Złapane za gardło

Złapane za gardło

Najważniejsze to wejść do rady, sejmiku czy Sejmu, a potem robić swoje. Inaczej niczego nie zmienimy Agata Diduszko-Zyglewska – dziennikarka, współpracuje z „Krytyką Polityczną” i „Gazetą Wyborczą”; aktywistka, współautorka dokumentu „Miasto kultury i obywateli. Program rozwoju kultury w Warszawie do roku 2020”, wraz z Katarzyną Tubylewicz opracowała „Szwecja czyta, Polska czyta”. Autorka satyrycznego programu „Przy kawie o sprawie”. Kongres Kobiet, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Czarne Parasolki, Dziewuchy Dziewuchom… Ostatnio namnożyło się różnych organizacji i ruchów kobiecych. Czy to dowód zwiększonej aktywności kobiet, czy polityczna moda? – Myślę, że zaktywizowało się dużo więcej kobiet niż wcześniej. Nawet to wiem, bo od kilku lat współpracuję z Kongresem Kobiet i widzę, że w tegorocznych wyborach samorządowych weźmie udział dużo więcej związanych z nim Polek niż dotychczas. To często kobiety z małych miast, wiosek, startujące do różnych funkcji – żeby być radną w gminie, sołtyską. Wiele robi to po raz pierwszy, czyli aktywizują się kobiety, które wcześniej nie widziały dla siebie roli w życiu publicznym. Zatomizowanie nie jest bardzo niebezpieczne dla sprawy? Bo zaczęłam mieć wątpliwości, w jakim stopniu ta działalność ma sens. Było kilka spektakularnych akcji, zwłaszcza w dużych miastach, ale szału skuteczności brak. –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2018, 34/2018

Kategorie: Wywiady