Kto jest winien bezsensownych śmierci polskich żołnierzy? Początek listopada to czas, kiedy szczególnie wspominamy tych, którzy odeszli. Wspominamy bliskich, przyjaciół oraz ludzi bliżej nam nieznanych, których śmierć nas po prostu poruszyła. Wśród nich jest wielu ludzi w mundurach, i to zarówno tych, którzy mundur nosili do ostatnich chwil, jak i tych, którzy wcześniej już się z nim rozstali. W swoim wspomnieniu o żołnierzach, których nie ma już wśród nas, chciałbym szczególnie pochylić się nad tymi, których śmierć uważam za bezsensowną, przedwczesną i niepotrzebną. Niestety, od ubiegłorocznych Zaduszek takich smutnych zdarzeń było zbyt wiele. Afganistan pochłonął nowe, liczne ofiary. Dotychczas żegnaliśmy je w atmosferze smutku i powagi. W tym roku doszedł nowy, nieznany dotąd element, mianowicie wykorzystywanie tych tragedii do walki politycznej między partiami, a nawet do osiągania przez niektórych osobistych celów. Z takimi żenującymi zdarzeniami mieliśmy do czynienia w sierpniu, z byłym dowódcą Wojsk Lądowych, gen. Skrzypczakiem, w roli głównej. Dlatego uroczystości związane z pożegnaniem dwóch poległych w tym czasie żołnierzy skupiły uwagę mediów. Głównym przedmiotem zainteresowania stała się jednak wrzawa polityczna, która się wtedy zaczęła. Podniosła się dyskusja na temat celowości naszego udziału w tej wojnie, różne opcje polityczne przedstawiały skrajnie odmienne stanowiska. Rząd i Ministerstwo Obrony Narodowej w szczególności broniły idei udziału Wojska Polskiego w misji afgańskiej z zapałem godnym lepszej sprawy. Nagle znalazły się ogromne pieniądze na dofinansowanie tej misji, których wcześniej brakowało i brakuje nadal w innych dziedzinach życia społecznego. Na skutek tych i innych zabiegów wrzawa wokół wydarzeń sierpniowych ucichła. We wrześniu, kiedy zginęli kolejni żołnierze, kraj żył już innymi sprawami i tym razem żaden z generałów nie zrywał pagonów nad ich mogiłami. Tak więc w mediach ta kolejna niepotrzebna śmierć była ledwie zauważona, a o pogrzebach już mało kto wiedział. Czyżbyśmy zaczęli się do tego przyzwyczajać? Powstaje również pytanie, czy w przyszłości unikniemy takich bezsensownych ofiar w Afganistanie, których było tak wiele w mijającym roku? Trudno powiedzieć, ale słuchając, jak niektórzy komentatorzy, w obliczu poważnych rozważań Australii nad wycofaniem swojego kontyngentu, cieszą się jedynie, że przesunie to Polskę do góry w rankingu lojalnych sojuszników USA, nie należy spodziewać się cudów. Tym bardziej że NATO zamierza opracować nową sojuszniczą strategię w Afganistanie, która na pewno nie zakłada wycofania się Sojuszu z tego kraju w bliskiej przyszłości. Szef Sztabu Generalnego WP gen. Franciszek Gągor w swoim artykule w „Dzienniku. Gazecie Prawnej” z 21 października zauważa rzeczy od dawna oczywiste, a mianowicie, że zbrojna opozycja w Afganistanie jest niesłusznie utożsamiana wyłącznie z talibami, co oznacza, moim zdaniem, ogólnonarodowy ruch oporu, oraz że poparcie miejscowego społeczeństwa dla operacji NATO gwałtownie spadło. Trudno mówić o jakimkolwiek poparciu, skoro w wielu pomyłkowych uderzeniach lotniczych i ostrzałach sił lądowych były znaczne straty wśród ludności cywilnej, w tym kobiet i dzieci. Takiej nieuzasadnionej rzezi nie wytrzymują nawet władze lojalne w stosunku do okupantów. Mamy niestety w tym swój niechlubny udział w Nangar Khel. Cóż wobec tego w tej nowej strategii się przewiduje? Ni mniej, ni więcej, tylko, według gen. Gągora, m.in.: „zmniejszenie dystansu do ludności afgańskiej, która odbierała ISAF jako obcych ze względu na odmienną kulturę i zachowanie się, a także demonstrowanie braku zaufania, symbolem czego stały się mknące przez afgańskie wsie patrole w pancernych pojazdach”. Czyżby oznaczało to, że w celu zbudowania zaufania Afgańczyków do wojsk okupacyjnych nakaże się rezygnację z wykorzystywania opancerzonych rosomaków i MRAP-ów na patrolach, aby poruszając się przez afgańskie wsie pieszo i powoli, głosić wyższość demokracji nad islamem? Jeżeli tak, to mam złą wiadomość dla naszych kolejnych kontyngentów – będą straty w ludziach, i to duże. W mijającym roku żołnierze ginęli tragicznie, a zarazem bezsensownie nie tylko w Afganistanie. Nieco ponad rok po katastrofie samolotu C-295M CASA, która miała miejsce 23 stycznia 2008 r. i spowodowała śmierć 20 doświadczonych lotników, 27 lutego i 31 marca 2009 r. doszło do dwóch kolejnych katastrof, śmigłowca Mi-24D z 49. Pułku Śmigłowców Bojowych i samolotu An-28 Bryza z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Tym
Tagi:
Piotr Makarewicz









