Złoty interes na czarnym torze

Złoty interes na czarnym torze

W Polsce startują wszyscy najlepsi żużlowcy świata Polska liga żużlowa od lat uważana jest za najlepszą – oraz najhojniej opłacającą zawodników – na świecie. Łączny budżet klubów ekstraklasy waha się w granicach 50 mln zł! Nic dziwnego, że w naszych zespołach regularnie startują największe gwiazdy. Zdarzało się, że najatrakcyjniejsze spotkanie kolejki oglądało więcej widzów niż… wszystkie mecze piłkarskiej ekstraklasy. – Kiedy opowiadam w USA o waszej wspaniałej lidze, ludzie nie chcą mi wierzyć – wyznał Amerykanin Greg Hancock. Na tle ogólnej mizerii rodzimego sportu to rzeczywiście prawdziwy fenomen. Puchar po raz trzeci Przekonaliśmy się o tym ostatnio 19 lipca. Otóż praktycznie wszyscy uczestnicy odbywającego się w Lesznie Drużynowego Pucharu Świata wyruszali prosto ze stadionu Unii na niedzielne mecze Speedway Ekstraligi. A ponieważ z powodu ulewy impreza trwała aż pięć godzin, coraz bardziej nerwowo zerkali na zegarki. Niektórzy mieli do pokonania po 200 km. Mechanicy musieli w tym czasie przejrzeć motocykle oraz po kilka, a nawet kilkanaście silników (tyle ma m.in. Tomasz Gollob). To w ogóle dość osobliwa międzynarodowa karawana, która przemieszcza się między Polską, Szwecją, Danią, Wielką Brytanią… Prowadzą cygańskie życie, lecz ich konta bankowe błyskawicznie rosną. Za zdobycie po raz trzeci Drużynowego Pucharu Świata nasz zespół otrzymał (do podziału): 76 tys. zł (25 tys. dol.) od Międzynarodowej Federacji Motocyklowej, 95 tys. zł od Polskiego Związku Motorowego, 250 tys. zł od firm Nice i Marma, sponsorów kadry. Każdy zawodnik ma też oczywiście liczne indywidualne kontrakty. Kombinezony i maszyny najlepszych należą do najdroższych słupów reklamowych (patrz: ramka). Powróćmy jeszcze do wydarzeń w Lesznie, gdzie ponad 15 tys. kibiców przeżyło istną huśtawkę nastrojów… W pewnym momencie przecież wydawało się, że biało-czerwoni nie zdołają już dogonić Australijczyków i Szwedów. Jednak po deszczowej przerwie karta się odwróciła. O końcowej kolejności rozstrzygał ostatni bieg! Wygwizdywany wcześniej za kiepską jazdę Gollob postanowił skorzystać z motocykla Krzysztofa Kasprzaka (obaj są podobnego wzrostu) i wygrał! Niebawem poszybował w górę na ramionach kolegów. Jednak bohaterem dnia był przede wszystkim Jarosław Hampel, który jeżdżąc w roli jokera, zdobył aż 18 pkt. Jego atutem była m.in. świetna znajomość toru. Triumfował również trener Marek Cieślak: – Dramatyczne zawody z cudownym finałem. Dla takich chwil warto żyć. Ale czy jesteśmy najlepsi na świecie? W rywalizacji indywidualnej wiedzie nam się przecież gorzej. Nawet Tomek nie wywalczył dotychczas tytułu, chociaż parokrotnie był blisko. Natomiast formuła pucharu bardzo nam odpowiada, gdyż mamy w kraju około dziesięciu żużlowców na wysokim poziomie. Sukcesy odnoszą również juniorzy. Dlatego jestem spokojny o przyszłość. O polskie paszporty i licencje zabiegają też cudzoziemcy. W poprzedniej edycji bardzo pomógł nam Norweg Rune Holta, który teraz był rezerwowym. Natomiast przed rokiem paszport z orłem uzyskał jeżdżący w Polonii Bydgoszcz Emil Sajfutdinow, którego uważam za największy talent światowego żużla. Jednak on potrzebny jest przede wszystkim Rosji. Mapa tego sportu musi się przecież poszerzać. Nielsen na prima aprilis Kiedy 1 kwietnia 1990 r. w barwach Motoru Lublin miał zadebiutować legendarny Duńczyk Hans Nielsen, na trybunach zasiadło ponad 18 tys. widzów. Ba, w kasach zabrakło biletów, chociaż niektórzy obawiali się primaaprilisowego żartu. Niebawem pojawiły się inne gwiazdy: Amerykanie – Sam Ermolenko, Greg Hancock, Billy Hamill; Szwedzi – Per Jonsson (w 1994 r. miał bardzo groźny wypadek i wciąż jeździ na wózku inwalidzkim), Tony Rickardsson (sześciokrotny mistrz świata zakończył karierę w 2006 r.), Jimmy Nilsen, Peter Karlsson, wreszcie najbardziej rozrywkowy w tym towarzystwie Henrik Gustafsson; Anglicy – Gary Havelock, Chris Louis, Andy Smith; Duńczyk Tommy Knudsen, Czech Antonin Kasper, Węgier Zoltan Adorjan… Nie zabrakło nawet przybyszów z dalekiej Australii (Leigh Adams – nadal startuje z powodzeniem) i Nowej Zelandii (Mitch Shirra). Było to możliwe dzięki poważnym zmianom organizacyjnym w klubach, do których szeroko wkroczyli prywatni sponsorzy. I tak Sparta Wrocław stała się Polsatem,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 30/2009

Kategorie: Sport