Żołnierka z więźniem na smyczy

Żołnierka z więźniem na smyczy

Szeregowiec Lynndie England stała się symbolem amerykańskich okrucieństw w Iraku Brytyjski „The Sun” nazwał ją wiedźmą i złym żołnierzem, zaś „Boston Herald” – królową podłości z Iraku. Fundamentaliści islamscy domagają się głowy tej „amerykańskiej bestii”, zaś armia Stanów Zjednoczonych postawi ją przed sądem. 21-letnia Lynndie R. England, wiejska dziewczyna z Zachodniej Wirginii, stała się obliczem i główną antybohaterką Torturegate, wstrząsającej afery z dręczeniem irackich więźniów przez amerykańskich żołnierzy. Skandal ten, który zatacza coraz szersze kręgi, wzniecił gorącą nienawiść wobec USA w świecie muzułmańskim. Torturegate potwierdziła panującą wśród znacznej części wyznawców islamu opinię, że kultura Zachodu tak naprawdę oznacza okrucieństwo, dekadencję i perwersje seksualne. Afera ta przypuszczalnie przypieczętuje fiasko irackiej awantury George’a Busha i jego aliantów. Abp Giovanni Lajolo, sternik polityki zagranicznej Watykanu, stwierdził w wywiadzie dla gazety „La Repubblica”, że skandal z pastwieniem się nad więźniami oznacza dla USA cios bardziej dotkliwy niż zamachy z 11 września 2001 r. Cios ten zadali jednak nie terroryści, lecz sami Amerykanie. Będąca w piątym miesiącu ciąży Lynndie England ma w tym swój udział. Jej twarz znalazła się na pierwszych stronach dzienników całego świata, arabskie telewizje emitowały niemal bez przerwy szokujące obrazy z „diablicą w amerykańskim mundurze”. Lynndie trafiła na internetowe strony, na których muzułmańscy ekstremiści, uczniowie bin Ladena, rekrutują nowych siewców terroru. Zdjęcia z osławionego więzienia Abu Ghraib pod Bagdadem budzą bowiem nawet wśród umiarkowanych muzułmanów obrzydzenie i żądzę odwetu. Oto młoda amerykańska żołnierka prowadzi na smyczy nagiego, skutego Irakijczyka w obroży. Scena ta przypomina koszmarne fantazje markiza de Sade’a. To znowu szeregowiec England wskazuje na genitalia obnażonego irackiego więźnia. Żołnierka unosi kciuk do góry, w jej ustach zawadiacko tkwi papieros. Kilku dociekliwych komentatorów doszło do wniosku, że w tym przypadku papieros oznacza dominację i jest symbolem fallicznym. Eksperci zastanawiają się, jak młoda kobieta, żołnierka armii, która miała przynieść Irakijczykom wolność i demokrację, mogła brać udział w seksistowskich i rasistowskich seansach nienawiści i pogardy. Lynndie England przyznaje, że trzymając nagiego mężczyznę na smyczy czuła się trochę dziwnie. Twierdzi jednak, że wykonywała tylko rozkazy przełożonych – pozowała do zdjęć, gdyż tak jej polecono. „Osoby wyższe stopniem nakazały mi stać, trzymać smycz i patrzeć w obiektyw”, powiedziała reporterowi telewizji KCNC z Denver. Czuje się winna, ale tylko trochę: „W końcu wykonywaliśmy swoją robotę, to znaczy robiliśmy to, co nam kazano”. Podobnie adwokat oskarżonej żołnierki, Giorgio Ra’shadd, uważa, że jest ona tylko kozłem ofiarnym. Wysoko postawione osobistości w siłach zbrojnych pragną obarczyć jego klientkę całą odpowiedzialnością za skandal. „Sekretarz obrony i generałowie ukrywają się za plecami 20-letniej wiejskiej dziewczyny”, drwi rozsierdzony prawnik. Kiedy w maju 2003 r. Lynndie England wyruszała do Iraku, pragnęła być bohaterką Ameryki. Wychowała się na osiedlu przyczep mieszkalnych w Fort Ashby w Zachodniej Wirginii, miejscowości liczącej 1,3 tys. obywateli, położonej wśród zielonych dolin Apallachów. Żyją tu patrioci, ludzie krzepcy i bogobojni, przestępczość jest niska, a frekwencja w kościołach wysoka. Ale atrakcyjnych miejsc pracy trzeba szukać ze świecą. Zwłaszcza młodzi ludzie pragnący zobaczyć kawałek świata uciekają stąd, często nie ukończywszy szkoły średniej. W szkole Lynndie marzyła, że zostanie łowczynią tornad, meteorologiem, który odważnie rzuca się w wir najbardziej gwałtownej burzy. Kiedy nadchodził huragan i inni członkowie rodziny uciekali w popłochu pod dach, dziewczyna czekała z aparatem fotograficznym, aby sfotografować rozszalałe żywioły. Lynndie była dzieckiem natury – chętnie spała pod namiotem, kąpała się w strumieniach. Polowała też wraz z kolegami, ale miała miękkie serce. Mogła strzelać do dzikich indyków, lecz sarnom i jeleniom darowała życie. W wieku 17 lat wbrew woli rodziców wstąpiła do rezerwy US Army. Pragnęła zwiedzić dalekie kraje i zdobyć pieniądze na college. Daremnie ojciec zapewniał córkę, że ma środki, aby pokryć koszty jej studiów. Dziewczyna brała udział w ćwiczeniach wojskowych, pracowała w rzeźni drobiu i w supermarkecie. Niemal spontanicznie wzięła ślub z kolegą z pracy. Ten

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 21/2004

Kategorie: Świat