Udawanie Greka w eurolandzie

Udawanie Greka w eurolandzie

Najlepszym wyjściem dla krajów europejskich byłoby pozwolić Grecji na ogłoszenie niewypłacalności i opuszczenie strefy euro. Byłaby to lekcja, że każdy kraj członkowski powinien się rozwijać na podstawie własnych środków Kryzys grecki wstrząsnął całą strefą euro i osłabił atrakcyjność wspólnej waluty. Przyczyn obecnego kryzysu finansowego w Grecji należy upatrywać w ambiwalentnej polityce gospodarczej tego państwa oraz w prowadzeniu „podwójnej” statystyki danych makroekonomicznych na wzór „podwójnej rachunkowości” prowadzonej przez niektóre firmy, która, jak w przypadku amerykańskiego Enronu, doprowadziła je do bankructwa. Nie można jednak z wielu względów porównywać Grecji do nawet tak dużej firmy, jaką był Enron, a tym bardziej do polskich stoczni. Kraje bowiem w odróżnieniu od firm nie bankrutują. Co najwyżej pogrążają się w stagnacji gospodarczej, z której trudno im się wydobyć bez pomocy ze strony międzynarodowych instytucji finansowych (MFW czy Banku Światowego). Grecja jednak jest od 1986 r. krajem członkowskim Unii Europejskiej i od 2001 r. należy też do strefy euro. Może więc liczyć w pierwszej kolejności na wsparcie UE, w tym szczególnie pozostałych członków strefy euro. Sprytne wejście do strefy euro Należy przypomnieć, że spośród 15 krajów „starej” UE tylko 11 krajów członkowskich zdecydowało się w 1999 r. wprowadzić u siebie wspólną walutę euro, bez Grecji, która wówczas nie spełniała kryteriów wyznaczonych traktatem z Maastricht. W kraju tym stopa inflacji dochodziła w latach 80. do poziomu aż 19% i dopiero w połowie lat 90. spadła do poziomu jednocyfrowego. Deficyt budżetowy (deficyt sektora finansów publicznych) w końcu lat 90. równał się aż 16% wartości PKB, a dług publiczny – ponad 100% wartości PKB. W latach 1999-2001 w sposób dosyć tajemniczy wymienione wskaźniki radykalnie się poprawiły i deficyt sektora finansów publicznych zmniejszył się do 1% wartości PKB, a stopa inflacji do 5%. Dlatego też przy końcu 2000 r. Europejski Bank Centralny zgodził się, bez entuzjazmu, aby Grecja stała się od 1 stycznia 2001 r. 12. krajem strefy euro. I tak 1 stycznia 2001 r. Grecy bez żalu pożegnali się z najstarszą walutą świata – drachmą i wprowadzili u siebie do obiegu euro. Wtedy jeszcze ani władze UE, ani menedżerowie Europejskiego Banku Centralnego nie wiedzieli, że przedstawione im przez rząd grecki dane statystyczne dotyczące wartości deficytu sektora finansów publicznych, długu publicznego i stopy inflacji były nieprawdziwe. Dopiero w 2004 r. rząd grecki przyznał, że znalazł się w strefie euro dzięki manipulacjom przy podawaniu danych makroekonomicznych. Jak bardzo były one nieścisłe, okazało się dopiero przy końcu 2009 r., kiedy eksperci unijni odkryli statystyczne fałszerstwa władz Grecji. Unia zagroziła podjęciem odpowiednich kroków prawnych i karami, ale do szczytu UE w dniu 25 marca 2010 r. nie wykluczono Grecji ze strefy euro ani nie nakazano powrotu do drachmy, lecz przyznano ponad 10 mld euro pomocy, a drugie tyle dołożył MFW. Okazało się także, że wysokie tempo wzrostu gospodarczego w Grecji w latach 2001-2007 na poziomie 4,25% rocznie w porównaniu z dwuprocentowym tempem wzrostu PKB w całej strefie euro było dosyć iluzoryczne. Cały ten wzrost PKB w Grecji odbywał się bowiem za pożyczone pieniądze. Jednocześnie deficyt w bilansie handlowym Grecji zwiększył się w tym okresie do poziomu 14% wartości PKB i popyt krajowy znacznie przewyższał możliwości produkcyjne tego kraju. Łatwo można było się domyślić, że w takiej sytuacji deficyt sektora finansów publicznych Grecji nigdy nie spełniał kryterium traktatu z Maastricht, tj. nie równał się 3% wartości PKB, lecz przewyższał do 2007 r. 5% wartości PKB, dług publiczny zaś znacznie przewyższał 60% PKB. W 2009 r. Grecja miała już deficyt sektora finansów publicznych na poziomie aż 12,7% PKB, a jej dług publiczny przekroczył 120% PKB i wyniósł ponad 300 mld euro. Próby ratowania Grecji i euro Na marcowym szczycie niewielu przywódców krajów UE zadawało pytanie, czy w ogóle warto pomagać Grecji. Zastanawiano się raczej, jak uratować Grecję, traktat z Maastricht i euro. Do tego czasu władze UE i rządy poszczególnych państw członkowskich ograniczyły się do uspokajania greckich wierzycieli i do politycznych obietnic, bez ujawniania konkretnych kwot ani

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2010, 2010

Kategorie: Opinie
Tagi: Adam Gwiazda