Życie dziecka albo poprawczak

Życie dziecka albo poprawczak

O wykopaniu ciała czteroletniego Leosia z leśnego dołu pani Danuta dowiedziała się z telewizji. Prawnuka szukała od miesiąca

Kilkakrotnie była na policji. Tłumaczyła, pokazując zdjęcie uśmiechniętego chłopczyka, że dziecko może być w niebezpieczeństwie. A ona je wychowywała od noworodka. Była mu matką, bo ta prawdziwa, jej wnuczka Karolina, miała zaledwie 14 lat. Jedyne, co umiała zrobić przy dziecku, to selfie na spacerze z małym w wózku.

Pani Danuta nie miała do Karoliny pretensji, że ta nie potrafiła zająć się synem. Też przecież była dzieckiem. Podobnie jak ojciec Leosia, również 14-latek. Niby z porządnej rodziny, ale gdy przyszło co do czego, jego rodzice oświadczyli, że ich syn nie dorósł do ojcostwa. Kontakt się urwał, o alimentach nie było mowy.

Pani Danuta była uodporniona na takie sytuacje. Niespełna 11 lat wcześniej w progu jej mieszkania na warszawskim osiedlu stanęła córka z nowym narzeczonym. Mężczyzna oświadczył, że zamierzają się pobrać, założyć rodzinę, ale nie będzie w niej miejsca dla trzyipółletniej Karoliny, owocu poprzedniego związku narzeczonej. Postanowili, że oddadzą dziewczynkę do domu dziecka.

– Przynieście ubrania, ja ją wychowam – odpowiedziała pani Danuta.

Karolina bawiła się w piaskownicy z nowymi dziećmi swojej matki, która udawała, że jej nie zna. Mimo tak patologicznej sytuacji nie stwarzała problemów wychowawczych. Kochała babcię, miała wielkie serce dla bezdomnych psów i kotów. Sąsiadki mówiły pani Danucie że co jak co, ale wnuczka to się jej udała. A do tego ładna, tylko patrzeć, jak zaczną się za nią oglądać chłopcy. I stało się – 14-letnia Karolina zaszła w ciążę, urodził się Leon.

I tak na barki 60-letniej kobiety z trudem wiążącej koniec z końcem spadło wychowywanie prawnuka. Nie narzekała. Pilnowała, aby Karolina ukończyła szkołę średnią, a mały, który miał trudności z mówieniem, odbył terapię u logopedy i psychologa, choć wyjazdy z nim na zajęcia to była cała wyprawa. Kiedy Leoś zaczął mówić pełnymi zdaniami, a matura wnuczki była na wyciągnięcie ręki, wydawało się, że najgorsze za nimi. Karolina była już pełnoletnia, babcia przestała być dla niej rodziną zastępczą.

Wkrótce potem w ich życiu pojawił się Damian G., nowy chłopak Karoliny. A dziewięć miesięcy później wnuczka urodziła drugiego syna, Maksa. Jego ojcem był 19-letni Damian.

Nie dzwoń do mnie

– Bił ją – pani Danuta oskarża Damiana G. przed sądem. – Kiedyś dostaję od wnuczki telefon, że się boi, jest sama w wynajętym mieszkaniu w Wesołej. Damian przed wyjściem zdemolował pokój, a teraz nasłany przez niego osiłek stoi pod oknem i jej grozi. Próbował sforsować drzwi.

Zamówiła więc taksówkę, pojechała do wystraszonej wnuczki i namówiła ją na powrót z dziećmi do Warszawy. Szły na przystanek autobusowy, kiedy pojawił się Damian i wyrwał im Maksa. Wykrzyczał, że wyjedzie z dzieckiem za granicę i Karolina już nigdy nie zobaczy syna.

Potem się pogodzili, ale tuż przed Wielkanocą dwa lata temu dziewczyna zadzwoniła do babci, że Damian znów ją uderzył. – Bierz dzieci, taksówkę i przyjeżdżaj. Ja rachunek zapłacę – usłyszała.

– Namawiałam ją, aby zrobiła obdukcję – powie później w sądzie pani Danuta. – Nie chciała. Cały czas tłumaczyłam, że jest jeszcze taka młoda, pomogę wychować dzieci, niech się tylko od niego odczepi. To nie jest chłopak dla niej, siedział w poprawczaku. Ani mu w głowie zarobić na rodzinę.

Wnuczka przytakiwała, ale po tygodniu zdecydowała, że wróci z dziećmi do Damiana. Babcia prosiła, żeby chociaż na czas planowanej kolejnej przeprowadzki zostawiła Leona, ale Karolina nie chciała o tym nawet słyszeć.

– Wtedy widziałam Leosia po raz ostatni – zeznaje z płaczem pani Danuta podczas rozprawy sądowej.

Wnuczka zerwała z babcią wszelkie kontakty. Zablokowała ją także na Facebooku. Kiedyś przypadkowo spotkały się na poczcie – dziewczyna uciekła na widok tej, która ją wychowała. Potem przyszła zabrać książeczkę zdrowia i psa, którego dostała na komunię. – Po kilku dniach wyrzucili zwierzę – mówi w sądzie pani Danuta. – Pies błąkał się po osiedlu, więc zabrałam go do siebie.

– Pod wpływem tego Damiana – twierdzi kobieta – wnuczka odpowiadała takimi słowami, że chyba bym się ze wstydu zapadła pod ziemię, gdybym miała powtórzyć przed wysokim sądem.

Mimo obelżywego traktowania pani Danuta ciągle jest gotowa pomóc wnuczce. Zwłaszcza gdy dowiaduje się, że Karolina znów jest ciąży. A młodzi nie mają pieniędzy. Żyją z 500+ i 1000 zł nieregularnie przychodzącego z pomocy społecznej, Damian pracuje dorywczo, jak mu się chce.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 14/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

Fot. Piotr Grzybowski/Agencja SE/East News

Wydanie: 14/2024, 2024

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy