkacym dumna, choć uboga arystokratka. Docenił jej oryginalną, „trudną” urodę, bo nie była pięknością jak na ówczesne standardy. Była wysoka i smukła, o dużych oczach i bardzo wydatnych ustach. Kuzynka Madzia Samozwaniec wspominała, że Ninka miała wtedy pelerynkę rudych włosów i skórę tak białą, że aż niebieskawą. Z rozpuszczonymi, kędzierzawymi włosami, ubrana we wzorzysty sweter pozowała Witkacemu do pierwszych zdjęć. Mimo swoich 30 lat chwilami wygląda dziewczęco. Na późniejszych fotografiach Nina ma modną, krótką fryzurę. Nawet na górskie wycieczki ubierała się szykownie – spod rozpiętej kurtki wystawała biała koszula i męski krawat. Kiedyś nad potokiem w Tatrach zdjęła ubranie i naga ustawiła się do zdjęcia. ZAPROSIŁ JĄ DO WILLI TATRY na Chramcówkach, gdzie mieszkał. Poprosił, żeby mu pozowała do obrazu. „Byłam niezmiernie dumna i zadowolona z tej zaszczytnej propozycji – wspominała – ale Staś się jakoś nie pokazywał, a ja musiałam wyjechać z wielkim żalem, że opuszczam Zakopane i tak ciekawych ludzi”. Wróciła w lutym następnego roku i niemal natychmiast spotkała Witkacego. Trzy dni później byli po słowie. Była cudowna wyiskrzona gwiazdami noc – taka, jakie tylko w Zakopanem bywają – notowała we wspomnieniach Nina. – Staś zaproponował mi spacer i poszliśmy w kierunku Kuźnic; pierwsze słowa, które Staś wypowiedział, były: Czy pani zechciałaby zostać moją żoną?, a po mojej przychylnej odpowiedzi dziękował mi najczulej i zaraz zapytał, czy mi bardzo zależy na tym, aby mieć dzieci, bo on wolałby ich nie mieć, z obawy, że nie byłyby udane, jako że oboje do pewnego stopnia jesteśmy degeneraci. ODGRYWAŁ NARZECZONEGO: zabierał Ninę na kolacje, orgietki i do kina. Uczył ją jeździć na nartach. Przedstawił matce i ciotkom. Matce zresztą już kilka miesięcy wcześniej, zaraz po poznaniu Jadwigi, powiedział, że chętnie by się z tą panną ożenił. Dzień po oświadczynach na pytanie Niny, czy wytrzeźwiawszy, nadal obstaje przy propozycji małżeństwa, Witkacy powiedział poważnie: „klamka zapadła”. Chciał się żenić, ustatkować, zmienić coś w życiu. Co raz to nosił się z zamiarami matrymonialnymi. Niektóre wyperswadował mu ojciec, inne spaliły na panewce, jeszcze inne, jak narzeczeństwo z Jadwigą Janczewską, zakończyły się tragicznie. 21 lutego 1914 r. młoda kobieta pojechała do Doliny Kościeliskiej, położyła na ziemi kwiaty i zabiła się strzałem z pistoletu. Zostawiła list, w którym nikogo nie obwiniała (twierdzi się jednak, że nie wytrzymała demonicznej, rozerotyzowanej atmosfery Zakopanego i zazdrości Witkacego o Karola Szymanowskiego). Witkacy boleśnie przeżył jej śmierć i często na seansach spirytystycznych twierdził, że ukazuje mu się duch Jadwigi. Załamany, przyjął propozycję Bronisława Malinowskiego i jako rysownik-dokumentalista wyjechał z nim na ekspedycję badawczą do Australii i Nowej Gwinei. MIESIĄCE PRZED POZNANIEM Niny upłynęły Witkacemu na szukaniu kandydatki na żonę. Pewnie miało na to wpływ spotkanie ze znaną wróżką Heleną Massalską-Krudener, która przepowiedziała artyście wielką zmianę w 1923 r. A on był przesądny i spróbował wziąć się z losem za bary. „Albo zginę
Tagi:
Małgorzata Czyńska









